Ojej, Ciocie zapomniały chyba już o Lileczce, nie zaglądają ostatnio do naszej dzielnej kiciuni
no chyba że się mojej grypy przestraszyły

-
to donoszę, że grypa już w odwrocie
A Lilunia ma się dobrze, bawi się na całego, nie mogę nadążyć z dostarczaniem nowych myszek, bo natychmiast futerko zostaje rozebrane

Bez przerwy coś brzęczy, piszczy, szeleści, podskakuje, ale wzięłam się już na sposób i na noc chowam wszystkie najgłośniejsze zabawki Liluni, bo nad ranem spać nie idzie

. Apetycik dopisuje jak zawsze, Lilunia wsuwa tyle, że nie można się nadziwić, gdzie się to wszystko mieści. Nie wiem, jak my utrzymamy tę zalecaną przez panią doktor wagę, bo Lilutek chodzi za mną dotąd, dokąd nie naje się tyle, ile ona chce

Dopiero jak sama uzna, że wystarczy, to idzie się położyć. Lilunia ostatnio sypia na krześle, jak się tam wdrapuje to nie wiem, bo jeszcze nie widziałam, ale jak wracam do domu, to Lilutek śpi na krześle. Dziwne jest trochę, ale Lilunia właściwie nie wchodzi do drugiego pokoju, pomimo że drzwi są zawsze otwarte. Wchodzi oczywiście do kuchni, (bo tam dają jedzonko) ale jej pomieszczeniem jest głównie sypialnia. Pewnie jej się dobrze kojarzy, uznała ją za swój azyl, miejsce, które dało jej ratunek - bo tutaj właśnie trafiła z tego lasu.
Narazie czekamy ze sterylką, bo ja mam teraz ciężki okres w pracy, nie ma mnie w domu praktycznie całymi dniami, a chcę wtedy wziąć urlop, żeby pobyć w domu z kicią.
A tak w ogóle Lilutek jest baaardzo dzielną i kochaną koteńką!!!! Już niedługo będziemy rozglądać się za domkiem, a domek, który się w Lilutku zakocha będzie miał najcudowniejszego na świecie koteczka-aniołeczka
