Kocica - mama Szymka, Nikiego, Maksia i Migotki nie jest dzikuską, owszem była zestresowana, całą noc przesiedziała na parapecie okna, ale zero agresji: można ją głaskać, nawet czyściłam, jej uszy też ma świerzba, teraz jest na zabiegu sterylizacji w Sopocie u dr Zdrojewskiego, poprosiłam go aby korzystając z narkozy wyczyscił jej fachowo uszy i zapuścił maść i dał stronghold.
Niki poznał mamusię, był bardzo szczęśliwy, ale ona trochę zestresowana mało się nim zajmowała.
Ja wczoraj ten rower tam przypięłam do słupka na podwórku E.Plater 10, bo te kamicielki nie odbierały domofonu, tym samochodem co jechałam dziś rano też bym roweru nie zabrała, więc wczoraj późnym wieczorem pojechaliśmy z Wojtkiem po ten rower, głodni byliśmy więc stwierdziłam ze postawie mojemu facetowi jakąś kolacje w Tawernie za to jeżdżenie, a tam koło Tawerny maleńki kociak 4-5 tyg. biega po chodniku, po ścieżce rowerowej podbiega do wszystkich napotkanych ludzi (oczywiście wszyscy ohy, ahy jaki słodki kociak i idą dalej

), kociak podbiegł do mnie, wzięłam na ręce, poszukałam jego mamy (to jest ta kotka z jednym oczkiem - ta pani kucharka co karmiła koty wczoraj mówiła że ona chodzi z jednym kociakiem), ale kociak nie chciał do mamy tylko do mnie na ręce, no to go wzięłam, martwiłam się czy nie za mały jest czy będzie sam jadł, ale na szczęście je samodzielnie, zresztą okazało się ze to malutka dziewczynka - czarno-biała, w efekcie na kolację nie poszliśmy, poszliśmy spać głodni bo nic w domu nie mieliśmy a sklepy były pozamykane.
Całe szczęście że malutka kicia jest samodzielna bo inaczej nie wiem co bym zrobiła, musiałabym ją odwieźć do mamy i tylko się modlić żeby jej rowery nie rozjechały, dałam malutką do Nikiego bo sama płakała, Niki co prawda jest prawie dwa razy większy od niej i jak chce się bawić to ona się boi, ale jakoś sobie radzi, jak ma go dosyć to wchodzi do transporterka i on daje jej spokój, zostawiłam ich tam razem w pokoju teraz jestem w pracy, mam nadzieje że krzywda się malutkiej nie stanie. Dałam jej na imię Mimi.
Czyli kotka którą sterylizowałam poprzednio nie straciła oka, to jest inna.
Na pewno do sterylki są tam dwie kotki:
- ta z Baru Przystań co Gisha wzieła maluchy
- ta z jednym oczkiem mama Mimi
nie wiem co stało się z matką tych starszych kociąt, co dwójkę z nich ma Karolina, nie widuje jej tam w ogóle.
Trzeba pomysleć jak te kotki posterylizować bo inaczej wszystko na nic, że bierzemy kociaki a zaraz będą kolejne...