Trochę czasu minęło od mojej ostatniej wizyty na miau, ale to spowodowane było naszą przeprowadzką

Udało się i jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami (znaczy się bank w zdecydowanej większości) mieszkanka

Zuza bardzo szybko odnalazła się w nowym domu. Myśleliśmy, że co najmniej kilka dni zajmie jej przyzwyczajenie się do nowego otoczenia, ale pozytywnie nas zaskoczyła

Ale nie wszystkie wieści są dobre - jeszcze przed naszą przeprowadzką Zuza zaczęła nam wymiotować. Na początku wymiotowała jedzeniem które wcześniej zjadła, myślałam że może karma jej nie odpowiada wiec zmieniłam jej karmę na Purinę Pro Plan, troszkę pomogło. Nie chciałam od razu pędzić do weterynarza, bo cos mi się zdaje że skończyłoby się na zastrzyku witaminowym i możliwe że antybiotyku i tyle. A to dla niej stres. Zaraz potem zaczęła wymiotować taką białą pianą. Już mieliśmy iść do weterynarza a tu Zuza "pokazała" nam co jej dolega. Zwymiotowała glistę bodajże

I po tym już nie wymiotuje. Choć pod koniec sierpnia miała całą kurację odrobaczającą w związku z takim samym zdarzeniem (zwymiotowaniem robala), to widać nie przyniosło to rezultatów. Także kuracja antyrobalowa została powtórzona, za ok 1,5 tygodnia jeszcze jedna dawka i potem za tydzień lub 2 trzeba bedzie zrobić jej badanie kału na pasożyty, jak się okaże że dalej są to będziemy tępić.
Pani weterynarz pytała skąd ja mamy, czy przypadkiem nie była kotem "przyśmietnikowym". I że nie tylko u takich kotów, ale u takich dość często, trudno jest wytępić życie wewnętrzne.
Także prosimy o kciuki

Pozdrawiamy
