» Wto wrz 22, 2009 12:52
Re: Niebieściuchy - Gdzie mieści się KOT???
Zostałam wczoraj poddana kolejnej lustracji pod kątem ilości posiadanych dzieci. Gdy interlokutor dowiedział się, że ich liczba wynosi okrągłe zero, rychło zaklasyfikował mnie do właściwej grupy Najokrutniejszych Egoistów Bez Serca. To - rzecz jasna - znów mnie zdegustowało, choć "czas był przywyknąć". Opowiedziałam rzecz całą mężowi i do końca dnia bawiliśmy się w wymyślanie celnej riposty. Wyszła nam długa, ale chyba dość interesująca, dlatego chcę Wam ją zaprezentować. Może się komuś przyda. Od wczoraj bowiem postanowiliśmy mówić o ilości naszych dzieci w następujący sposób.
Tak, mamy dzieci. Pięcioro. Najstarsza nasza córeczka jest zbudowana troszkę inaczej niż reszta, różni się wyglądem i z tego względu mieszka od pięciu lat w klatce. Nie trzyma moczu i wszędzie robi kupę, więc nie jest wypuszczana na zbyt długie okresy. W klatce spędza noce i większą część dnia. Chyba tę klatkę lubi, bo chętnie do niej wraca, gdy ją wypuścimy, by rozprostowała kości. Je tylko warzywa, nigdy nie dajemy jej mięsa czy nabiału. Przez całe dzieciństwo nie piła mleka.
Druga nasza córka właśnie została zgarnięta z ulicy. Przwylokła masę dziwnych zakaźnych chorób, więc trzymamy ją też zamkniętą w osobnym pomieszczeniu. Oczekuje na badanie, między innymi w kierunku AIDS. Nie jesteśmy pewni, czy nie będziemy musieli oddać jej do adopcji, bo kompletnie nie dogaduje się z najstarszym naszym synem. Biją się, nastają na swe życie i zdrowie.
Pozostali trzej synowie rosną zdrowo i spokojnie. Może dlatego, że nigdy i pod żadnym pozorem nie wypuszczamy ich na podwórko. Czasem pozwalamy im popatrzeć przez zakratowane okno lub wyjść na zakratowany balkon. Chowają się zdrowo, bo nie podajemy im ani coli, ani żadnych napojów gazowanych. Nie piją kawy i herbaty. Nigdy nie piły też mleka, nie jedzą warzyw. Piją wodę, jedzą głównie chrupki, a czasami dam im po kawałku surowego mięsa z zamrażarki.
Czasem nasze dzieci śpią w łóżku, ale najbardziej lubią sypiać w kartonowych pudełkach lub plastikowych miskach. Są dobrze wychowane, choć bezstresowo. Jedyne, czego im zabraniamy, to zbliżać się do stołu, gdy rodzice jedzą.
Nie dbamy też przesadnie o ich higienę. Córka z klatki jest kąpana tylko wtedy, gdy ma biegunkę, druga córka była myta po powrocie z gigantu, najstarszy syn nigdy nie był kąpany, młodszego myję raz na pół roku, a najmniejszego raz na trzy miesiące.
Z tym najmłodszym ojciec wiąże największe nadzieje. Wróży mu świetlaną przyszłość wśród sędziów felinologicznych, choć matka wolałaby nie obciążać dziecka zbędnymi obowiązkami. Ojciec najmocniej jednak kocha średniego - Józka - i mawia, że nie odda go nawet komornikowi za długi. Bardzo kochamy naszą piątkę dzieci.
Mąż mówi, żeby jeszcze dodać, iż najstarszy ma niejakie problemy psychologiczne i boi się wychodzić na balkon. Sąsiadów i dzieci się boi. Józek zaś naoglądał się filmów o Drakuli, wampirach i spaniu w trumnie, więc jego ulubionym miejscem do spania jest wnętrze kanapy.
Myślicie, że ktoś mnie jeszcze kiedyś zapyta o mój stan rodzinny?? Po 7 latach mam naprawdę dosyć ludzkiego wścibstwa.