sherina pisze:magdaradek pisze:Ale przecież wystarczyło tych Państwa przekierować do Dorci, skoro ona wie, gdzie kotka się znajduje. O ile pamiętam, Never - masz kontakt do Doroty, więc to raczej nie był problem...
a teraz piszesz, że był dom i przeszedł kotce koło nosa. To nie fair wg mnie...
dokładnie

albo wystarczyło poczekać na Dorcię..
rozumiem, że Państwo musieli mieć kota natentychmiast

Ci ludzie jechali wlasnie kupic kota, przekonalam zeby wzieli z forum. To jest dobry dom, maja juz kota, ale nie znaja problemow zwiazanych z bezdomnymi zwierzetami. I takich ludzi jest mnostwo. To nie jest nie fair ze o tym napisalam - nie fair jest pisanie w watku o pomoc dla kota i nie podanie gdzie on jest. Zwlaszcza jak sie rozpaczliwie pisze ze kot tak tęskni... Ludzie wzieli (kupili) wiec tego kota, ktory byl umowiony, szkoda. A do Doroty telefonu nie mialam - juz nie. Moge sprobowac wyciagnac kotke jesli jest zdrowa, nie wiem czy mi sie uda bo to nie tylko ode mnie zalezy, ale musze wiedziec gdzie ona jest, pojechac i ją zobaczyc... ja i nie tylko ja....tez ten ktos kot ja wezmie. To nie tak dziala, ze kota się do kogos przywozi (na ds), są ludzie ktorzy chca obejrzec kota, prawda? mają do tego prawo.... A jesli ja jestem w to zaangazowana, to musze liczyc sie z faktem ze jak cos nie wyjdzie (kot się nie zaaklimatyzuje) to odpowiedzialnosc spadnie na mnie, wiec tez chcialabym czegos wiecej dowiedziec sie o zwierzaku. Mogę sprobowac pomoc jesli dostane adres tej lecznicy, moge poprosic, popytac, ale nie na zasadzie wożenia kota tam i z powrotem przez pośredników. Jesli adres lecznicy jest taką wielka tajemnicą i kotki nie mozna zobaczyc, to ja odpadam. Podobnie bylo z kotkami chorymi na kk - tez mialam chętnych znajomych, chcieli tylko zobaczyc zwierzaki - czy tak trudno to zrozumiec ze ludzie chca zobaczyc kota, nie biora zwierząt w ciemno? Ale tez adres lecznicy byl owiany wielką tajemnicą. Nie rozumiem tego

Jesli mam sprobowac zalatwic dom kotce, musze wiedziec gdzie ona jest!