Bylam dzis z Lunkiem u dr Jagielskiego-polecono mi go jako wyjatkowo dobrego specjaliste od spraw nowotworow, chemio i radioterapii itp.
Obejrzal Luneczka dokladnie no i tak- miejsce (troche w dol i bok od karku) oraz czas od ostatniej szczepionki sugerowalyby miesaka poszczepiennego

Jednak wielkosc i konzystencja guzka juz nie koniecznie... Po zbadaniu i obmacaniu zmiany, sprawdzeniu wezlow i rzucie oka na historie jego choroby nerek postanowil, ze pobierze komorki do badania. Wystraszylam sie i zaoponowalam, pamietajac co czytalam i jak zdecydowanie wypowiadala sie o tym Blue. Jednak doktor powiedzial, ze nie jest to podejscie wlasciwe, ze u ludzi biopsje robi sie przy kazdej zmianie,i nie jest to duze ryzyko...Usilowalam dodzwonic sie do dr Ani, nie udalo sie, skonsultowalam sie telefonicznie z innym wetem, ktory o biopsji sadzila to samo, dodatkowo ponownie uslyszalam jak dr Jagielski sie zna... Musialam podjac decyzje i ja podjelam.Oby wlasciwa....
Sama biopsja nie byla wiekszym problemem. Lunek nawet za bardzo nie poczul wklucia igly. Wyniki maja byc we wtorek.Dopiero we wtorek

Pocieszam sie, ze jesli wyjdzie ze to miesak,chyba nie zdazy zdarzyc sie nic zlego (podobno te nowotwory wcale nie sa tak wysoko przerzutowe-raczej rzecz w tym, ze naciekaja na okoliczne tkanki i nie sposob tego doczyscic...a z pozostalosci guz odrasta) bedzie wiadomo ze trzeba operowac natychmiast. Jesli "wyrok" nie bedzie tak jednoznaczny, zyskamy troche spokoju (oby, blagam

) czasu i wybor.Bo jesli nawet nie wyjdzie ze to na pewno miesak, to jak napisala Blue-moze lepiej usunac niezlosliwy guz niz ryzykowac.
Jesli Lunek bylby zdrowym kotkiem, dylematu by nie bylo. Jednak kicia wciaz na kroplowkach i Furosemidzie a mimo to nie dalo sie osoagnac zbyt dobrych wynikow. Jego choroba jest ponadto do tego stopnia niestabilna, ze niekiedy np. troche spozniona kroplowka albo kilka kresek za malo leku powodowalo, ze mocznik i kreatynina lecialy bez kontroli...
Oczywiscie kot bylby specjalnie zaopiekowany, narkoza wziewna, w miare plytka przy duzym znieczuleniu miejscowym, jednak nie wiadomo, jak Lunek to zniesie. Optymalnie byloby miec czas aby go ustabilizowac, dobrze przygotowac, podleczyc (mamy lamblie, zapalenie pecherza, eh

)
Czekam na wyniki i boje sie bardzo.... Czy dobrze zrobilam godzac sie na biopsje? Co dalej? Co czeka moje Kochane Dzielne Mruczace Cudo?
Usiluje nie ryczec bo to mu szkodzi ale ciezko....