Jak na razie nie ma zbytniej poprawy

! Na noc udało się koty rozdzielić, zamknęłam Tytusika w kuchni, z jego posłankiem, miseczkami i roboczą kuwetką

. CDT siedizłay trochę pod drzwimi, maiukolenie po obu stronach, w końcu przyszły do mni spać. Bandido nawet bawił się myszką nad ranem.
Otworzyłam drzwi kuchni i się zaczęło od nowa, płacz, prychanie. Tytusik jest domowym kotkiem, wie do czego służy kuwetka, drapak, chce być ze mną i chodzic sobie, ale Zidane na niego prycha a Bandido strasznie lamentuje. Szkoda mi obu, Tytusika znów zamkniętego w kuchni

i mojego zestresowanego Bandido. Mam nadzieję, że jeszcze się dogadają. Klamka w tych drzwiach trzyma na słowo honoru, wczoraj przy niej pomajstrowałam, ale nie wiem, na jak długo wystarczy. Wiem, że moja kuchnia to i tak lepiej niż samochód w zimną noc, ale mniejsza o komfort korzystania z kuchni, martwię się oz zdrowie Bandido, on jest delikatny. Wlazł pod łóżko, idę go wyciągnąć i poprzytulać.