Monostra pisze:...nawet żadnej rozrywki dla Plusza na tarasie nie ma
Rozrywki dla Plusza to byli na wsi.
Rozpoznanie wroga z bezpiecznej pozycji przez siatkę

Kurde, no.
Jak ma mi smakować, kiedy ktoś się w michę lampi?


Idę jak najdalej stąd.


Te, młody!
Nie myśl, że nie słyszałem co pod nosem mamrotałeś!


Pluszokupa co wieczór, kiedy działkuny wypełzały spod krzaczorów w poszukiwaniu michy stawała na straży.
Pilnowała naszych zapłotnych danek naszykowanych jako drive in.
Drive in oznacza, że działkun popitala drogą, coś tam wtrząchnie w przelocie i szuka następnego baru.
Potem Pluszokupa przeskakiwała przez siatkę, żeby sprawdzić jakie menu jest w innych barach.
I czy można tam komuś dać w mordę

Zwykle wracała tuż po zmroku.
Do ostatniego wieczora.
Jak te lilije rosnące wysoko na grobie pana leżacego głęboko czekałysmy na powrót kota marnotrawnego na tarasie.
Zimno, jak skurdziel.
Para nam z pysków, jak koniom dorożkarskim leci.
Hipotermia za chwilę, jak nic.
22.00 - a głąba nie ma.
Varyjka z latarką przeszła działkowiskowymi ścieżkami, a ja sobie płuca wypluwałam wołając dziada z naszego areału.
Opracowałyśmy już nawet wariant głębokonocny.
Drzwi uchylone, varyjka śpi w śpiworze bo na jej katafalku w domu będzie wtedy max 7 stopni.
O brzasku idziemy szukać ryżawych resztek...

22.15
Jebut!
Wróciło matolisko.
Nie kopa mu?
