Czesio, Jożik, Mirmiś, Pola. - Prosimy o zamknięcie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 20, 2009 16:49 Re: Niebieściuchy - awantura :(

Aniada, po pierwsze - gratulacje :balony:

Po drugie - nie martw się i nie poddawaj tak łatwo. Ja się dokociłam ponad miesiąc temu, Feliway w kontakcie non stop a atmosfera bardzo napięta :kotek: Masz jak separować koty, nie przyjmujesz beztroskich gości codziennie - będzie dobrze, a kryzysy są nieuniknione :piwa:
Obrazek Obrazek Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2843
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Nie wrz 20, 2009 21:20 Re: Niebieściuchy - awantura :(

Gutku, dzięki.
Haniu, gratuluję spostrzegawczości. 8)

Fotki... będą. Wieczorkiem. Najpierw zagadka. Gdzie mieści się KOT MIRMIŁ????
Aniada
 

Post » Nie wrz 20, 2009 21:28 Re: Niebieściuchy - awantura :(

Witam, zaznaczam sobie, żeby nie zgubić :D Koty śliczne, koteczka piękna. Mój kocurek też niebieski centkowany z białym :D :D

mięta

 
Posty: 1131
Od: Pt sty 09, 2009 23:20
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 20, 2009 21:38 Re: Niebieściuchy - awantura :(

Aniada gratulacje! Kotom daj czas, tak od razu to raczej rzadko się akceptują. Będzie dobrze :ok:

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Pon wrz 21, 2009 7:50 Re: Niebieściuchy - awantura :(

Mięto, witam w naszym wąku. Tym serdeczniej - żeś łodzianka, a ja mam wielki sentyment do miasta Łodzi.

Gutku, do Ciebie też miałabym pytanie. Możliwe, że mamy wspólnych znajomych. Rodzinkę posiadam w Oławie. Czasami tam bywam, i ogromnie Oławę lubię. Teraz odwiedzam niestety tylko Ciocię i kuzynostwo, ale jeszcze parę lat temu jeździłam tam do bardzo kochanego wujka. :(


************************************************************************************

Nikt nie zna odpowiedzi na zagadkę?? To proste.

Gdzie mieści się kot? Kot mieści się w misce!

Obrazek
Aniada
 

Post » Pon wrz 21, 2009 7:56 Re: Niebieściuchy - Gdzie mieści się KOT???

:ryk: :ryk: :ryk:
Mój preferuje wiaderka :lol:

estre

 
Posty: 14776
Od: Pon sty 07, 2008 17:05
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon wrz 21, 2009 8:05 Re: Niebieściuchy - Gdzie mieści się KOT???

Estre, sposób myślenia Misia był następujący - skoro Prezes się mieści, to JA się nie zmieszczę???!!! :wink:
Miś preferuje jednakoż pudełka, a najlepiej plastikowe skrzynki po butelkach, które TŻ maniacko znosi ze sklepów, by w nich nosić zakupy z garażu do domu. Misiowi podoba się każda taka skrzynka, małż ma radochę, że tak dogodził "dziecku", a ja widzę, że mój przedpokój zamienia się w dyskont spożywczy. :twisted:
Aniada
 

Post » Pon wrz 21, 2009 13:12 Re: Niebieściuchy - Gdzie mieści się KOT???

spójrz na to z tej strony- zawsze Ci cos przybywa(skrzynki) a nie ubywa..... 8)
Serniczek
 

Post » Pon wrz 21, 2009 14:04 Re: Niebieściuchy - Gdzie mieści się KOT???

O matko! Prawie się zmieścił, tylko dupinka wystaje :))

Pytaj o co chcesz, może faktycznie - w końcu Oława strasznie wielka nie jest :lol:
Obrazek Obrazek Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2843
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Pon wrz 21, 2009 14:38 Re: Niebieściuchy - Gdzie mieści się KOT???

Najważniejsze że głowa weszła ,co tam tyłek :ryk:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Wto wrz 22, 2009 12:52 Re: Niebieściuchy - Gdzie mieści się KOT???

Zostałam wczoraj poddana kolejnej lustracji pod kątem ilości posiadanych dzieci. Gdy interlokutor dowiedział się, że ich liczba wynosi okrągłe zero, rychło zaklasyfikował mnie do właściwej grupy Najokrutniejszych Egoistów Bez Serca. To - rzecz jasna - znów mnie zdegustowało, choć "czas był przywyknąć". Opowiedziałam rzecz całą mężowi i do końca dnia bawiliśmy się w wymyślanie celnej riposty. Wyszła nam długa, ale chyba dość interesująca, dlatego chcę Wam ją zaprezentować. Może się komuś przyda. Od wczoraj bowiem postanowiliśmy mówić o ilości naszych dzieci w następujący sposób.

Tak, mamy dzieci. Pięcioro. Najstarsza nasza córeczka jest zbudowana troszkę inaczej niż reszta, różni się wyglądem i z tego względu mieszka od pięciu lat w klatce. Nie trzyma moczu i wszędzie robi kupę, więc nie jest wypuszczana na zbyt długie okresy. W klatce spędza noce i większą część dnia. Chyba tę klatkę lubi, bo chętnie do niej wraca, gdy ją wypuścimy, by rozprostowała kości. Je tylko warzywa, nigdy nie dajemy jej mięsa czy nabiału. Przez całe dzieciństwo nie piła mleka.
Druga nasza córka właśnie została zgarnięta z ulicy. Przwylokła masę dziwnych zakaźnych chorób, więc trzymamy ją też zamkniętą w osobnym pomieszczeniu. Oczekuje na badanie, między innymi w kierunku AIDS. Nie jesteśmy pewni, czy nie będziemy musieli oddać jej do adopcji, bo kompletnie nie dogaduje się z najstarszym naszym synem. Biją się, nastają na swe życie i zdrowie.
Pozostali trzej synowie rosną zdrowo i spokojnie. Może dlatego, że nigdy i pod żadnym pozorem nie wypuszczamy ich na podwórko. Czasem pozwalamy im popatrzeć przez zakratowane okno lub wyjść na zakratowany balkon. Chowają się zdrowo, bo nie podajemy im ani coli, ani żadnych napojów gazowanych. Nie piją kawy i herbaty. Nigdy nie piły też mleka, nie jedzą warzyw. Piją wodę, jedzą głównie chrupki, a czasami dam im po kawałku surowego mięsa z zamrażarki.
Czasem nasze dzieci śpią w łóżku, ale najbardziej lubią sypiać w kartonowych pudełkach lub plastikowych miskach. Są dobrze wychowane, choć bezstresowo. Jedyne, czego im zabraniamy, to zbliżać się do stołu, gdy rodzice jedzą.
Nie dbamy też przesadnie o ich higienę. Córka z klatki jest kąpana tylko wtedy, gdy ma biegunkę, druga córka była myta po powrocie z gigantu, najstarszy syn nigdy nie był kąpany, młodszego myję raz na pół roku, a najmniejszego raz na trzy miesiące.
Z tym najmłodszym ojciec wiąże największe nadzieje. Wróży mu świetlaną przyszłość wśród sędziów felinologicznych, choć matka wolałaby nie obciążać dziecka zbędnymi obowiązkami. Ojciec najmocniej jednak kocha średniego - Józka - i mawia, że nie odda go nawet komornikowi za długi. Bardzo kochamy naszą piątkę dzieci.


Mąż mówi, żeby jeszcze dodać, iż najstarszy ma niejakie problemy psychologiczne i boi się wychodzić na balkon. Sąsiadów i dzieci się boi. Józek zaś naoglądał się filmów o Drakuli, wampirach i spaniu w trumnie, więc jego ulubionym miejscem do spania jest wnętrze kanapy.

Myślicie, że ktoś mnie jeszcze kiedyś zapyta o mój stan rodzinny?? Po 7 latach mam naprawdę dosyć ludzkiego wścibstwa.
Aniada
 

Post » Wto wrz 22, 2009 15:28 Re: Niebieściuchy, czyli rzecz o wychowywaniu dzieci. Str. 95

No dzieci to u Was dostatek :lol: i to same ciekawe przypadki :wink:
Ale nie przejmuj się Aniado co byś nie powiedziała to znajdzie sie ktoś komu nie dogodzisz :twisted:
Ja w pracy często słyszałam że jak się ma jedno dziecko to z egoizmu i że przez to krzywdę jej robię .... i nawet były takie dobre koleżanki (z trójką dzieci) że potrafiły powiedzieć że jak urodziłam jedno to żadna matka ze mnie .Nie ważne z jakiego powodu miałam tylko jedno :? I nie ważne że moje dziecko było zadbane ,ubane ,wyedukowane ,chodziło na różne dodatkowe zajęcia i że każdą wolną chwilę jej poświecaliśmy .Mama tej trójki żyła z alkoholikiem ,On tłukł te dzieciaki i ją ,dzieci zahukane i biedne i chętne do ucieczki z domu :evil: Inni wiedzą lepiej co nam do szczęścia potrzebne :x Olać ich Aniadko kochana i już :P :ok:
A dzieci masz wyjątkowe :1luvu: :D
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Wto wrz 22, 2009 17:47 Re: Niebieściuchy, czyli rzecz o wychowywaniu dzieci. Str. 95

Dodać jeszcze możesz, że pierwsza córeczka pojawiła się na świecie, gdy miałas lat - załóżmy - 16 :mrgreen:
Po takim wywodzie każdy wścibski osobnik powinien mieć temat do plotek na lata...
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42034
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto wrz 22, 2009 18:02 Re: Niebieściuchy, czyli rzecz o wychowywaniu dzieci. Str. 95

Aniu, kochana, nie u wszystkich rozum idzie w parze z wiekiem więc nie przejmuj się tym co 'ludzie czasami gadają, zawsze gadać będą' - w Nich nadal zaszłość niczym z romansu SB z NKWD i chętniej drobiazgowo przesłuchują sąsiadów a swoje...zamiatają pod dywan. Uf,wylazła ze mnie zaszłość gdy rozwiodłam się z mężem mając na stanie dwójkę malutkich adoptowanych dzieci...Wyprowadziłam się do innego miasta i bardzo długo żyłam niczym gal anonim...i też się nie udało! Trzymam kciuki za tą twoją piątkę nie z ulicy :1luvu:

makosz11

 
Posty: 456
Od: Pon sty 08, 2007 14:38
Lokalizacja: Świecie n/Wisłą

Post » Wto wrz 22, 2009 18:20 Re: Niebieściuchy, czyli rzecz o wychowywaniu dzieci. Str. 95

Dzięki Jagódko i Amyszko.

Najmocniej w tym wszystkim irytuje mnie fakt, że nikt nie zapyta DLACZEGO nie mam dzieci, tylko słysząc, że ich nie mam - błyskawicznie ocenia. Wrrrrr...
Dobra, przejdźmy do milszych tematów. Poleczka rośnie. Taka się robi fajniutka! :1luvu: Małżon cały czas mówi, by nie szukać jej domku (niby "na razie"), choć szczerze pisząc - Polly jest gotowa do adopcji. Czysta, niemal wyleczona, tydzień jeszcze trzeba jej zakrapiać uszka. Jest wysterylizowana, szwy zdjęte, wykąpana, oczka czyste - czego chcieć więcej??? Dałabym ją na Adopcje Puchatkowa, ale... jakoś nie umiem.
Dziewczyny, jak radzicie sobie z uczuciem, że ten tymczasowy kot Wam ufa i że nie jest w porządku poszukiwać mu nowego domu? Prześladuje mnie takie właśnie wrażenie. Że szukając kocicy domku - zawiodę ją. Wierzę mocno, że koty dysponują niezmiernie szerokim wachlarzem uczuć wyższych, odznaczają się niebagatelną intuicją, i że Polly mnie... oceni. Pomyśli sobie - "ja ci zaufałam, a ty mnie nie chcesz". Paskudne wrażenie. Paskudne. Macie na nie jakąś receptę???
Aniada
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości