ogocha pisze:JA! Ja widziaam

) w Chorwacji!!!! w czerwcu br

) Obłędne umaszczenie.... Zresztą Einstein też ma niczego sobie kolorek

)
ja też widziałam, niańczyłam i dokarmiałam, troszkę niżej, bo w Czarnogórze więc to chyba nie ta sama kotka co Twoja

. "Moja" była w zaawansowanej ciąży

Niestety, nie znalazłam sposobu na je wywiezienie stamtąd, gdyby to była UE to zaryzykowałbym chyba, a tamci nas ciągle sprawdzali co gdzie mamy i dlaczego.
W kocich sprawach najpierw zaczęło się mocno pod górę. Nie zawiozłam jednej z Kredek do domu, bo pani nie odbierała telefonu więc nie szło się umówić. Jako, że z Rżąki do Wieliczki rzut czapką więc mimo, że wet z Arwetu nie odbierał, zaryzykowalismy jazdę ale niestety centralnie ucałowaliśmy klamkę i Melba z Miętą nadal tam pozostały

Nie wiem czemu tak się stało, bo Lutra umówiła się, że dzisiaj koty zostaną odebrane i nic doktor nie powiedział aby przyjechać o tej czy o tamtej, bo w innych godzinach go nie będzie. Abstrahując od tego, że za Boga nie wiadomo kiedy jadły, bo i wczoraj i dzisiaj były przed sterylką

Wystarczyło powiedzieć, że nie będą dzisiaj ciachane również i koty by się odebrało już rano.
Panie na Rżące też "wiedziały lepiej". Mówię do tej jednej, że skoro przy nich kocica je to jeżeli ją przepłoszymy w stronę jej stołówki to niech zasłoni sobą dziurę, którą kotka wchodzi pod schody, bo stamtąd nie wyjdzie do jutra. Nie, nie, nie stamtąd wyjdzie do jedzenia. Taaak, gdyby wychodziła stamtąd do jedzenia to nie jechałabym tam 3-cią niedzielę z rzędu i kwitła jak debil. A poza tym po co wyjdzie do jedzenia jak jadła z 7 godzin wcześniej. Ostatecznie zostawiłam listek provery i kontener. Mają łapać same. Chociaż słyszałam z daleka jak jedna mówiła do drugiej, że przecież nie będzie dwa razy dziennie przychodzić karmić z kontenerem. Jaaasne, ja będę przyjeżdżać z drugiego końca Krakowa a ona mieszka w bloku obok i jest tylko kwestia wzięcia tego kontenera, bo i tak ją karmi te dwa razy dziennie.
Dobrze, że Lutra dała mi znać i zleciła mi poszukiwanie transportu dla Oczka, bo mogłam się oddalić i "powiesić" na telefonie w celu pożytecznym.
Za to na Kocimskiej ukoiłam skołatane nerwy, bo co prawda Ralf znowu zrobił 2 kupy poza kuwetą oprócz jednej w kuwecie ale jak kociejstwo się rozluźniło po sprzątaniu, zapamiętało w jedzeniu a potem w grach i zabawach zespołowych to Ralf, który dostał myszkę do klatki tak z nią szalał i wygłupiał się, że oczu nie mogłam oderwać

Na chwilę zapomniał, że jest dziki.
Shrek wymiętoszony, Pascal wyskakał się jak głupek, Rita zresztą też, o Felku nie wspomnę.
Felek odstawiony do domu, obleciał mieszkanie z 15 razy, moja Monika za nim, zajrzeli w każdą dziurę

Nikt nie ma wieści od Karoli o Oczku ?