I ja tu zaglądam...
Jakoś cicho..
Do lecznicy do której chodzę z moimi kotowatymi przychodzi także wiele szczurków, króliczków i innych takich, bo wetki to świetne specjalistki jeśli chodzi o takie cudaki

Nie rozumiałam tych zakręconych właścicieli, którzy gadali do swoich szczurów siedzących im na rekach lub ramieniu, wyściubiających nosy z kontenerków.. Ale każda rozmowa z nimi była ciekawa. Z takim zapałem opowiadali o swoich ulubieńcach, o ich cechach, charakterze, o tym co potrafiły nabroić

Pamiętam dziewczynę, która musiała pożegnać się ze swoja szczurasią... Płakała. Pomyślałam, że zwariowała, toż to "tylko" szczur. Zmieniłam zdanie. Szkoda, że te maleństwa tak krótko żyją.
Ukojenie przyjdzie za jakiś czas..