Podczytywałam. U mnie tak odeszła Bebe, podobno był to skręt jelit, była starsza od Szarlotki. Brak kupy, szybki oddech, odwodnienie. Potem malutki Silky. Współczuję Ci bardzo, wiem co to znaczy.
A od czego kociak może dostac skretu jelit ?? I co można zrobić a racze jak pomoc takiemu kotu ?? Bo u psów to się taka rurke wkłada ale to w przypadku skretu zołądka...
Przykre Ale nie można wykluczyć, że powodem tego co sie stało mógł być uraz- wg mnie psina która wylizywała Szarlosie była za duża- a maleństwo kruchutkie. Pełne jelitka jedzenia i jedno mocniejsze liźnięcie mogło spowodować problemy
Fiona, nie wiem co było przyczyną odejścia Szarlotki:(. Bebe przestała jeść, miała bardzo skrócony oddech, nie robiła kupki. Weterynarz na dyżurze nocnym stwierdziła u niej "ostry brzuch", prawdopodobnie skręt lub wgłębienie jelita. Jako chory pięciotygodniowy kociak nie miała szans na przeżycie operacji. Ja podejrzewam, że miało to związek z odrobaczeniem, moja weterynarz twierdzi inaczej. Nie jest się w stanie takiego stanu przewidzieć i chyba nie można temu zapobiec. Byc może u Szarlotki też coś podobnego się stało, ale to gdybanie. Silky z kolei był najmniejszym kociakiem z miotu, który przygarnęła kotka po śmierci Bebe. W ogóle się praktycznie nie rozwijał, pomimo próby karmienia odszedł. Może miał jakieś wady? Szkoda kociaków, ale są granice, których nie uda nam sie pokonać, jeśli chodzi o pomaganie kotkom. Bardzo mi przykro.
bardzo wspolczuje, podczytywalam watek i bylam pewna ze malutka wyrosnie na piekna kocice.. mi tez niedawno umarla Zabcia tez na moich rekach, nie ma jej 7 tygodni moja pierwsza kicia tymczasowa juz tyle czasu minelo a ja jeszcze jak to pisze to placze....
Bardzo ci wspułczuje. Czytajac ten wotek przypomiał mi sie mój miot z niemal z przed roku. Moje malenstwa odchodziły jeden po drugim na moich oczach a ja nic nie mogłam poradzic, mimo ze je karmilam. Słuchaj mógl miec problrmy z przyswajalnosca mleka. Nie dalej jak w poniedzałek umarł mi na to 7 dniowe kocie.
Kiedy przeczytałam na dogo, miałam wrażenie, że cos mi się poplatało, że niemożliwe, że to nieprawda ... czytałam drugi, trzeci, n-ty raz i powoli dotarło, że Szarlocia odpełzła sobie do nieba. Że żadne choróbsko juz jej nie skrzywdzi. Żal, straszny żal. Dlaczego nie umiemy naprawiać tych malunich ciałek ...... Fiono, jeszcze raz bardzo Ci dzięujemy za Twoje serducho. Gdyby nie Ty, nie poznałaby ciepła, pełnego brzuszka. Teraz jest z Tobą, głęboko, bezpiecznie w sercu.