Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Nie maja 24, 2009 19:25

Podrzucę,aby każdy kto jest przeciw zabijaniu mógł się dopisać.
Wstyd mi przed zwierzętami że z daleka wyglądam tak samo jak "myśliwy".
Legnica
 

Post » Śro wrz 23, 2009 16:05 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Gazeta: Rewia
Numer: 39
Data artykułu: 2009-09-23
Autor tekstu: Konrad Piskała
Tytuł: Została mi po nim tylko buda
Treść:

Została mi po nim tylko buda


Strzelają znienacka, wprost z samochodów, by potem chwalić się między sobą, kto i ile odpalił psów. A ci, którzy stracili swe ukochane zwierzęta, od lat bezskutecznie apelują o zmianę prawa.

Huk! Strzał padł tak blisko, że aż drgnęli ze strachu. Szli jarem, było zimowe popołudnie. - Gdzie Florek? - krzyczy Rafał, bo niemal równo z wystrzałem rozlega się psi skowyt. Przerażony wspina się na zbocze i głośno nawołuje psa. Przez chwilę ma nadzieję, że dobiegnie do niego szczeknięcie, a z zarośli wynurzy się biały pysk. W łozinach dostrzega jasną plamę. Florek leży na boku. Rafał Borkowski przez chwilę myśli, że pies tylko odpoczywa, ale spod ciała wycieka strużka krwi... Właściciel Florka jest w szoku. Próbuje znaleźć sprawcę. Świadek zdarzenia mówi, że słyszał strzały i widział myśliwego z bronią, który wsiadł do samochodu i odjechał.
Myśliwy, który zastrzeli psa, najczęściej natychmiast znika. Wie, że właściciele nie będą wyrozumiali. Dlatego często zabija psy... wprost z samochodu.

Pani Lidka nie może opanować łez, kiedy wspomina Fuksa. Mieszka w podwarszawskim Sierzchowie. Wyprowadziła się z dużego miasta, by znaleźć spokój i ciszę. Kilka lat temu wzięła ze schroniska kundelka. Zdążyła go wychować i pokochać, lecz pół roku temu został zastrzelony. Tragedia wydarzyła się pod ich bramą! Tamtego dnia na spacer z Fuksem wyszła córka. Szła z kolegą boczną drogą biegnącą nieopodal ich posiadłości. Do ich ogrodzenia było kilkadziesiąt metrów. Pies ruszył szybciej. Na chwilę znikł im z oczu. Nie zdążyli wyjść zza zakrętu, gdy rozległ się strzał. Ogarnęło ich przerażenie. Pies leżał w kałuży krwi na drodze. Myśliwy strzelił z bliska, z samochodu, prosto w ogon.
-Widok był straszny-wspomina pani Lidka. - Siła wystrzału była tak duża, że naszemu psu wypadły zęby. Półprzytomną z przerażenia córkę przyprowadził do domu kolega. Zrobił zdjęcie uciekającego samochodu. - Po kilku miesiącach udało się po tablicach rejestracyjnych trafić na myśliwego, ale policja nie umiała udowrodnić mu zabicia Fuksa - wyjaśnia kobieta.
W tej samej wsi zastrzelono też Sonię, czarnego sznaucera. Kiedy Hanna Gomolka-Tolubińska otrzymała wiadomość, że Sonię zabito, zemdlała przy telefonie. - Człowiek oczekuje wszystkiego, ale nie tego, że przed własnym domem będą mordować jego zwierzęta. Sam moment tragedii widzieliśmy na filmie z kamery umocowanej przed domem - opowiada ite«v7 pani Hanna.

Aby odstrzał byt legalny, zwierzę musi być bez opieki

Film z kamery przemysłowej zaczyna się widokiem biegnących pod płotem dwóch sznaucerów w widocznych obrożach. Za nimi idzie człowiek z długą bronią. Myśliwy składa się do strzału. Suka się nie obawia, idzie w jego kierunku merdając ogonem, a on strzela. Drugi pies ucieka.
Nie wiadomo, ile psów myśliwi zabijają rocznie. Wiadomo, że dużo. Dane sprzed dziesięciu lat mówią o 40 tysiącach psów. W samym tylko Sierzchowie właściciele zwierząt oskarżają myśliwych o zabicie sześciu psów i 12 kotów.

Związek Łowiecki uważa, że myśliwi zabijają zwierzęta zgodnie z prawem. Nie przeprowadza jednak żadnych kontroli ani nie sporządza raportów z odstrzału psów.
- Dlaczego strzelamy? Bo rolnicy wypuszczają psy do lasu, aby się tam najadały - oskarża Marek Matysek, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego. - Psy zabijają kuropatwy, młode sarny, a w marcu młode zajączki. Wiosną wyjadają jaja z gniazd
- wylicza. - Prawo mówi wyraźnie: pies w lesie musi być prowadzony na smyczy. Słyszał pan, byśmy zastrzelili psa na smyczy? - pyta. Sam przyznaje się do zastrzelenia psa, ale zapewnia, że pies gonił stado saren i było to konieczne. - Wszystkie psy, które zabito, goniły sarny albo zające? - ironizuje Rafał Borkowski.

- Dlaczego myśliwy nie ma obowiązku udowodnienia, że pies, którego zabił, był groźny dla zwierząt?
Ustawa mów, że aby odstrzał był legalny, zwierzę musi być bez opieki, na terenie obwodów łowieckich, w odległości większej niż 200 metrów od zabudowań i stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących. Jednak rozumienie prawa według pseudomyśliwych jest inne. - Odstrzelę psa na pańskich oczach, jeśli pogoni za zwierzyną, czy wam się to podoba, czy nie - napisał do Borkowskiego zwolennik zabijania zwierząt.

Według właścicieli zwierząt, strzelanie do psów w niektórych kręgach pseudomyśliwych stało się rodzajem okrutnego sportu. Chwalą się między sobą. kto i ile odpalił psów. - Słyszeliśmy, że urządzają sobie nawet zawody, kto zabije ich więcej - mówi Rewii rozżalona pani Lidka.
- Myśliwi nie mają prawa terroryzować ludzi - uważa Hanna Gomolka--Tolubińska. - Polowania są prowadzone bez ostrzeżeń. My nie wiemy, kiedy oni chodzą po lesie. Jakim prawem odbywają się one pod naszym nosem? Nie czujemy się bezpiecznie. Kiedy w sobotę lub w niedzielę z lasu niesie się huk strzelb, to po każdym wystrzale liczymy psy. Przecież każdemu może się zdarzyć, że któryś ucieknie. To tylko zwierzę.

O przyjemności polowania na psy wypowiada się w Uście do poszkodowanych inny myśliwy z długoletnim stażem: - Psy zachowują się bardzo typowo i powtarzalnie. Na zwierzynę polują w grupach, zwykle 3-4 sztuki. Duże są osiłkami od czarnej roboty. Mały to zawsze szef i tego w pierwszej kolejności należy odstrzelić. One też oczywiście nie są głupie i jak tylko wyniuchają człowieka z kijem, wieją ile sil w nogach, ale gdy czują się bezpiecznie i wystarczająco daleko, stają, aby się rozejrzeć. Ciekawość. Wtedy prowadzi się takiego kundla w lunecie, on staje bokiem i... bach!.
Z kolei inny łowczy pyta: - Czy wy, właściciele, myślicie, że te wasze pupile mają jakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek oprócz was?

- Sposób, w jaki myśliwi dokonują odstrzału zdziczałych zwierząt, budzi nasz głęboki sprzeciw - mówi Zbigniew Gruda ze Straży dla Zwierząt. - Rozumiemy, że zdziczałe psy robią szkody w lesie, i wiemy, że czasem jest to konieczne, ale takie okrutne zabijanie psów, jak się odbywa teraz, jest nieetyczne. Nie może być tak, że każdy myśliwy może odstrzelić psa,
jeśli tylko przyjdzie mu na to ochota. To musi podlegać jakiejś kontroli. Poza tym to działanie bezsensowne, bo na miejsce zabitych zwierząt pojawiają się następne.
Czemu policja wierzy w bajeczkę myśliwego?

To gminy muszą wziąć wreszcie odpowiedzialność za zwierzęta na swoim terenie i przynajmniej je zaczipować. Należy karać ludzi, a nie zwierzęta - podkreśla. - Dochodzą też nas sygnały o patologiach w środowisku myśliwych. Słyszeliśmy, że są pseudomyśliwi, którzy strzelają do psów dla sportu.
Obie panie z Sierzchowa postanowiły walczyć o spokój i bezpieczeństwo w swojej małej miejscowości, ale nie znalazły wsparcia ani w policji, ani w Związku Łowieckim. Dlatego razem z innymi postanowiły walczyć o zmianę prawa. - Chcemy odebrania prawa do odstrzału psów - mówi Borkowski, pokazując budę Florka. - Człowiek, który go zastrzelił, działał, według mnie, z premedytacją. Wiedział, że nie strzela do psa zdziczałego. Okazało się jednak, że nasi myśliwi często stoją ponad prawem. Wystarczy, że wymyślą historyjkę o gonionej przez psa sarnie, która cudownie gdzieś nagle znikła bez śladu i już nie ponoszą żadnych konsekwencji. Nie muszą niczego i nikomu udowadniać. Zgłosiłem sprawę na policję, ale ta wierzy w bajeczkę myśliwego. Zbieramy podpisy. Sprawą interesują się posłowie. Trzeba koniecznie coś robić, bo inaczej nic się nie zmieni - mówi gorzko i cytuje list, który niedawno otrzymał.
Zwolennik zabijania psów wr liście do Rafała Borkowskiego: - Psy będą zawsze odstrzeliwane, zgodnie z prawem czy nie. Nikt nie jest w stanie mi udowodnić, że to ja dokonałem odstrzału. Na nic wasze petycje. Śrut jest nie do sprawdzenia, kula w psie nigdy nie zostanie. Pozostaje pies z dziurą, o ile zostanie w ogóle odnaleziony. Jak mi ktoś to udowodni? Jestem tak zabiegany, że gdy uda mi się pojechać w łowisko, to po prostu szlag mnie trafia, gdy zamiast polować, widzę kundle i przepłoszone łowisko. Wtedy żadnemu kundlowi nie odpuszczę...
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Czw paź 01, 2009 22:49 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Moi Ciocia i Wujek mieszkają na wsi. Stracili w ten sposób conajmniej trzy psy :(
Jednym z nich był jamnik...trudno go pomylić z innym zwierzakiem :(
Nigdy nie biegały całkiem same - po prostu chodziły na spacer w pola ze swoim panem - tyle, że bez smyczy. I zarzało się, że odbiegały dość daleko. Zawsze miały obroże.
Teraz już nie wypuszczają psa poza ogrodzenie. Czasem chodzą tylko na spacer - ale tylko na smyczy.
Jakakolwiek walka z myśliwymi nie dała rezultatu.

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 02, 2009 9:46 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Nie rozumiem, dlaczego w tym kraju pies jest wart nawet nie tyle co rzecz, ale mniej niż rzecz!

Nawet jeśli odłożymy na bok względy humanitarne, które jak widać nie przemawiają do tych degeneratów, to pozostaje jeszcze prosty fakt, że pies stanowi czyjąś własność.

Wyobraźmy sobie, że ktoś zostawia samochód zaparkowany w lesie i idzie na grzyby. Wraca, a samochód jest tak zdemolowany, że nie da się nim odjechać. A ktoś kto to zrobił uśmiecha się szelmowsko i mówi, że samochód stał porzucony.

Nie do wyobrażenia! Właściciel samochodu zgłasza sprawę na policję, sprawca ma sprawę w sądzie.

Tymczasem pies nie stanowi żadnej wartości. I tak myśliwy może sobie mówić z satysfakcją o tym, że "wasze pupile nie mają żadnej wartości dla nikogo innego", bo stoi za nim to &(^*$^^&^%&$ prawo myśliwskie!
To nie są pojedyncze przypadki, zastrzelenia psów to jest jakaś plaga w tym kraju!
Ta cała gadka o tym, że prowadzi się w lasach selekcję słabszych osobników, że oni kochają zwierzątka: to jest obrzydliwa hipokryzja. To są po prostu typy, które czerpią przyjemność z zabijania. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia, które sobie robią z zabitymi zwierzętami, na te gęby pełne sadystycznej przyjemności.

Nie rozumiem, dlaczego nikt nic nie może zrobić. Ilu jest myśliwych w Polsce? Kilkanaście tysięcy? Ilu jest właścicieli psów? Kilka milionów. Dlaczego oni bezczelnie śmieją nam się w twarz????
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt paź 02, 2009 14:12 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Anuk, wydaje mi się, że Twój tok rozumowania mógłby być całkiem przekonywujący dla sądu. Gdyby właściciel zastrzelonego psa mógł udowodnić jego wartość materialną (czyli jako przedmiotu, paradoksalnie :( ), to być może mógłby wygrać w sądzie cywilnym sprawę o odszkodowanie. Wiadomo, że nie o pieniądze chodzi, ale gdyby taki jeden myśliwy z drugim musieli zapłacić kilka tysięcy odszkodowania, to może by to dało to myślenia pozostałym?

Mam smutną refleksję dotyczącą naszego prawa, niestety. Tak naprawdę nie tylko życie psa się mało liczy, ale w pewnych warunkach nawet życie człowieka. Jakieś dwa lata temu w górach koło Krakowa motocyklista zabił w lesie turystę, starszego pana, który szedł szlakiem. Sprawę umorzono, bo zdaniem sądu turysta sam wszedł pod koła.

Afryka

 
Posty: 1054
Od: Nie kwi 12, 2009 16:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 03, 2009 17:19 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

fakt, dzieje sie tak dlatego ze w Polsce prawo jest do doopy.
Dla mnie mysliwi to degeneraci i zwyrodniacy ktorzy tylko po to zapsiali sie do Zw.Lowieckiego zeby moc w majestacie prawa mordowac zwierzeta i te dzikie i te udomowione. Ja bym takiego jednego z drugim jak ma taka wole polowania puscila samego wyłacznie z bejsbolowka do lasu pelnego dzikow.....i niech sobie poluje mądrala :twisted: ...a nie najpierw ida naganiacze a potem szeregiem Ci 'wspaniali meżczyźni" z flintami juz na gotowe, bo biedne szaraczki, sarny i inna zwierzyna spiernicza w poplochu przed tymi oprawcami. samam mam kilknascie hektarow łak i pol i tez sie balam chodzic z psami nawet po swoim terenie. A to ze wolno polowac w oddaleniu okolo 200 m od zabudowan to zupelnie martwy przepis. sama kilka lat temu wzywalam policje, bo najpierw przez zagrodzone pastuchem elektrycznym wybiegi dla koni ( ktore sa zaraz za plotem) przeszli naganiacze a potem nawalony jak smok mysliwy jeden z drugim. ostatniego zdolalam dopasc i poklocici sie o to ze lata ze strzelba pod moim domem. Bylam ze swoim owczarkiem na smyczy a ten skur***yn zagrozil najpierw ze zastrzeli mi psa a potem jak sie do niego rzucilam to wycelowal we mnie :evil: .....szlag mnie trafil jak widizalam ta jego czerwona gębe usmiechnieta od ucha do ucha w poczuciu wyzszosci. Policja oczywiscie przyjechala dopiero po paru godzinach. Złozyłam meldunek, bylam w gminie i zagrozilłam, ze jak jeszcze raz zobacze mysliwego na swoim polu za domem to płazem tego nie puszcze. Na nastepny rok polowanie było znacznie dalej od zabudowan i tego debila takze nie bylo wsrod mysliwych
ale i tak mnie wkurza to , bo moje pole siega okolo 700m wgłab od szosy...czyli co nie moge ze swoimi psami chodzic na spacery po swoim wlasnym polu bo mi jacys debile ze spluwami moga psa zabic - TO CHORE!!!!! :evil: :evil: :evil:
Małgorzata
Obrazek

margherita

 
Posty: 771
Od: Pon cze 25, 2007 18:17
Lokalizacja: Puszcza Mariańska/Żyrardów

Post » Sob paź 03, 2009 17:58 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

margherita pisze:. samam mam kilknascie hektarow łak i pol i tez sie balam chodzic z psami nawet po swoim terenie.

Oni mogą polować na czyimś prywatnym terenie???!!! I mają prawo zabić Twojego własnego psa, na Twoim własnym polu???!!!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob paź 03, 2009 18:11 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Anuk pisze:
margherita pisze:. samam mam kilknascie hektarow łak i pol i tez sie balam chodzic z psami nawet po swoim terenie.

Oni mogą polować na czyimś prywatnym terenie???!!! I mają prawo zabić Twojego własnego psa, na Twoim własnym polu???!!!

wychodzi na to ze maja takie prawo, bo praktycznie co roku jesienia i zima mysliwi łażą po moich łakach z tym ze teraz w odległosci okolo 200m i ajkos nigoko to nie obchodzi ze to moje pole. Chcoiaz ostatnio to jakos rzadziej ich widze. A były takie lata ze balam sie po swoich łakach jezdzic konno, bo te strzelajace bezmozgowia nie patrza gdzie srut leci a nie chcialam zeby mi konia spłoszyli bo to grozi kalectwem moim i konia albo zranili konisko. Smutne to bardzo :cry:
A faktem jest tez to ze jak sie tutaj sprowadzilam to bardzo czesto przez okono albo jak bylam z psami na spacerze widizalam sarny, zajace buszujace po łakach a teraz nia widu ani słychu i pewnie dlatego nieczesto przyjezdzaja w moje okolice. tak pieknie "zadbali" o dziką zwierzyne, ze juz zadnej nie uświadczysz :evil:

kurde, gdybym miala odpwoiednia ilosc kasy to bym po prostu ogrodzila te swoje 9ha płotem i guzik by mi mogli zrobic, a przynajmniej psy by sobie mogly bezpiecznie biegac.....
Małgorzata
Obrazek

margherita

 
Posty: 771
Od: Pon cze 25, 2007 18:17
Lokalizacja: Puszcza Mariańska/Żyrardów

Post » Śro paź 07, 2009 18:26 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Pewnie zaraz się sypną komenarze na mój temat, ale cicho siedzieć nie będę - taka moja natura... :roll:

Nie chce mi się sklecać tego w jeden długaśny post...napiszę po prostu co myślę w ramach odpowiedzi na wasze posty.
Lisabeth pisze: Bo - jak wyjaśnił - obecnie więcej jest tam myśliwych niż zwierzyny :-(

To nie powinno nic zmieniać...co roku jest w każdym nadleśnictwie organizowane liczenie zwierzyny i szacowana ilość osobników różnych gatunków przeznaczonych do odstrzału, po to, by nie wybić całego gatunku np. zajęcy. Dlatego nie ilość myśliwych się liczy a ilość odstrzałów.
Afryka pisze:Kwestiami regulacji pogłowia zwierząt powinni się zajmować (...) wykształceni leśnicy

Nie znam chyba żadnego leśnika, który nie byłby myśliwym lub nie chciałby być...albo przynajmniej nie uczestniczyłby w polowaniach.
Afryka pisze:Kwestiami regulacji pogłowia zwierząt powinni się zajmować ludzie, którzy się na tym znają (...) ekolodzy.

Hahaha, tu mnie rozbawiłaś :mrgreen:
Wiesz, sama kieyś nawet zapisałam się do Greenpeace...i powiem Ci jedno - nie spotkałam przez całe moje życie ani jednego ekologa, który by miał pojęcie o tym, co mówi i miał jakieś rzeczowe cele, o które walczy. Przykłady? Choćby nawet słynna budowa obwodnicy Augstowa w Dolinie Rospudy... Już mówię jak wyglądały protesty ekologów... Przyjechała cała ferajna, większość z nich nawet nie wiedziała o zachowanie jakiego gatunku walczą, a jak nawet już znali gatunek, to przychodzili z prośbą do leśniczych, żeby ci pokazali im jak ten gatunek wygląda i gdzie występuje :?
Poza tym, cała akcja była z powodu jednego gatunku, który i tak w całości by nie wyginął. Za to trasa, na którą "ekolodzy" proponowali zmienić bieg owej obwodnicy, została przebadana przez człowieka z Instytutu Badania Ssaków i wyszło że ta "lepsza" trasa proponowana przez "ekologów" zniszczyłaby szlaki migracyjne wielu gatunków zwierząt = śmierć setek czy może i więcej zwierząt. Kolejna rzecz - "ekolodzy" uparli się, że jeśli zgodzą się na budowę drogi, to tylko tunelem przez bagna... idioci nie wzięli pod uwagę tego, że propozycja drogowców (most podwieszany) nie byłaby tak destrukcyjna dla środowiska jak ich "cudwne" pomysły. Przykładów mogę podać więcej, choćby nawet to, jak próbowali "uratować" jakiegoś rzadkiego ptaka-drapieżnika (nie pamiętam gatunku :oops: ) w nadleśnictwie gdzie pracuje moja rodzina...i w efekcie swoich działań osiągnęli cel...dokładnie odwrotny niż o jakim gadali, dokładnie odwrotny niż chcieli myśliwi...i już owego ptaszka nie ma w Puszczy Boreckiej. :evil:
Dlatego, dziękuję bardzo jeśli ekolodzy mieliby określać ilość odstrzałów itp.
Jeśli myśliwi stosują się do praw i założeń ZŁ, nie dopuszczą ani do wyginięcia zwierzyny łownej - nie mieliby w końcu na co polować...ani do nadmiernego rozrostu populacji - nie mieliby za co pokrywać szkód jakie takie populacje wyrządziłyby rolnikom.
Anuk pisze:Ta cała gadka o tym, że prowadzi się w lasach selekcję słabszych osobników, że oni kochają zwierzątka: to jest obrzydliwa hipokryzja.

Hipokryzją jest pomysł zostawienia natury takiej jaka jest teraz ( ja z takiej hipokryzji wyrosłam już dawno dawno temu, jako mała dziewczynka), bo odkąd pojawił się człowiek, zmieniło się wszystko...jeśli teraz człowiek (szcególnie myśliwy) przestałby ingerować w naturę, nie byoby tej utopijnej równowagi...wyginęłoby mnóstwo gatunków zwierząt, bo nikt by tego nie kontrolował...
Np. populacja zajęcy wzrasta, ogołacają więcej terenów, zaczynają głodować, następnego pokolenia jest mniej... skoro populacja zajęcy się zwiększyła, zwiększa się tez populacja lisów, które wyżynają zające = zając wyginie, bo grozi mu głodówa i niekontrolowana liczba drapieżników na niego polujących.Itd...
Poza tym, selekcja słabszych osobników dalej odbywa się drogą naturalną, albo padną same albo z łap drapieżnika. Myśliwi tylko w sporadycznych przypdkach zabijają tylko osobniki chore/słabe. za to dbają o zwierzęta, dokarmiają je, żeby mieli na co polować i żeby nie musieli konkurować z drapieżnikami o zwierzynę (im lepiej wykrmiają zwierzynę, tym lepiej się ona mnozy i rozwija = starczy i dla myśliwych i dla drapieżników).
Anuk pisze:Tymczasem pies nie stanowi żadnej wartości. I tak myśliwy może sobie mówić z satysfakcją o tym, że "wasze pupile nie mają żadnej wartości dla nikogo innego", bo stoi za nim to &(^*$^^&^%&$ prawo myśliwskie!

Nie znam myśliwego, który traktowałby psa jak rzecz...wszyscy myśliwi, których znam, szanują i kochają swoje (i nie tylko) psy. Większość z nich z reszta kocha nie tylko psy, ale i koty, konie i inne...
Poza tym "prawo myśliwskie" określa, że myśliwy ma prawo zabić wałęsające się z dala od zabudowań psy czy koty, szczególnie jeśli polują na zwierzynę... Jak narazie znam 1 przypadek celowego zabicia psa, a właściwie hybrydy psa z wilkiem (choć szkoda zwierzaka, jestem za - podchodzą do zabudowań, nie boją się ludzi, zabijają zwierzęta gospodarskie i rzucają się na ludzi...a za to wszystko odpowiadają wilki, nie pso-wilki, które są mordowane w fatalny sposób przez rolników - nie jednym strzałem dającym szybką śmierć, tylko np. zabijane widłami itd), kilka przypadków zabicia kota polującego na przepiórki czy inne drobne ptactwo, 1 przypadek konia (o zgrozo! ślepy myśliwy czy co?! ) i kilka przypadków postrzelenia psów mysliwskich niechcący.
Anuk pisze:To nie są pojedyncze przypadki, zastrzelenia psów to jest jakaś plaga w tym kraju!

Jakoś o pladze takowej nie słyszałam, raczej plaga zabijania psów przez rolników, przez debili znęcających się nad zwierzętami w miastach...
Chyba, że mówisz o tych zdziczałych krzyżówkach psa z wilkiem...ale tu sam naukowiec-specjalista od wilków kazał mojemu wujkowi strzelać do nich, z powodów jakie opisałam wyżej (szkoda dla wilków).

Afryka pisze:Hobby myśliwego nigdy nie będzie szlachetne, bo jak już napisałam, jest to hobby polegające na zabijaniu. Koniec, kropka.

A czy szlachetne według Ciebie jest hodowanie zwierząt w tragicznych warunkach ze świadomością, że zostaną zabite?!
Wiesz, że na fermach średnio na 1m kw. klatki przypada min. 17 dorosłych, dużych kur? Wiesz w jakich warunkach są trzymane świnki, krówki czy koniki (i inne), z których mięso jest potem sprzedawane w sklepach? Wiesz w jakich warunkach są wiezione do rzeźni i w jaki sposób są zabijane? Wiesz jak były hodowane gęsi i kaczki "pasztetowe" ( na stłuszczone wątroby), albo w jaki sposób są karmione świnie? - wiesz, jaki to ból puchnąć przez całe swoje zasrane życie?!
To nie życie pełną gębą na wolności zakończone jednym strzałem z nienacka(jak w przypadku zwierzyny łownej)...To tragedia zakończona okropnym bólem i męczarniami (całe życie z resztą to dla nich męczarnia :( )

margherita pisze:Bylam ze swoim owczarkiem na smyczy a ten skur***yn zagrozil najpierw ze zastrzeli mi psa a potem jak sie do niego rzucilam to wycelowal we mnie :evil:

Na Twoim miejscu bym sku***ela nie puściła, tylko do sądu od razu zawlokła.

To co tu opisujecie to chyba powinno dotyczyć kłusowników... Jeśli myśliwi byliby tak okrutni, bezduszni i w ogóle nienawidzili zwierząt, nie organiowaliby szukania i zbierania wnyków zastawionych w lasach przez kłusowników i nie wypuszczaliby złapanych w sidła zwierząt (oczywiście poza przypadkami krytycznymi, dla których uwolnienie byłoby tylko męką) ...nie wzdychaliby na widok pięknego, okazałego zwierzęcia...nie podziwialiby drapieżników, tylko by je tępili...zabijaliby wszystko co się rusza, a nie ustalali okresy ochronne poszczególnych gatunków zwierząt...strzelaliby do samic ciężarnych lub karmiących...

Bardzo mi przykro jeśli natknęliście się na niemiłych, a szczególnie pijanych, myśliwych... w wielu przypadkach na waszym miejscu pytałabym czy są w ZŁ, jakim i czy mają aktualny odstrzał (pan z flintą, nie musi być od razu myśliwym).
Z drugiej strony, dopóki nie zrozumiecie założenia myśliwstwa, nie dowiecie się wielu rzeczy i nie podejdziecie do myśliwego bez gniewu i agresji...nie spodziewajcie się, że będą mili i uprzejmi...


Dodam, że nie jestem myśliwym... nie potrafiłabym zabić zwierzęcia (wykluczając eutanazję lub przypadki dla dobra zwierzęcia)...kocham zwierzęta z całego serca, dużo bardziej niż ludzi (nie tylko zwierzaczki domowe, ale dzikie również)...uratowałam nie jedno i nie 5 zwierzęcych istnień...
Ale nie można się gubić w tej "miłości", zawsze należy dopuścić trochę umysłu i logicznego myślenia.
Zaznaczam jeszcze raz, sama byłam przeciwniczką myśliwstwa...dopóki nie wiedziałam czym to pachnie i z czym to się je... i że jest to metoda na bardziej humanitarne zaspokojenie zapotrzebowani "mięsożernych" ludzi w pokarm...
Więc zanim zaczniecie mnie atakować, przemyślcie to, co napisałam. :roll:
" Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś... "

Draugia

Avatar użytkownika
 
Posty: 796
Od: Nie gru 23, 2007 1:25
Lokalizacja: Warszawa / Suwałki

Post » Śro paź 07, 2009 19:43 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Draugia pisze:Nie znam myśliwego, który traktowałby psa jak rzecz...wszyscy myśliwi, których znam, szanują i kochają swoje (i nie tylko) psy. Większość z nich z reszta kocha nie tylko psy, ale i koty, konie i inne...
Poza tym "prawo myśliwskie" określa, że myśliwy ma prawo zabić wałęsające się z dala od zabudowań psy czy koty, szczególnie jeśli polują na zwierzynę... Jak narazie znam 1 przypadek celowego zabicia psa, a właściwie hybrydy psa z wilkiem (choć szkoda zwierzaka, jestem za - podchodzą do zabudowań, nie boją się ludzi, zabijają zwierzęta gospodarskie i rzucają się na ludzi...a za to wszystko odpowiadają wilki, nie pso-wilki, które są mordowane w fatalny sposób przez rolników - nie jednym strzałem dającym szybką śmierć, tylko np. zabijane widłami itd), kilka przypadków zabicia kota polującego na przepiórki czy inne drobne ptactwo, 1 przypadek konia (o zgrozo! ślepy myśliwy czy co?! ) i kilka przypadków postrzelenia psów mysliwskich niechcący.
Anuk pisze:To nie są pojedyncze przypadki, zastrzelenia psów to jest jakaś plaga w tym kraju!

Jakoś o pladze takowej nie słyszałam, raczej plaga zabijania psów przez rolników, przez debili znęcających się nad zwierzętami w miastach...
Chyba, że mówisz o tych zdziczałych krzyżówkach psa z wilkiem...ale tu sam naukowiec-specjalista od wilków kazał mojemu wujkowi strzelać do nich, z powodów jakie opisałam wyżej (szkoda dla wilków).


Draugia, czy Ty sądzisz, że wszyscy ci ludzie kłamią? 8O
Że opisane w mediach, w internecie, przypadki zastrzelenia psa ze złamaniem prawa, są nieprawdą? 8O Bo to właśnie wywnioskowałam z Twojego postu. Po prostu nie przyjmujesz do wiadomości, że myśliwi łamią prawo strzelając do domowych psów.
Klasyczne wyparcie :roll:
Mną najbardziej wstrząsnął opis zastrzelenia psów na podwórzu właściciela.
Nie wiem, jakie masz podstawy, aby zarzucać tym ludziom kłamstwo.
Bo przy tym nie byłaś?
To trochę mało. :evil:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro paź 07, 2009 19:51 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Piękny wywód, nie ma co :roll: Jak widać "tęgie" myśliwskie umysły od lat nie potrafią bronić swojego zboczenia jak tylko od lat używanymi, wyświechtanymi sloganami i pseudoteoriami typu rzekome utrzymywanie równowagi wśród gatunków :ryk: Sama przyznajesz, że jesteś związana z tym środowiskiem, więc łykasz to bezkrytycznie i sprzedajesz prymitywną propagandę :roll: Już była tu osoba, która żądała zamknięcia wątku, bo jej dziadek jest myśliwym i ona nie zgadza się na obrażanie go :D
Mieszkam na wsi, obcuję z przyrodą na co dzień, mam las, a w nim mieszkańców najróżniejszych gatunków. I wiem jak bardzo negatywnie wpływała obecność myśliwych i kłusowników na funkcjonowanie tego ekosystemu. Dopiero od kiedy zniknęli las żyje swoim życiem, a zwierzaki nie uciekają w popłochu kiedy mnie usłyszą lub wyczują - oddalają się spokojnie i godnie, mam możliwość je obserwować i zachwycać się nimi dopóki nie znikną mi z oczu.
Naprawdę, zupełnie inaczej to wygląda niż z perspektywy osoby siedzącej w mieście, która "informacje" czerpie od osób mających bestialstwo za rozrywkę - bo za takową Cię uważam.

I ja też muszę ze wstydem przyznać, że zmieniłam poglądy, bo jako młoda osoba nie traktowałam myśliwych jako jakiegoś zła, sądziłam że są potrzebni i jakoś docierały do mnie ich argumenty. Życie, doświadczenie i trzeźwy osąd zweryfikowały to mocno. Pomijam już, że ich lobby jest tak silne, że od szkoły podstawowej dzieciaki są karmione jedyną słuszną "wiedzą" na temat myślistwa, a na lekcjach pojawiają się sympatyczni wąsaci panowie w uniformach moro "kochający" zwierzątka. Kochający inaczej :evil:

Więc najpierw proponowałabym się zapoznać z tym: http://www.swiatksiazki.pl/webapp/wcs/s ... tId=151124
Ewentualnie zapraszam na weekend do mojej kuzynki, która mieszka na skraju Puszczy Niepołomickiej. Zobaczysz zwierzaki łamiące nogi w ucieczce przed Twoimi pobratymcami. Oczywiście, takie np. sarny trzeba dobijać. Ot, humanitaryzm...
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Śro paź 07, 2009 20:12 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Draugia pisze:
Anuk pisze:Ta cała gadka o tym, że prowadzi się w lasach selekcję słabszych osobników, że oni kochają zwierzątka: to jest obrzydliwa hipokryzja.

Hipokryzją jest pomysł zostawienia natury takiej jaka jest teraz ( ja z takiej hipokryzji wyrosłam już dawno dawno temu, jako mała dziewczynka), bo odkąd pojawił się człowiek, zmieniło się wszystko...jeśli teraz człowiek (szcególnie myśliwy) przestałby ingerować w naturę, nie byoby tej utopijnej równowagi...wyginęłoby mnóstwo gatunków zwierząt, bo nikt by tego nie kontrolował...
Np. populacja zajęcy wzrasta, ogołacają więcej terenów, zaczynają głodować, następnego pokolenia jest mniej... skoro populacja zajęcy się zwiększyła, zwiększa się tez populacja lisów, które wyżynają zające = zając wyginie, bo grozi mu głodówa i niekontrolowana liczba drapieżników na niego polujących.Itd...
Poza tym, selekcja słabszych osobników dalej odbywa się drogą naturalną, albo padną same albo z łap drapieżnika. Myśliwi tylko w sporadycznych przypdkach zabijają tylko osobniki chore/słabe. za to dbają o zwierzęta, dokarmiają je, żeby mieli na co polować i żeby nie musieli konkurować z drapieżnikami o zwierzynę (im lepiej wykrmiają zwierzynę, tym lepiej się ona mnozy i rozwija = starczy i dla myśliwych i dla drapieżników).


A co w takim razie z polowaniami komercyjnymi?
Nie mają miejsca?
Chociażby do Puszczy Białowieskiej nie przyjeżdżają sobie bogaci biznesmeni i politycy postrzelać pod okiem bardziej doświadczonych kolegów zapłaciwszy im za pomoc?
Niejaki pan Cimoszewicz słynie w Białowieży ze swoich osiągnięć łowieckich: robi to w ramach selekcji osobników słabych? A może chorych?
Jeśli tak, to bardzo szlachetnie z jego strony, że poświęca swój cenny czas na służbę Matce Naturze!

A ci państwo na zdjęciach na stronie poniżej:
http://pzl.suwalki.pl/indi.php?id=kuna
Dzik może i miał jakąś starą ranę i utykał: przyjmijmy, że był słaby i chory. A po co w takim razie jego zabójcy złoty medal?
A panowie i pani, którzy ustrzelili słabe i chore lisy: strasznie coś uradowani.

Draugia pisze:
Anuk pisze:Tymczasem pies nie stanowi żadnej wartości. I tak myśliwy może sobie mówić z satysfakcją o tym, że "wasze pupile nie mają żadnej wartości dla nikogo innego", bo stoi za nim to &(^*$^^&^%&$ prawo myśliwskie!

Nie znam myśliwego, który traktowałby psa jak rzecz...wszyscy myśliwi, których znam, szanują i kochają swoje (i nie tylko) psy. Większość z nich z reszta kocha nie tylko psy, ale i koty, konie i inne...
Poza tym "prawo myśliwskie" określa, że myśliwy ma prawo zabić wałęsające się z dala od zabudowań psy czy koty, szczególnie jeśli polują na zwierzynę... Jak narazie znam 1 przypadek celowego zabicia psa, a właściwie hybrydy psa z wilkiem (choć szkoda zwierzaka, jestem za - podchodzą do zabudowań, nie boją się ludzi, zabijają zwierzęta gospodarskie i rzucają się na ludzi...a za to wszystko odpowiadają wilki, nie pso-wilki, które są mordowane w fatalny sposób przez rolników - nie jednym strzałem dającym szybką śmierć, tylko np. zabijane widłami itd), kilka przypadków zabicia kota polującego na przepiórki czy inne drobne ptactwo, 1 przypadek konia (o zgrozo! ślepy myśliwy czy co?! ) i kilka przypadków postrzelenia psów mysliwskich niechcący.
Anuk pisze:To nie są pojedyncze przypadki, zastrzelenia psów to jest jakaś plaga w tym kraju!

Jakoś o pladze takowej nie słyszałam, raczej plaga zabijania psów przez rolników, przez debili znęcających się nad zwierzętami w miastach...
Chyba, że mówisz o tych zdziczałych krzyżówkach psa z wilkiem...ale tu sam naukowiec-specjalista od wilków kazał mojemu wujkowi strzelać do nich, z powodów jakie opisałam wyżej (szkoda dla wilków).


http://www.zabilimipsa.pl/
Przy pobieżnym przeglądaniu strony naliczyłam 64 opisane przypadki zastrzelenia lub postrzelenia psa.
Tylko na tej stronie!

Draugia pisze:
Afryka pisze:Hobby myśliwego nigdy nie będzie szlachetne, bo jak już napisałam, jest to hobby polegające na zabijaniu. Koniec, kropka.

A czy szlachetne według Ciebie jest hodowanie zwierząt w tragicznych warunkach ze świadomością, że zostaną zabite?!
Wiesz, że na fermach średnio na 1m kw. klatki przypada min. 17 dorosłych, dużych kur? Wiesz w jakich warunkach są trzymane świnki, krówki czy koniki (i inne), z których mięso jest potem sprzedawane w sklepach? Wiesz w jakich warunkach są wiezione do rzeźni i w jaki sposób są zabijane? Wiesz jak były hodowane gęsi i kaczki "pasztetowe" ( na stłuszczone wątroby), albo w jaki sposób są karmione świnie? - wiesz, jaki to ból puchnąć przez całe swoje zasrane życie?!
To nie życie pełną gębą na wolności zakończone jednym strzałem z nienacka(jak w przypadku zwierzyny łownej)...To tragedia zakończona okropnym bólem i męczarniami (całe życie z resztą to dla nich męczarnia :( )


Wiem. I strasznie mnie to boli. Od 10 lat nie jem mięsa. Nie jem jajek z trójką. Ograniczam nabiał.
(Moje koty jedzą mięso, bo tu nie ma wyboru)
Ale to jest inny temat.

Draugia pisze:
margherita pisze:Bylam ze swoim owczarkiem na smyczy a ten skur***yn zagrozil najpierw ze zastrzeli mi psa a potem jak sie do niego rzucilam to wycelowal we mnie :evil:

Na Twoim miejscu bym sku***ela nie puściła, tylko do sądu od razu zawlokła.

To co tu opisujecie to chyba powinno dotyczyć kłusowników... Jeśli myśliwi byliby tak okrutni, bezduszni i w ogóle nienawidzili zwierząt, nie organiowaliby szukania i zbierania wnyków zastawionych w lasach przez kłusowników i nie wypuszczaliby złapanych w sidła zwierząt (oczywiście poza przypadkami krytycznymi, dla których uwolnienie byłoby tylko męką) ...nie wzdychaliby na widok pięknego, okazałego zwierzęcia...nie podziwialiby drapieżników, tylko by je tępili...zabijaliby wszystko co się rusza, a nie ustalali okresy ochronne poszczególnych gatunków zwierząt...strzelaliby do samic ciężarnych lub karmiących...

Bardzo mi przykro jeśli natknęliście się na niemiłych, a szczególnie pijanych, myśliwych... w wielu przypadkach na waszym miejscu pytałabym czy są w ZŁ, jakim i czy mają aktualny odstrzał (pan z flintą, nie musi być od razu myśliwym).
Z drugiej strony, dopóki nie zrozumiecie założenia myśliwstwa, nie dowiecie się wielu rzeczy i nie podejdziecie do myśliwego bez gniewu i agresji...nie spodziewajcie się, że będą mili i uprzejmi...


Dodam, że nie jestem myśliwym... nie potrafiłabym zabić zwierzęcia (wykluczając eutanazję lub przypadki dla dobra zwierzęcia)...kocham zwierzęta z całego serca, dużo bardziej niż ludzi (nie tylko zwierzaczki domowe, ale dzikie również)...uratowałam nie jedno i nie 5 zwierzęcych istnień...
Ale nie można się gubić w tej "miłości", zawsze należy dopuścić trochę umysłu i logicznego myślenia.
Zaznaczam jeszcze raz, sama byłam przeciwniczką myśliwstwa...dopóki nie wiedziałam czym to pachnie i z czym to się je... i że jest to metoda na bardziej humanitarne zaspokojenie zapotrzebowani "mięsożernych" ludzi w pokarm...
Więc zanim zaczniecie mnie atakować, przemyślcie to, co napisałam. :roll:


Myśliwskie rytuały są opisane w tej książce: http://www.przyrodnicze.pl/cat141-id269 ... -krew.aspx
(Od razu zaznaczam, że - jeszcze - nie czytałam)
A jeśli chodzi o to co jest bardziej humanitarne: zgadzam się, że zabicie jednym strzałem jest bardziej humanitarne niż chów przemysłowy zwierząt. Problem w tym, że gdyby chcieć w ten sposób wykarmić "mięsożernych" ludzi, to nic by w lasach nie zostało!
Przy obecnym tempie konsumpcji i marnotrawstwie żywności, gdyby wszyscy zaczęli jeść dziczyznę, to lasy zostałyby błyskawicznie przetrzebione co do jednej sztuki!

(Moim zdaniem, jeśli chodzi o żywność, największym problemem jest marnotrawienie żywności. Jestem wegetarianką, ale rozumiem, że niektórzy potrzebują w swojej diecie mięsa. Problem polega na tym, że kiedyś mięso jadało się raz w tygodniu: to było święto, to była wartość. A teraz: w Mc Donaldzie niekupiony hamburger jest wyrzucany po 7 minutach.
Jest nadprodukcja żywności, tyle zwierząt ginie, tyle jedzenia ląduje na śmietnikach... i wciąż tylu ludzi chodzi głodnych. Coś jest w tym bardzo niemoralnego, ale to temat na osobną dyskusję.)

Edit: poprawiłam cytaty
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Śro paź 07, 2009 20:25 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Kinya pisze:Piękny wywód, nie ma co :roll: Jak widać "tęgie" myśliwskie umysły od lat nie potrafią bronić swojego zboczenia jak tylko od lat używanymi, wyświechtanymi sloganami i pseudoteoriami typu rzekome utrzymywanie równowagi wśród gatunków :ryk: Sama przyznajesz, że jesteś związana z tym środowiskiem, więc łykasz to bezkrytycznie i sprzedajesz prymitywną propagandę :roll:

Przeczytaj proszę mój post jeszcze raz...nie chce mi się pisac po raz kolejny.
Kinya pisze:Już była tu osoba, która żądała zamknięcia wątku, bo jej dziadek jest myśliwym i ona nie zgadza się na obrażanie go :D

Nie chodzi o obrażanie... ludzie obrażają się z byle powodu...
Kinya pisze:Mieszkam na wsi, obcuję z przyrodą na co dzień, mam las, a w nim mieszkańców najróżniejszych gatunków. I wiem jak bardzo negatywnie wpływała obecność myśliwych i kłusowników na funkcjonowanie tego ekosystemu. Dopiero od kiedy zniknęli las żyje swoim życiem, a zwierzaki nie uciekają w popłochu kiedy mnie usłyszą lub wyczują - oddalają się spokojnie i godnie, mam możliwość je obserwować i zachwycać się nimi dopóki nie znikną mi z oczu.
Naprawdę, zupełnie inaczej to wygląda niż z perspektywy osoby siedzącej w mieście, która "informacje" czerpie od osób mających bestialstwo za rozrywkę - bo za takową Cię uważam.

Buuuaaaahahahahahhaha...
Po pierwsze, czytaj ze zrozumieniem...przyda Ci się i może coś do Ciebie dotrze zanim napiszesz takie rzeczy... :roll:
Miszkam na skraju parku narodowego...miałam sarny, dziki, zające, jelenie i lisy(jeśli czegoś nie pominełam z "biegających" zwierzaków) pod nosem... nie zniknęły w większości z powodu myśliwych, choć mamy kilku w pobliżu...tylko z rąk rolników i kłusowników, w bestialski sposób, bo myśliwych nikt nie dopuścił do głosu.
A jakbyś przeczytała mój cały post, ze zrozumieniem szczególnie, może byś dostrzegła, że info mam nie tylko od myśliwych, ale też od leśników, "ekologów" i naukowców zajmujących się zwierzętami.
Może również jakbyś to zrobiła, przestałabyś mnie traktować z góry jak wroga i przemyślała moje argumenty?
Nie liczę, że przyznasz publicznie że mam racje, po prostu pomyśl.

Greta_2006 pisze:Draugia, czy Ty sądzisz, że wszyscy ci ludzie kłamią? 8O
Że opisane w mediach, w internecie, przypadki zastrzelenia psa ze złamaniem prawa, są nieprawdą? 8O Bo to właśnie wywnioskowałam z Twojego postu. Po prostu nie przyjmujesz do wiadomości, że myśliwi łamią prawo strzelając do domowych psów.
Klasyczne wyparcie :roll:
Mną najbardziej wstrząsnął opis zastrzelenia psów na podwórzu właściciela.
Nie wiem, jakie masz podstawy, aby zarzucać tym ludziom kłamstwo.
Bo przy tym nie byłaś?
To trochę mało. :evil:

Nie sądzę, że kłamią...ale czy tak serio ktoś z tych osób sprawdził czy to są rzeczywiście myśliwi? Czy jeszcze są myśliwymi?
I w którym momencie powiedziałam, że ci ludzie kłamią 8O

Czemu ludzie nastawieni wrogo z góry nie czytają czyichś wypowiedzi w całości i ze szczegółami...?

[quote=Draugia]Bardzo mi przykro jeśli natknęliście się na niemiłych, a szczególnie pijanych, myśliwych...[/quote]
[quote=Draugia]Na Twoim miejscu bym sku***ela nie puściła, tylko do sądu od razu zawlokła.[/quote]
Czy te wypowiedzi znaczą, że jestem przeciwko wam wszystkim, mówię że kłamiecie i w ogóle jestem myśliwym lub ich wielbicielką? 8O

A co do osób kochających zwierzęta "inaczej": przeczytajcie proszę co napisałam o zwierzątkach przeznaczonych do jedzenia i zastanówcie się co jest bardziej humanitarne...I pytanie: czy ktoś z was wybrał się tylko i wyłącznie do lasu, by pozbierać wnyki kłusowników lub wypuścić uwięzione w nich zwierzęta? Czy kiedykolwiek widząc człowieka polującego sprawdziliście czy ma na to pozwolenie?
Chyba że jesteście takimi miłośniczkami zwierząt, które przejmują się tylko pieskami i kotkami...

No i co do spotykania dzikich zwierząt w lesie: wszyscy myślą, że myśliwi wybijają całą zwierzynę i dlatego jej nie widać w lesie...a nie pomysleliście, że to są dzikie zwierzęta, że człowiek idący do lasu nie powinien spotykać zwierzyny na każdym kroku, na ścieżce w lesie?

Zaznaczam jeszcze raz, nie jestem myśliwym, nigdy ne byłam i nigdy nie będę...
Boli mnie każda śmierć zwierzaka o której słyszę, którą widzę, czy o której pomyslę...
Ale zawsze są dwie strony medalu.
Niestety ludzie są różni na tym świecie, jak mówiłam, szkoda że spotkaliście się z tymi "złymi" myśliwymi...bo myśliwi, którzy przestrzegają pewnych idei nie są takimi potworami za jakich uważacie wszystkich myśliwych...
" Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś... "

Draugia

Avatar użytkownika
 
Posty: 796
Od: Nie gru 23, 2007 1:25
Lokalizacja: Warszawa / Suwałki

Post » Śro paź 07, 2009 20:34 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Anuk pisze:A co w takim razie z polowaniami komercyjnymi?
Nie mają miejsca?
Chociażby do Puszczy Białowieskiej nie przyjeżdżają sobie bogaci biznesmeni i politycy postrzelać pod okiem bardziej doświadczonych kolegów zapłaciwszy im za pomoc?
Niejaki pan Cimoszewicz słynie w Białowieży ze swoich osiągnięć łowieckich: robi to w ramach selekcji osobników słabych? A może chorych?
Jeśli tak, to bardzo szlachetnie z jego strony, że poświęca swój cenny czas na służbę Matce Naturze!

No niestety, muszę Cię zmartwić...jeśli to miał być cios wymierzony we mnie...
Przy polowaniu na żubry, w większości są to na prawdę osobniki słabe lub starsze... w Białowieży znam jedynie ludzi z Instytutu Badania Ssaków, za to właśnie w Puszczy Boreckiej (o czym mało kto wie) też są żubry, i to dość sporo.
Tam polowania są przeprowadzane tyko na chore lub słabe żubry...
A propos żubrów też ciekawostka, której nie słyszałam od myśliwych (żeby nie było, że znów mam informacje tylko z jednej ręki), ponoć w Puszczy Białowieskiej i chyba też w Boreckiej (nie jestem na 100% pewna) jest ich za duzo jak na tak mały teren...i zaczynają być postrzegane przez naukowców i leśników jako szkodniki... część z nich jest przewożona do Niemiec, ale mimo wszystko czasem zostają wydawane odstrzały na żubry i to nie z inicjatywy mysliwych, którzy już chyba przywykli do żubrów pod ochroną ;) (choć nie moge byc niczego pewna :P)
" Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś... "

Draugia

Avatar użytkownika
 
Posty: 796
Od: Nie gru 23, 2007 1:25
Lokalizacja: Warszawa / Suwałki

Post » Śro paź 07, 2009 21:17 Re: Filip Łobodziński przeciw myśliwym -popierajmy go!!!!

Draugia pisze:
Kinya pisze:Piękny wywód, nie ma co :roll: Jak widać "tęgie" myśliwskie umysły od lat nie potrafią bronić swojego zboczenia jak tylko od lat używanymi, wyświechtanymi sloganami i pseudoteoriami typu rzekome utrzymywanie równowagi wśród gatunków :ryk: Sama przyznajesz, że jesteś związana z tym środowiskiem, więc łykasz to bezkrytycznie i sprzedajesz prymitywną propagandę :roll:

Przeczytaj proszę mój post jeszcze raz...nie chce mi się pisac po raz kolejny.
Kinya pisze:Już była tu osoba, która żądała zamknięcia wątku, bo jej dziadek jest myśliwym i ona nie zgadza się na obrażanie go :D

Nie chodzi o obrażanie... ludzie obrażają się z byle powodu...
Kinya pisze:Mieszkam na wsi, obcuję z przyrodą na co dzień, mam las, a w nim mieszkańców najróżniejszych gatunków. I wiem jak bardzo negatywnie wpływała obecność myśliwych i kłusowników na funkcjonowanie tego ekosystemu. Dopiero od kiedy zniknęli las żyje swoim życiem, a zwierzaki nie uciekają w popłochu kiedy mnie usłyszą lub wyczują - oddalają się spokojnie i godnie, mam możliwość je obserwować i zachwycać się nimi dopóki nie znikną mi z oczu.
Naprawdę, zupełnie inaczej to wygląda niż z perspektywy osoby siedzącej w mieście, która "informacje" czerpie od osób mających bestialstwo za rozrywkę - bo za takową Cię uważam.

Buuuaaaahahahahahhaha...
Po pierwsze, czytaj ze zrozumieniem...przyda Ci się i może coś do Ciebie dotrze zanim napiszesz takie rzeczy... :roll:
Miszkam na skraju parku narodowego...miałam sarny, dziki, zające, jelenie i lisy(jeśli czegoś nie pominełam z "biegających" zwierzaków) pod nosem... nie zniknęły w większości z powodu myśliwych, choć mamy kilku w pobliżu...tylko z rąk rolników i kłusowników, w bestialski sposób, bo myśliwych nikt nie dopuścił do głosu.
A jakbyś przeczytała mój cały post, ze zrozumieniem szczególnie, może byś dostrzegła, że info mam nie tylko od myśliwych, ale też od leśników, "ekologów" i naukowców zajmujących się zwierzętami.
Może również jakbyś to zrobiła, przestałabyś mnie traktować z góry jak wroga i przemyślała moje argumenty?
Nie liczę, że przyznasz publicznie że mam racje, po prostu pomyśl.

Greta_2006 pisze:Draugia, czy Ty sądzisz, że wszyscy ci ludzie kłamią? 8O
Że opisane w mediach, w internecie, przypadki zastrzelenia psa ze złamaniem prawa, są nieprawdą? 8O Bo to właśnie wywnioskowałam z Twojego postu. Po prostu nie przyjmujesz do wiadomości, że myśliwi łamią prawo strzelając do domowych psów.
Klasyczne wyparcie :roll:
Mną najbardziej wstrząsnął opis zastrzelenia psów na podwórzu właściciela.
Nie wiem, jakie masz podstawy, aby zarzucać tym ludziom kłamstwo.
Bo przy tym nie byłaś?
To trochę mało. :evil:

Nie sądzę, że kłamią...ale czy tak serio ktoś z tych osób sprawdził czy to są rzeczywiście myśliwi? Czy jeszcze są myśliwymi?
I w którym momencie powiedziałam, że ci ludzie kłamią 8O

Czemu ludzie nastawieni wrogo z góry nie czytają czyichś wypowiedzi w całości i ze szczegółami...?

[quote=Draugia]Bardzo mi przykro jeśli natknęliście się na niemiłych, a szczególnie pijanych, myśliwych...

[quote=Draugia]Na Twoim miejscu bym sku***ela nie puściła, tylko do sądu od razu zawlokła.[/quote]
Czy te wypowiedzi znaczą, że jestem przeciwko wam wszystkim, mówię że kłamiecie i w ogóle jestem myśliwym lub ich wielbicielką? 8O

A co do osób kochających zwierzęta "inaczej": przeczytajcie proszę co napisałam o zwierzątkach przeznaczonych do jedzenia i zastanówcie się co jest bardziej humanitarne...I pytanie: czy ktoś z was wybrał się tylko i wyłącznie do lasu, by pozbierać wnyki kłusowników lub wypuścić uwięzione w nich zwierzęta? Czy kiedykolwiek widząc człowieka polującego sprawdziliście czy ma na to pozwolenie?
Chyba że jesteście takimi miłośniczkami zwierząt, które przejmują się tylko pieskami i kotkami...

No i co do spotykania dzikich zwierząt w lesie: wszyscy myślą, że myśliwi wybijają całą zwierzynę i dlatego jej nie widać w lesie...a nie pomysleliście, że to są dzikie zwierzęta, że człowiek idący do lasu nie powinien spotykać zwierzyny na każdym kroku, na ścieżce w lesie?

Zaznaczam jeszcze raz, nie jestem myśliwym, nigdy ne byłam i nigdy nie będę...
Boli mnie każda śmierć zwierzaka o której słyszę, którą widzę, czy o której pomyslę...
Ale zawsze są dwie strony medalu.
Niestety ludzie są różni na tym świecie, jak mówiłam, szkoda że spotkaliście się z tymi "złymi" myśliwymi...bo myśliwi, którzy przestrzegają pewnych idei nie są takimi potworami za jakich uważacie wszystkich myśliwych...[/quote]

Z czytaniem, rozumieniem i myśleniem naprawdę nie mam problemu. Tobie można zarzucić, że tylko mój rzekomy brak tych umiejętności potrafisz przedstawiać jako argument - a to już można zakwalifikować jako zwykłe obrażanie. Racji Ci nie przyznam, i nawet nie dlatego, że mam zupełnie inne stanowisko w tej sprawie, ale przede wszystkim, że oczekiwałabym konkretów i argumentów, a nie sprowadzania sedna sprawy na zupełnie inne tory (vide: hodowla zwierząt - są na ten temat odpowiednie wątki). Jakoś brakło Ci ich w odpowiedzi na post np. Anuk. Podstawowe, niewygodne dla Ciebie aspekty myślistwa poruszone przez adwersarzy (czyli bestialskie polowania) pomijasz milczeniem - to kiepski poziom dyskusji jak dla mnie. Mamy za to kolejną laurkę wystawioną osobnikom, którzy z zimną krwią dla przyjemności i bez potrzeby mordują.

Zaręczam Ci, że walcząc o wyprowadzenie z mojego lasu myśliwych przeprowadziłam dziesiątki rozmów ze specjalistami i przeanalizowałam mnóstwo ekspertyz - były także robione w mojej sprawie i akurat nie pokrywają się w najmniejszym stopniu z tym co piszesz.

Doszukuj się dalej, może znajdziesz i trzecią stronę tego swojego medalu Tylko nie zapomnij zmyć z niej krwi, kiedy - jak piszesz - będziesz zajmować się kolejnym zwierzakiem w potrzebie; i nie wnikam już czy z powodu wrażliwości i rzeczywistej potrzeby serca, czy raczej po to żeby przed samą sobą usprawiedliwiać swój dziwny relatywizm.


Edit: zmieniłam czcionkę, ponieważ nie podkreślało mi wszystkich cytatów i przez to mój post był nieczytelny, a co gorsza - zlewał się z potem Draugii, co mogłoby jej poglądy przedstawiać jako moje :roll:
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości