Och Cioteczki….
Młodsza dwójka ma się chyba lepiej…ale wiecie,
po ostatnich doświadczeniach, nie umiem się już cieszyć na zapas.
Póki co, nie wymiotują, nie mają biegunki, jedzą i piją wodę…
i oby tak zostało, choc każdy dzień to lęk.
Tasza – oj Boże.
Jest cieniem kotka, którym była.
Ma takie strasznie smutne oczka, bez wyrazu, wpatrzone w dal…
Jest chuda jak szkielet i leciutka jak piórko.
Dziwnie się zachowuje, znaczy…jest taka nieobecna.
Może to głupie, ale myślę, że ma potężną depresję.
Już drugi dzień nie wymiotuje i każdego dnia mam nadzieję,
że będzie lepiej, ale…
nadal ma straszną biegunkę, to znaczy, nie robi często kupki,
bo i po czym, ale jak już robi, to leje się z niej jak z wodospadu,
ale najważniejsze, nie ma już krwi w kupce.
Pije troszkę wody i je, ale dosłownie jak ptaszek.
Dziś liznęła może z dwa razy gerbera – bo wet kazał jej dawać jedynie
najlepsze i delikatne jedzenie, żednych kocich karm z odpadów.
Tak więc Łukasz kupił mi gerbera – indyka bez żadnych warzywnych
wstawek – cholera, ciężko go dostać.
Dziś ugotowałam jej jajeczko na miękko, żeby dać jej żółtko,
ale nawet nie powąchała (maluchy zjadły-na zdrowie)
potem ugotowałam i zmiksowałam serduszka kurcząt,
ale też wylądowały w brzuszkach maluchów.
Gotowany zmiksowany kurczaczek – nic…
i znów Boje się jak cholera.
Wczoraj nie byłam u weta, bo kasy nie udało się skombinować –
idę jutro, znaczy dziś.
Dziś też daje jej ostatni zastrzyk antybiotyku,
który dostałam od weta. – to dobrze, bo jest strasznie bolesny
i moja mama, która mi ją do zastrzyków trzyma, powiedziała,
że więcej tego nie zniesie – znaczy tego płaczu Taszki
Boże, ale mi ciężko…
Tak wiem, że można by go poprosić o zniżki itd.,
ale to człowiek z ogromną wiedzą i niestety, bardzo ją ceni.

Fundacja też chciała z nim współpracować, ale nic z tego…
Wiem, że to dziwne i nie fer, ale to już nieważne – chcę tylko
uratować im życie, choćbym miała duszę diabłu zaprzedać.
Oj gdybyście widziały Taszunię – serce pęka, ale ona walczy – naprawdę.
Tak się boję.

Słyszałam o jakimś wątku
„Brzusiów”, czy coś…
To wątek, na który składane są propozycje pomocy i osoba,
która zbierze najwięcej głosów, otrzymuje pomoc finansową
z danego miesiąca.
Ja sama nie mogę się zgłosić – musi to zrobić, znaczy wystawić
moją kandydaturę, ktoś inny –
mogłybyście?? :?:
Strasznie proszę, bo już nie ma mi kto pomóc –
Łukasz też już się zapożyczył.
Dwa miesiące temu, fundusze z
Brzuszków dostała „wiecie kto”
i pisała, że się ze mną podzieli – taaaaa, podzieliła.
Mogłaby któraś ciocia zgłosić mnie i kociaki