Byłam po Frycka miałam szczęście bo nie było nikogo!Wzięłam stary transporter już miałam wychodzić Fryc cały czas chodził za mną tulił się mruczał...Wsadziłam Go do transporterka w sumie na siłę,bo nie chciał... Już wychodziłam ze stajni a ten zaczął się drzeć na całe gardło więc szłam dalej,naraz zaczął tak szaleć rzucać się w środku i drzwi wyleciały razem z Nim,a On pobiegł do stajni

Tak się wkurzyłam,bo właściciele stajni nie chcą go oddać,każdy kot na wagę złota..

Banda piatki juz dawno nie widziałam...

Dziś taka okazja nikogo nie było...a Ten łobuz uciekł,poleciałam za Nim,ale zapomnij! uciekł w słomę nie było szans żeby go wydostać Drzwiczki urwane,zepsute,transporter zostawiłam jako budkę

Buraskę mogę wziąść jak się nie da psom,w sumie te małe się miziają z kotami,ale Tunga(wilczyca)...
