Kiedy przeczytałam na dogo, miałam wrażenie, że cos mi się poplatało, że niemożliwe, że to nieprawda ... czytałam drugi, trzeci, n-ty raz i powoli dotarło, że Szarlocia odpełzła sobie do nieba. Że żadne choróbsko juz jej nie skrzywdzi. Żal, straszny żal. Dlaczego nie umiemy naprawiać tych malunich ciałek ......

Fiono, jeszcze raz bardzo Ci dzięujemy za Twoje serducho. Gdyby nie Ty, nie poznałaby ciepła, pełnego brzuszka. Teraz jest z Tobą, głęboko, bezpiecznie w sercu.