Prawie jak nie Diabły...

Co do świeżo sprzątniętej kuwety. Kiedyś popełniliśmy błąd z TŻ i kupiliśmy na próbę tańszy żwirek, "bo kolega mówi, że jest dobry". Posłuchałam TŻa. Żwirek jak żwirek, kolor tylko dziwny miał, bo żółtobrunatny. Po 2-3 dniach okazało się, że kołdra zalana, kupa nie tam, gdzie trzeba. TŻ zły jak osa, ja spanikowana, że któreś zaczyna chorować

Okazało się, że mimo codziennego wybierania urobku, żwirek zaczął tak śmierdzieć, że nie dało sie wytrzymać (cyt. za TŻ-śmierdziało jak małpie z ucha). My poczuliśmy to po jakiś 5-6 dniach, a koty pewnie wcześniej. I wolały się załatwić nie tam gdzie trzeba, niz wleźć do śmierdzącej kuwety.
Kiedy wymieniłam im żwirek na jedynie poprawny politycznie, to nawet nie ustawiły się w kolejce i nie poczekały, aż nałożę pokrywę kuwety i wsunę ją na miejsce. Wlazły oba-i oba się grzecznie wysikały...

Już nie testujemy nowych żwirków....
