
Kociaste się lubią, dziś rano przyniosłam sobie Honorcię do łóżka, żeby pomruczała w spokoju, ale mały to zauważył i też przyszedł. Zaczął mruczeć i się wpychać, a Honorata, zamiast na niego naburczeć, zaczęła mu wylizywać łepetynkę (co nie zmienia faktu, że zrobiło mi się przykro, bo zaraz "ustąpiła pola" Cyrylowi i sobie poszła, a ja miałam ochotę poprzebywać z nią, a nie z Cyrylkiem, który już odbył swoją sesję mruczankową ok. 6 rano)
Dziś mam zamiar kupić baterie do aparatu i popstrykać małemu trochę fotek, ale wstawię je dopiero jutro, bo mamy imprezę rodzinną i nie wiem o której wrócimy.