Bardzo9, bardzo dziękujemy za wsparcie.
Wbrew pozorom takie niby banalne wpisy o trzymaniu kciuków dają niesamowite wsparcie, poczucie, że w walce nie jest się samemu. To jest niezwykłe
Ja się już dużo uspokoiłam. Jesteśmy w trakcie diagnozowania Charlego. Biochemia nie pokazała nic, co by mogło wywoływać takie ataki. Morfologii nie udało się zrobić, bo zrobiły się skrzepy. Jutro i tak idziemy (a raczej jedziemy dzięki forumowym aniołom) na RTG, to i morfologię z rozmazem powtórzymy.
ataków od wczoraj nie ma. Charliś ładnie je. Niestety tylne nóżki pozostają niesprawne i chyba już tak zostanie, to efekt postępującej choroby. Na razie mały jest zdezorientowany tą sytuacją, ale mam nadzieję, że powoli się przyzwyczai i nauczy się przemieszczać na przednich. a raczej inaczej, on się już przemieszcza, ale nie chętnie.
Dzisiaj jak wpadłam do domu z pracy to przez gapiostwo nie domknęłam klatki. Po pracy patrzę - nie ma Charlisia

. W pierwszej chwili panika - gdzie jest? A on sobie drzemie na poduszeczce w otwartym na podłodze kontenerku zezdjętą górą, słoneczko moje kochane.