
o boszsz...
dobrze,ze zajrzałaś do ślepinek, cos uradzimy wspólnie, im wiecej nas z takimi samymi problemami, tym łatwiej je znieśc

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
iwonac pisze:Prążku kochanie trzymaj się ja też teraz kilka spraw naraz robię i wszyscy tu w cz-wie zaganiani ale damy radę mam przyplyw dobrej energii tylko wyspać sie nie ma kiedy-wszystko opisze jak coś załatwię. Pozdrawiam chorutkie kocinki
Nasze czestochowskie schronisko
nie cieszy sie najlepsza opinia nie bez powodu zreszta ja rozumiem
oczywiscie ze ograniczaja ich moze fundusze uwazam jednak ze jesli
wylapujemy dziko zyjace zwierzeta to po to zeby im pomoc zeby zapewnic im
chociaz wzgledne warunki zycia staramy sie wszystkimi mozliwymi sposobami
pozyskac dodatkowe fundusze aby moc polepszyc warunki w jakich zyja a nie
doprowadzac do tego ze do schroniska wchodzi prokurator jak mozna bylo
przeczytac w jednym z zeszlorocznych artykulow GW.Wiem bo widzialam na
wlasne oczy,wiem tez z wiarygodnego zrodla bo corka jednej z moich
kolezanek pracowala jako wolontariusz w czasie wakacji.Koty sa chore nie
szczepione nie separowane zdrowe od chorych,widzialam dorosla kotke
wykastrowana podobniez z paskudna saczaca sie rana na jednym z bokow
okropnie zszyta- z pomiedzy kolejnych szwow wystawaly kawalki poszarpanej
tkanki(zdziwiona bylam ze jest to rana po kastracji gdyz nasza kotka miala
ja na brzuchu odpowiednio oczywiscie opatrzona a tamta wygladala po prostu
strasznie) malo tego rana nie opatrzona a kotka lezala centralnie w kuwecie
we wlasnych odchodach (!).Przez moment nawet bylam sklonna ja zabrac nawet
na jakis czas jednak powiedziano mi ze nie jest do wydania bo "nie wiadomo
jak jeszcze z nia bedzie"- masakra.Malych kociat bylo doslownie kilkoro
wszystkie w jednej klatce.W jednym pomieszczeniu.Pani zobaczyla ze jedno ma
biebunke po czym wsadzila je z powrotem do tej samej klatki gdze byly i te
potencjalnie zdrowe.Ogladalam koty na innych aukcjach koty z innych
schronisk w wiekszosci wszedzie koty objete byly szczepieniem na wirusowki
co wiazalo sie z kosztem adopcji i uwazam ze oczywiscie jak najbardziej
wszystkimi mozliwymi srodkami byle bylo lepiej tym ktore pozostaja i jak
widac jest to wykonalne jesli udalo sie np. w katowicach.Na zdeciach nawet
widac jak bardzo tamte warunki odbiegaja od tych "naszych".Nawet sam
weterynarz mowi ze nie daje wiary ich szczepieniom p/w wsciekliznie i z
reguly szczepi jeszcze raz nie mowiac juz o odrobaczaniu.W zeszlym roku
jesli chodzi o koty byl pomor nie przezylo zadne z przywiezionych kociat
nawet z tych ktore zabrano i adoptowano.I zgadzam sie jak najbardziej ze
wiekszosc chorob jest uleczalna jednak pod warunkiem odpowiedniej opieki i
przede wszystkim odpowiednio wczesnie wykryta o czym u nas mozna jedynie
pomarzyc.Wiem ze moze idealizuje ale jesli gdzie indziej stworzenie w miare
wzglednych warunkow zycia dla zwierzat jest mozliwe to pewnie mozliwe
byloby i w czestochowskim schronisku przy odrobinie dobrych checi ktotych
niestety brak.Tych ktorzy o tym glosno mowia zwalnia sie -ci ktorzy wiedza
nabieraja wody w usta a zwierzeta zdychaja jedne po drugich w oplakanych
warunkach z pewnoscia gorszych niz te ktore mialy na wolnosci....
(...)I krew sie we mnie gotowala bo wiem ze
wystarczylo odrobine dobrej woli i rozsadku i mozna by takich sytuacji
uniknac gdyby na przyklad swiezo przywiezione kocieta przetrzymywano chciaz
przez pare dni na obserwacji odseparowujac je od zdrowej reszty chociazby w
innych pomieszczeniach ktorych wiem ze tam nie brakuje ale po co zdechna
wszystkie problem z glowy "sytuacja zredukuje sie sama " jak twierdzi jedna
z pracownic do tej pory tam pracujaca...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 740 gości