K-ów, adopcje wirtualne naszych kotów - bezcenne!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 04, 2009 9:12 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Nieskromnie powiem, że JA WIEM NAJLEPIEJ. Wszystko napisałam, nie po to jeżdżę ustalać, żeby potem był znów zły przepływ informacji.
Ustalmy może, że ja będę pierwsza do kontaktu w Arwecie, a potem będę przekazywać informacje dalej, bo znowu mamy głuchy telefon.
Gdyby pani dr powiedziała mi mama szylkretek, to ja wiem, że nie ma mamy szylkretek. Gdyby mi powiedziała zabieg we wtorek, to ja bym powiedziała, że wczoraj mówiła mi, że środę, itp.
- easy polish.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pt wrz 04, 2009 9:15 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

A z dobrych wieści:
FIFI ma szanse na dom, czekam jak szansa zadzwoni bezpośrednio do mnie.
o leośkę odebrałam dziś kolejny telefon, Pani ma Bernardyna, który nie goni kotów po ogrodzie, ale nie wie, jak by to w domu było, jak to przetestować bez zagrożenia dla kota?
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pt wrz 04, 2009 9:17 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Akima pisze:
Kinya do mnie zadzwoniła i prosiła o kontakt. Z tego co wiem z ustaleń. Arwet kontaktuje się w tej kolejności: Kinya, Lutra i Tweety ( ze względu na to, że Twój telefon ciągle zajety)


Kinya nie jest wolontariuszem AFN-u co wielokrotnie sama podkreślała i Arwet ma się kontaktować z nami tak jak ustaliła wczoraj Lutra. Argument, ze mój telefon jest ciągle zajęty nie jest najmądrzejszy, bo ja dzwoniąc do Arwetu też ciągle słyszę, że wet jest zajęty i nie może podejść i to rozumiem.
A teraz zwróć uwagę na to co napisałaś: zadzwoniono do Kinyi, ta do Ciebie, Ty napisałaś na forum o w ogóle innej kotce a Lutra ustaliła coś innego. Nie wygląda to na zabawę w głuchy telefon? A tak to zadzwoniliby do Lutry albo do mnie i w trzech słowach sprawa by była wyjaśniona.
Ostatnio edytowano Pt wrz 04, 2009 9:28 przez Tweety, łącznie edytowano 2 razy

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 9:19 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

lutra pisze:A z dobrych wieści:
FIFI ma szanse na dom, czekam jak szansa zadzwoni bezpośrednio do mnie.
o leośkę odebrałam dziś kolejny telefon, Pani ma Bernardyna, który nie goni kotów po ogrodzie, ale nie wie, jak by to w domu było, jak to przetestować bez zagrożenia dla kota?



założyć psu kaganiec a kot jak zrobi się niebezpiecznie da drapaka :-)
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 9:20 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

lutra pisze:Nieskromnie powiem, że JA WIEM NAJLEPIEJ. Wszystko napisałam, nie po to jeżdżę ustalać, żeby potem był znów zły przepływ informacji.
Ustalmy może, że ja będę pierwsza do kontaktu w Arwecie, a potem będę przekazywać informacje dalej, bo znowu mamy głuchy telefon.
Gdyby pani dr powiedziała mi mama szylkretek, to ja wiem, że nie ma mamy szylkretek. Gdyby mi powiedziała zabieg we wtorek, to ja bym powiedziała, że wczoraj mówiła mi, że środę, itp.
- easy polish.


i właśnie o tym piszę. Wczoraj już było dobrze, "nie trza psuć"

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 9:36 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

lutra pisze:Byłam wczoraj w Arwecie: wzięłam dwa koty, została tri (mama czwórki oczek), zostały maluchy, które mają zostać zaszczepione i kotka, którą ma odebrać ktoś, kto sam ją finansuje, a ajedynie sterylizacja idzie z konta AFN.
Ustaliłam, że w sobotę/ poniedziałek zabiorę maluchy, a mamę w poniedziałek.
Dzwoniłam do Arwetu, dr miała wizytę, ale Pani na recepcji potwierdziła, że chodzi o tę kotę, więc jej przypomniałam o wczorajszych ustaleniach.
Myślę, że system, którego stworzenie zaproponowali nam Państwo od Lizusa (vel Czesia, ktory nie wygląda jak nasz lizus) wprowadzi porządek i u nas i w arwecie.
Wszyscy mamy sporo na głowie, a ja mam dobrą pamięć. ;p


Tweety i Lutra: jakby co, to jest ta kotka, której styrylizacją uzgodniłam z Tweety :) ta z działki od piesków.. dzięki..
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Pt wrz 04, 2009 9:38 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

lutra pisze:Słusznie napisane, eliminować domy złe, a nie wychodzące. Ja mam przykład z Kleo, Pani była super w kontakcie i zapewniała, że tak, że nie, że w ogóle, a następnego rana Kleośka już spacerowała po parkingu prz super ruchliwej ulicy... Mea culpa, ale dom wyglądał dobrze.
Kosma, maluchy były i są oddzielane, ponieważ się ssały wzajemnie i miały popuchnięte prącia.
Nie wiem, może dasz radę wpaść na Kocimską i zobaczyć te biedaki w klatkach, albo na wielopole i te kociska tak spragnione człowieka, że się chcą zabić jak się tulą jeden przez drugiego, to może też zaczniesz dopuszczać do siebie myśl, że dom wychodzący to też dla kota dom, a nawet z natury bardziej.
Gdybym mieszkała w domu, na parterze w bezpiecznej okolicy, to moje koty byłyby wychodzące.
Ja myślę, że nie chodzi o egzekwowanie pewnych rozwiązań u ludzi, a uświadomienie im korzyści z tego wynikających.
Mojego pierwszego kota Ignacego kochałam nad życie, a to przeze mnie go nie ma, bo nie wiedziałam, że jak kot posikuje, to oznacza, że jest chory, a nie złośliwy. Czy to znaczy, że nie powinnam była go mieć?
Ja uważam, że jak jest to coś i szacunek dla zwierzaka, to kot powinien tam iść, ale ja sypię cukrem po truskawkach.



No zgadzam się, zawsze powtarzam że koty u moich rodziców wychodzą, ale szczerze mówiąc przebywają cały czas w ogrodzie pod okiem, są przeszczesliwe bo mają drzewa, krzaki i trawę. Wcale nie zapedzają się za ogrodzenie. Nie są głupie, po co miałyby to robić, jak można drzemać na kamieniu? Kwestia podejscia człowieka, czy interesuje się kotem, co ten robi. No i przede wszystkim bezpieczna okolica. Najstarsza kotka u moich rodziców ma 12 lat!! Przylazła ze wsi i została, jest mega miziakiem ale lubi przyrode. Miała zostać zamknieta pod kluczem?? Zyje i ma się dobrze i nigdzie się nie wybiera :D

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 9:38 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

O tym też powiedziałam Pani w recepcji :).
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pt wrz 04, 2009 9:44 Re: K-ów, na czas przerwy miau info na forum AFN-u

wanila pisze:
Akima pisze:
Nie skreslam domów wychodzących. [...]. Jeśli zaczniemy skreślać domy za wychodzenie kotów to wreszcie ludzie puszczą wici i nikt do AFN nie zadzwoni. Gdybym miała dom z ogrodem daleko od ruchliwej ulicy to moje koty też by były wychodzące. Czy uważasz że koty żyjące w domu mają wyłączność na szczęście a ludzie, którzy zapewniają kotom miłość, jedzenie i całe wyposażenie nie zasługują na to aby mieć kota. Paranoja! Najważniejsze żeby przeprowadzić sensowny wywiad i żeby mieć do ludzi zaufanie. Biorąc pod uwagę standardy: dom nie wychodzący, zabezpieczony balkon - wydawalibyśmy 1 kota max na miesiąc albo i nie. Biorąc pod uwagę te standardy nie mogłabym adoptować od was kota bo nie mam zabezpieczonego balkonu a nawet gdybym chciałą to nie mogę bo administracja się nie zgodzi. Czy ten fakt eliminuje mnie z grona osób mających prawo do posiadania kota. [...] Nie rozumiem dlaczego stosujemy podwójne standardy dla pół dzikich kotów jak szylkretki i swojaków.


dziękuję Ci Akimo za ten post :) Ja mam podobne odczucia.
Może nie powinnam się wypowiadać, bo nie pomagam tyle co WY, ale szukając domu dla Zenka spotkałam się z różnymi ludźmi i opiniami.
Zenek poszedł do domu wychodzącego, mimo iż pani chciała go od razu puszczać luzem po ogrodzie nie odebrałam jej kota. Dziś sama pisze do mnie:
No i zaczęliśmy też wychodzić do ogrodu,ale tutaj ja zachowuję się jak kocia mama,bo nie puszczam go tak samopas-Zenon ma szelki i smycz.Wiem,że to może trochę dziwnie brzmi,ja to traktuję jak zło konieczne,bo po prostu znam jego temperament.A poza tym ta przestrzeń i różne dźwięki-wolę nie ryzykować.


Gdyby mi, kiedy brałam Śrubcię z forum na samym początku postawiono tak wysokie wymagania, nigdy bym jej nie dostała. Bo nie miałam nigdy wcześniej kota, bo miałam małe dziecko, bo miałam niezabezpieczone okna itp..... Ktoś mi zaufał i myślę, że tego nie żałuje. Śrubcia wyrosła na piękną kocicę, dostała do towarzystwa małego Maleńtasa, który wazy dziś ponad 5 kg i jedyne za co będę się smażyć w kocim piekle to chyba fakt, że nie kontroluję kociej wagi ;)

Ja wiem, bo sama się o tym przekonałam, że ciężko oddać coś/kogoś komu poświęciło się tyle czasu i miłości, ale....... jak napisała jedna z forumowiczek "całego świata zbawić się nie da" i może warto czasem zaryzykować. Przecież tych dobrych adopcji jest o wiele więcej niż nieudanych. Dobro wraca do nas potrójnie :)

przepraszam za przydługi wywód ale tak mnie dziś naszło ;)




Powiem szczerze, że my to itak nie przesadzamy tak jak pewna fundacja, ktora nie wydała kota do swietnego domku, do którego poszła ode mnie Tiga. To już na prawde była przesada, więc my jeszcze nie jesteśmy tacy "najgorsi" :P

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 9:55 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

edit_f pisze:
lutra pisze:Byłam wczoraj w Arwecie: wzięłam dwa koty, została tri (mama czwórki oczek), zostały maluchy, które mają zostać zaszczepione i kotka, którą ma odebrać ktoś, kto sam ją finansuje, a ajedynie sterylizacja idzie z konta AFN.
Ustaliłam, że w sobotę/ poniedziałek zabiorę maluchy, a mamę w poniedziałek.
Dzwoniłam do Arwetu, dr miała wizytę, ale Pani na recepcji potwierdziła, że chodzi o tę kotę, więc jej przypomniałam o wczorajszych ustaleniach.
Myślę, że system, którego stworzenie zaproponowali nam Państwo od Lizusa (vel Czesia, ktory nie wygląda jak nasz lizus) wprowadzi porządek i u nas i w arwecie.
Wszyscy mamy sporo na głowie, a ja mam dobrą pamięć. ;p


Tweety i Lutra: jakby co, to jest ta kotka, której styrylizacją uzgodniłam z Tweety :) ta z działki od piesków.. dzięki..


chyba nie ta, ta jest od pani, która dzwoniła do mnie, Lutra, dobrze mówię, to ta od pani W.? W końcu Ty wiesz najlepiej :wink:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 10:00 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Tak, kotka jest od Pani Anety W. [pomyliłam imię, nikt nie jest idealny ;)]
To wiem.
Wiem też, że prezydentem Algierii jest Abdel Aziz Buteflika.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pt wrz 04, 2009 10:04 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

lutra pisze:Słusznie napisane, eliminować domy złe, a nie wychodzące. Ja mam przykład z Kleo, Pani była super w kontakcie i zapewniała, że tak, że nie, że w ogóle, a następnego rana Kleośka już spacerowała po parkingu prz super ruchliwej ulicy... Mea culpa, ale dom wyglądał dobrze.
Kosma, maluchy były i są oddzielane, ponieważ się ssały wzajemnie i miały popuchnięte prącia.
Nie wiem, może dasz radę wpaść na Kocimską i zobaczyć te biedaki w klatkach, albo na wielopole i te kociska tak spragnione człowieka, że się chcą zabić jak się tulą jeden przez drugiego, to może też zaczniesz dopuszczać do siebie myśl, że dom wychodzący to też dla kota dom, a nawet z natury bardziej.
Gdybym mieszkała w domu, na parterze w bezpiecznej okolicy, to moje koty byłyby wychodzące.
Ja myślę, że nie chodzi o egzekwowanie pewnych rozwiązań u ludzi, a uświadomienie im korzyści z tego wynikających.
Mojego pierwszego kota Ignacego kochałam nad życie, a to przeze mnie go nie ma, bo nie wiedziałam, że jak kot posikuje, to oznacza, że jest chory, a nie złośliwy. Czy to znaczy, że nie powinnam była go mieć?
Ja uważam, że jak jest to coś i szacunek dla zwierzaka, to kot powinien tam iść, ale ja sypię cukrem po truskawkach.


A JA JESTEM DOMEM WYCHODZACYM NIE Z WYBORU :) moj tornado pomimo, ze oswoil sie do tego stopnia ze wyspiewuje serenady jak sie steksni i pakuje sie do lozka rano na mizianie, z natury dzikusa zostalo mu to ze wychodzic musi inaczej placze pod drzwiami, zeby bylo jasne JA GO NIE WYPUSZCZAM tylko raz na kilka dni kot przeslizguje sie miedzy moimi nogami, mam balkon i taras i nie mam na nim siatki - koty siedza na nich kiey jestem znimi.

Jednak, nie wydalabym kota do domu gdzie poprzedniego rozjechalo.
Obrazek

Patka_

 
Posty: 1007
Od: Czw lut 12, 2009 16:43
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 10:06 Re: K-ów, na czas przerwy miau info na forum AFN-u

ogocha pisze:Rumianek miał FIP-a. Dr. Ingarden zadzwoniła do mnie i spytała czy może mu pomóc odejść. Maluszek bardzo cierpiał i oczywiście wyraziłam zgodę. Też zgodzilam się na sekcję.
I wtedy okazało się co się okazało. Jeszcze wczoraj nie miał wysieku a już dzisiaj w brzuszku troszke się pojawiło.
Biedny czarnulek - podobno na razie najmłodsza ofiara FIPa z jaką Therios miał do czynienia...

Dobrze, że Dr Ingarden pomogła mu zgasnąć - szkoda by było żeby się jeszcze bardziej męczył :(
Biedny Rumianek - ponoć szybciutko zasnął - już bez krzyku i płaczu...
Pa czarnuszku.


przykro mi niezmiernie i płakac mi się chce...
[*][*][*]
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Pt wrz 04, 2009 10:44 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Witam,
Nie wiem, skad male koty u Rustie itp, ale ten moj/moja tez nie ma chyba 3 tygodni ... sadze ze niecale 2. dopiero u mnie otworzylo oczy, zreszta wciaz zakleja je kk, czyszcze regularnie. Pokichuje, ale bardzo leciutko, wydzieliny jest nieduzo i na razie czysta.
Dalam jej wachac olejek Olbas, i wydaje sie, ze lepiej oddycha.

Noc ok, jadla ladnie z butelki co ok 3 -4 godziny, mleko Gimpet, czekam na Mixol - mam dostac dzis od pani ktora przyniosla kotke.
Siku i kupka byly, po masazu !! - kupka zolta jak siarka, nie wiem,
czy to cos oznacza ?? Teraz wisi mi na szyi i spi po ktoryms tam sniadaniu. Mruczy, ugniata, i ma na imie Kryza
:)
z

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 10:47 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Zowisia pisze:Witam,
Nie wiem, skad male koty u Rustie itp, ale ten moj/moja tez nie ma chyba 3 tygodni ... sadze ze niecale 2. dopiero u mnie otworzylo oczy, zreszta wciaz zakleja je kk, czyszcze regularnie. Pokichuje, ale bardzo leciutko, wydzieliny jest nieduzo i na razie czysta.
Dalam jej wachac olejek Olbas, i wydaje sie, ze lepiej oddycha.

Noc ok, jadla ladnie z butelki co ok 3 -4 godziny, mleko Gimpet, czekam na Mixol - mam dostac dzis od pani ktora przyniosla kotke.
Siku i kupka byly, po masazu !! - kupka zolta jak siarka, nie wiem,
czy to cos oznacza ?? Teraz wisi mi na szyi i spi po ktoryms tam sniadaniu. Mruczy, ugniata, i ma na imie Kryza
:)
z


Porto, Gandalf, Sonia, Franek i Sinatra, no i edit, mocno trzymają za was kciuki :)
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Google [Bot], Magda_lena i 405 gości