» Śro wrz 30, 2009 19:18
Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.
Ogólnie podłamka. Byłam w KRK - coś jeść trzeba, kociarnia też potrzebuje papu, jak nie będę jeździć to... Już mam tyły. Koty pod opieką Rajmunda - dobrze że facet trzeźwy i z refleksem. Był z Kłaczkiem na zastrzykach, wrócił, poszedł za swoimi sprawami, nie było go ze dwie godziny. Zastał Kłaczka osowiałego, układającego się do góry brzuchem - niewiele myśląc zapakował do transportera i pognał do weta. Kłaczek się zatkał. Cewnik. Wet powiedział ze to jakieś skrzepy po operacji jeszcze ale... Przecież z Kłaczka się polewało, więc jakie skrzepy? On już nie miał podbarwionego moczu. Teraz ma. Jest smutny, nieruchawy... Gorączki nie ma.