I... jeżeli jeszcze jedna rozmowa wypadnie pozytywnie, to......Marcelek pojedzie jutro do swojego własnego domku
A było tak...napisała do mnie pewna młoda osóbka, której koleżanka (obie fanki zespołu Pectus) na stronę tego właśnie zespołu podesłała link z ogłoszeniem Marcela

(niezbadane są losy naszych ogłoszeń, oj nie

) Młoda osóbka zakochała się w Marcelu, a że jest z rodziny, gdzie wszyscy kochają zwierzęta, postanowiła mu pomóc dając dom. Bardzo rozsądnie w pierwszym mailu napisała, że musi jeszcze porozmawiać z rodzicami i uzyskać ich zgodę, ale zrobi wszystko, żeby dać domek Marcelkowi. Zgodę uzyskała, a ja teraz czekam, żeby osobiście porozmawiać z mamą Dominiki (bo tak ma na imię owa młoda osóbka, licealistka, ale jak mnie zapewniała, już pełnoletnia

), bo mama dzisiaj długo pracuje i będzie późno w domu.
Wygląda, że to fajni ludzie kochający zwierzęta. W domu są 4 koty, 2 pieski, papużka i chomiczek oraz na podwórku dokarmiany jeż! Mają domek, daleko od ulicy (wypytałam dokładnie), ale wszystkie koty korzystają z kuwety i śpią w domu - ponoć głównie z mamą w łóżku (skąd my to znamy

)
Tak więc, jeżeli to wszystko się potwierdzi, to jutro zawiozę Marcelka............ale jeszcze narazie trzymajcie mocno kciuki
