reddie pisze:NOT, to dokładnie ci ludzie, na 100%. Dziś rano do mnie zadzwonili, że jednak nie pojechali do domu i żebym im podała adres strony TOZ, bo jednak będą szukali sobie kociaka. Tym razem jednak musi byc szczepiony, bo wzięli niedawno kotka ze schronu i umarł u nich na panleukopenię. Ten pan troche za bardzo nerwowy był (opieprzył mnie, że gdyby wiedział, że nie dostaną Foxa, to by się nie tłukł z Warszewa do mnie), ale tłumaczyłam to tym, że dopiero stracili maluszka i w ogóle. Na moje oko oni mają serce dla zwierzaków, tylko w ostatnim czasie stracili długoletniego przyjaciela i nowego kociaczka. I są psychicznie rozbici oraz strasznie im zależy na tym, aby w domu był bury mruczek, chociażby dlatego, że pies tęskni.
Niemniej mój pies na tego Pana sie mocno wkurzył za to wylewanie złości na mnie, warczał i próbował ugryźć oraz zasłonił soba Foxa - raczej mało typowe zachowanie Dexia... Chyba mam psiego obrońcę
....
.
reddie, a ja myślę, że Twój pies lepiej zna sie na ludziach niż my obie.
Jeśli ci ludzie zjawią się u mnie po raz drugi to zachowam sie dokładnie tak jak Twoj pies.
Będę warczała i próbowała ugryźć oraz będę zasłaniać moje koty.
Do tej chwili nie przeszła mi złość na nich.
Wcześniej w rozmowie telef. powiedziałam im wyraźnie, aby nie przyjeżdzali bo nie mam na stanie szaro-burego kocurka, a jedynie szaro-białe kocurki i jedną szarą, pręgowaną koteczkę. Mimo to upierali się, że przyjadą popatrzeć po godz. 12.
Byli godzinę wcześniej, gdy ja w tym czasie byłam mocno zajęta sprzątaniem, czyszczeniem kuwet, myciem transpoterków itd.
Widzieli, że przyszli nie w porę, a mimo to przez prawie godzinę zastanawiali się na szarą kotką.
W końcu nie wytrzymałam i prawie ich wyprosiłam.
Obiecali, że będą zastanawiać się w domu.
Wiedziałam, że kłamią.
Powiedziałam im na odchodne, że wiem, że skoro nie zdecydowali sie teraz to tu już nie wrócą.
I tak się stało. Czułam się tak, jakby ukradli mi godzinę z mojego życia.
Tą godzinę mogłam spędzić w lepszy sposób.