Monika kurczę dół totalny

Nie dam rady Ci pomóc w tym miesiącu, wyskrobuję resztki skąd się da...
Ale słuchajcie - coś jakby drgnęło - boję się zapeszać ale nadzieja we mnie odżywa. Wczoraj z wieczora mój miły stwierdził że "ta łamaga jakoś mniej sie przewraca" (nie ma to jak obiektywna opinia osoby nie zaangażowanej - ja wciąż ją widziałam w najgorszych barwach, rozhisteryzowana chyba bardziej niż ona sama) - i faktycznie - jest wciąż nieco osowiała i powoli chodzi ale chodzi ! Sztywno stawia tylne nogi ale już się nie przewraca tak jak do tej pory co krok. Nie ma już "miękkich nóżek", teraz to raczej szczudła. Oby to była jaskółka zmian na lepsze. Zobaczę jeszcze wieczorem i jutro z rana jak sobie radzi - jesli będzie lepiej może dam jej spokój...
2 lata temu jak jej wątroba padła i jeździłam z nią codziennie na zastrzyki w końcowym etapie dostała ataku padaczki - wet mówił że może być że na tle nerwowym. Poczekam teraz chwilę żeby się poczuła pewniej może stres tez jej przeszkadzał dojść do siebie - wciąż jak tylko wyciagam z szafy buty i kurtkę pędzi świńskim truchtem (no w jej przypadku to raczej żółwi trucht) za tapczan ukryć się za wszelką cenę zanim dopadnie ją potwór zamykający ją w transporterku i wywożący w nieznane

Ostatni raz byłam z nią na zastrzykach w poniedziałek przez 2 dni przerwy się ciut-ciut uspokoiła i zaczyna wyglądać lepiej może cokolwiek tam sie w niej działo już zostało spacyfikowane zastrzykami... oby
