ogocha pisze:Mały Ogryzek vel Baltazar Gąbka odstawiony do Pani Gosi.
A teraz coś napisze o schronisku... pod kątem Baltazara G.
Maluszek ok 3 tygodniowy, skulony w ogronym (w porównaniu do kociątka) transporterku (konkretnie taki był przykucnięty i opierał się noskiem o podłoże

), na połówce podkładu, zasikanego całkowicie (podkład, który jest biały był całkowicie żółty od moczu) i dodatkowo ze śmierdzącym kupsztalem w rogu tegoż transporterka. Baltazarek był chłodny w dotyku i przemoczony swoimi siuśkami (nie dziwne, bo cieniutki podkład prawie pływał). Miał szeroką obrożo-taśmę plastikową na swojej cieniutkiej, długaśnej szyjce (rozumiem - może nie mają jakiś wąskich identyfikatorów dla kociątek ale wyglądało to dość upiorie - jak te obręcze u kobiet z pewnego plemiona afrykańskiego).
Baltazarek właściwie nie wydawał z siebie głosu, tylko cichutkie popiskiwania. Pani doktor poinformowała mnie, że chyba mały jest głodny. No cóż, na pewno nie darł się jak mały, głodny i
w pełni sił kociak (kto słyszał, ten wie, że potrafi taki mały zaalarmowałc wszystkich w otoczeniu kilometra).
Kilka pytań dot. opieki schroniska nad Baltazarem Gąbką :
Rozumiem, nie mają ludzi ale naprawdę nie ma nic w schronisku czym można by było takiego małego kociaka przykryc? Ile to by zajęło czasu? Moze tak raz na 4 godziny dać mu coś do zjedzenia? Moze zmienić całkowicie przemoczony podkład? CD losów B.G. : Kociąto wzięłam do domu, troszkę przemyłam bo śmierdział okrutnie, położyłam go na butelce z ciepłą wodą i dałam kocie mleko. Niestety nie chciał nic jeść ale na siłę mu smoka wcisnęłam więc chyba troszkę wciągnął.
Najbardziej podobało mu się ciepełko butelkowe, od razu zasnął. Gdy się już porządnie ogrzał wzięłam go do samochodu (nadal z ciepłą butelką

) i zawiozłam do Pani Gosi. Gdy czekałam na nią na parkingu, Baltazar otworzył te swoje mało-widzące jeszcze oczka, ziewnął potężnie 2 razy i zaczął się myć

Mam nadzieję, ze ten brak apetytu był chwilowy bo mały był wychłodzony... A teraz jak mu już będzie ciepło, to będie nadrabiać
