Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Akima pisze:
Kinya do mnie zadzwoniła i prosiła o kontakt. Z tego co wiem z ustaleń. Arwet kontaktuje się w tej kolejności: Kinya, Lutra i Tweety ( ze względu na to, że Twój telefon ciągle zajety)
lutra pisze:A z dobrych wieści:
FIFI ma szanse na dom, czekam jak szansa zadzwoni bezpośrednio do mnie.
o leośkę odebrałam dziś kolejny telefon, Pani ma Bernardyna, który nie goni kotów po ogrodzie, ale nie wie, jak by to w domu było, jak to przetestować bez zagrożenia dla kota?
lutra pisze:Nieskromnie powiem, że JA WIEM NAJLEPIEJ. Wszystko napisałam, nie po to jeżdżę ustalać, żeby potem był znów zły przepływ informacji.
Ustalmy może, że ja będę pierwsza do kontaktu w Arwecie, a potem będę przekazywać informacje dalej, bo znowu mamy głuchy telefon.
Gdyby pani dr powiedziała mi mama szylkretek, to ja wiem, że nie ma mamy szylkretek. Gdyby mi powiedziała zabieg we wtorek, to ja bym powiedziała, że wczoraj mówiła mi, że środę, itp.
- easy polish.
lutra pisze:Byłam wczoraj w Arwecie: wzięłam dwa koty, została tri (mama czwórki oczek), zostały maluchy, które mają zostać zaszczepione i kotka, którą ma odebrać ktoś, kto sam ją finansuje, a ajedynie sterylizacja idzie z konta AFN.
Ustaliłam, że w sobotę/ poniedziałek zabiorę maluchy, a mamę w poniedziałek.
Dzwoniłam do Arwetu, dr miała wizytę, ale Pani na recepcji potwierdziła, że chodzi o tę kotę, więc jej przypomniałam o wczorajszych ustaleniach.
Myślę, że system, którego stworzenie zaproponowali nam Państwo od Lizusa (vel Czesia, ktory nie wygląda jak nasz lizus) wprowadzi porządek i u nas i w arwecie.
Wszyscy mamy sporo na głowie, a ja mam dobrą pamięć. ;p
lutra pisze:Słusznie napisane, eliminować domy złe, a nie wychodzące. Ja mam przykład z Kleo, Pani była super w kontakcie i zapewniała, że tak, że nie, że w ogóle, a następnego rana Kleośka już spacerowała po parkingu prz super ruchliwej ulicy... Mea culpa, ale dom wyglądał dobrze.
Kosma, maluchy były i są oddzielane, ponieważ się ssały wzajemnie i miały popuchnięte prącia.
Nie wiem, może dasz radę wpaść na Kocimską i zobaczyć te biedaki w klatkach, albo na wielopole i te kociska tak spragnione człowieka, że się chcą zabić jak się tulą jeden przez drugiego, to może też zaczniesz dopuszczać do siebie myśl, że dom wychodzący to też dla kota dom, a nawet z natury bardziej.
Gdybym mieszkała w domu, na parterze w bezpiecznej okolicy, to moje koty byłyby wychodzące.
Ja myślę, że nie chodzi o egzekwowanie pewnych rozwiązań u ludzi, a uświadomienie im korzyści z tego wynikających.
Mojego pierwszego kota Ignacego kochałam nad życie, a to przeze mnie go nie ma, bo nie wiedziałam, że jak kot posikuje, to oznacza, że jest chory, a nie złośliwy. Czy to znaczy, że nie powinnam była go mieć?
Ja uważam, że jak jest to coś i szacunek dla zwierzaka, to kot powinien tam iść, ale ja sypię cukrem po truskawkach.
wanila pisze:Akima pisze:
Nie skreslam domów wychodzących. [...]. Jeśli zaczniemy skreślać domy za wychodzenie kotów to wreszcie ludzie puszczą wici i nikt do AFN nie zadzwoni. Gdybym miała dom z ogrodem daleko od ruchliwej ulicy to moje koty też by były wychodzące. Czy uważasz że koty żyjące w domu mają wyłączność na szczęście a ludzie, którzy zapewniają kotom miłość, jedzenie i całe wyposażenie nie zasługują na to aby mieć kota. Paranoja! Najważniejsze żeby przeprowadzić sensowny wywiad i żeby mieć do ludzi zaufanie. Biorąc pod uwagę standardy: dom nie wychodzący, zabezpieczony balkon - wydawalibyśmy 1 kota max na miesiąc albo i nie. Biorąc pod uwagę te standardy nie mogłabym adoptować od was kota bo nie mam zabezpieczonego balkonu a nawet gdybym chciałą to nie mogę bo administracja się nie zgodzi. Czy ten fakt eliminuje mnie z grona osób mających prawo do posiadania kota. [...] Nie rozumiem dlaczego stosujemy podwójne standardy dla pół dzikich kotów jak szylkretki i swojaków.
dziękuję Ci Akimo za ten postJa mam podobne odczucia.
Może nie powinnam się wypowiadać, bo nie pomagam tyle co WY, ale szukając domu dla Zenka spotkałam się z różnymi ludźmi i opiniami.
Zenek poszedł do domu wychodzącego, mimo iż pani chciała go od razu puszczać luzem po ogrodzie nie odebrałam jej kota. Dziś sama pisze do mnie:No i zaczęliśmy też wychodzić do ogrodu,ale tutaj ja zachowuję się jak kocia mama,bo nie puszczam go tak samopas-Zenon ma szelki i smycz.Wiem,że to może trochę dziwnie brzmi,ja to traktuję jak zło konieczne,bo po prostu znam jego temperament.A poza tym ta przestrzeń i różne dźwięki-wolę nie ryzykować.
Gdyby mi, kiedy brałam Śrubcię z forum na samym początku postawiono tak wysokie wymagania, nigdy bym jej nie dostała. Bo nie miałam nigdy wcześniej kota, bo miałam małe dziecko, bo miałam niezabezpieczone okna itp..... Ktoś mi zaufał i myślę, że tego nie żałuje. Śrubcia wyrosła na piękną kocicę, dostała do towarzystwa małego Maleńtasa, który wazy dziś ponad 5 kg i jedyne za co będę się smażyć w kocim piekle to chyba fakt, że nie kontroluję kociej wagi![]()
Ja wiem, bo sama się o tym przekonałam, że ciężko oddać coś/kogoś komu poświęciło się tyle czasu i miłości, ale....... jak napisała jedna z forumowiczek "całego świata zbawić się nie da" i może warto czasem zaryzykować. Przecież tych dobrych adopcji jest o wiele więcej niż nieudanych. Dobro wraca do nas potrójnie
przepraszam za przydługi wywód ale tak mnie dziś naszło
edit_f pisze:lutra pisze:Byłam wczoraj w Arwecie: wzięłam dwa koty, została tri (mama czwórki oczek), zostały maluchy, które mają zostać zaszczepione i kotka, którą ma odebrać ktoś, kto sam ją finansuje, a ajedynie sterylizacja idzie z konta AFN.
Ustaliłam, że w sobotę/ poniedziałek zabiorę maluchy, a mamę w poniedziałek.
Dzwoniłam do Arwetu, dr miała wizytę, ale Pani na recepcji potwierdziła, że chodzi o tę kotę, więc jej przypomniałam o wczorajszych ustaleniach.
Myślę, że system, którego stworzenie zaproponowali nam Państwo od Lizusa (vel Czesia, ktory nie wygląda jak nasz lizus) wprowadzi porządek i u nas i w arwecie.
Wszyscy mamy sporo na głowie, a ja mam dobrą pamięć. ;p
Tweety i Lutra: jakby co, to jest ta kotka, której styrylizacją uzgodniłam z Tweetyta z działki od piesków.. dzięki..
lutra pisze:Słusznie napisane, eliminować domy złe, a nie wychodzące. Ja mam przykład z Kleo, Pani była super w kontakcie i zapewniała, że tak, że nie, że w ogóle, a następnego rana Kleośka już spacerowała po parkingu prz super ruchliwej ulicy... Mea culpa, ale dom wyglądał dobrze.
Kosma, maluchy były i są oddzielane, ponieważ się ssały wzajemnie i miały popuchnięte prącia.
Nie wiem, może dasz radę wpaść na Kocimską i zobaczyć te biedaki w klatkach, albo na wielopole i te kociska tak spragnione człowieka, że się chcą zabić jak się tulą jeden przez drugiego, to może też zaczniesz dopuszczać do siebie myśl, że dom wychodzący to też dla kota dom, a nawet z natury bardziej.
Gdybym mieszkała w domu, na parterze w bezpiecznej okolicy, to moje koty byłyby wychodzące.
Ja myślę, że nie chodzi o egzekwowanie pewnych rozwiązań u ludzi, a uświadomienie im korzyści z tego wynikających.
Mojego pierwszego kota Ignacego kochałam nad życie, a to przeze mnie go nie ma, bo nie wiedziałam, że jak kot posikuje, to oznacza, że jest chory, a nie złośliwy. Czy to znaczy, że nie powinnam była go mieć?
Ja uważam, że jak jest to coś i szacunek dla zwierzaka, to kot powinien tam iść, ale ja sypię cukrem po truskawkach.
ogocha pisze:Rumianek miał FIP-a. Dr. Ingarden zadzwoniła do mnie i spytała czy może mu pomóc odejść. Maluszek bardzo cierpiał i oczywiście wyraziłam zgodę. Też zgodzilam się na sekcję.
I wtedy okazało się co się okazało. Jeszcze wczoraj nie miał wysieku a już dzisiaj w brzuszku troszke się pojawiło.
Biedny czarnulek - podobno na razie najmłodsza ofiara FIPa z jaką Therios miał do czynienia...
Dobrze, że Dr Ingarden pomogła mu zgasnąć - szkoda by było żeby się jeszcze bardziej męczył
Biedny Rumianek - ponoć szybciutko zasnął - już bez krzyku i płaczu...
Pa czarnuszku.
Zowisia pisze:Witam,
Nie wiem, skad male koty u Rustie itp, ale ten moj/moja tez nie ma chyba 3 tygodni ... sadze ze niecale 2. dopiero u mnie otworzylo oczy, zreszta wciaz zakleja je kk, czyszcze regularnie. Pokichuje, ale bardzo leciutko, wydzieliny jest nieduzo i na razie czysta.
Dalam jej wachac olejek Olbas, i wydaje sie, ze lepiej oddycha.
Noc ok, jadla ladnie z butelki co ok 3 -4 godziny, mleko Gimpet, czekam na Mixol - mam dostac dzis od pani ktora przyniosla kotke.
Siku i kupka byly, po masazu !! - kupka zolta jak siarka, nie wiem,
czy to cos oznacza ?? Teraz wisi mi na szyi i spi po ktoryms tam sniadaniu. Mruczy, ugniata, i ma na imie Kryza
z
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Levika i 480 gości