Charlie jeszcze żyje, mi może w sobotę zaniosłam go weta zdecydowana uspic kota. Przezył, bo wg pani weterynarz wyglądał i chodził lepiej niż dwa dni wczesniej. Tylko że w nocy z piatku na sobotę był pobudzony ruchowo, próbował wyskakiwac na sprzęty, tracił równowagę, wył warczał, wchodził do wanny, nie potrafił z nij wyjść, więc znów wył i tak dalej

.
Ale w sobotę znów dostał steryd i wczoraj znów i jest troche lepiej. Ma dobry apetyt(stered), nie warczy i nie wyje, dzis udało mu sie skutecznie skorzystać z kuwety (przez wiele dni leżał i załatwiał sie pod siebie). Wychodzi z kontenerka do jedzenia, dziś jadł na stojąco a nie na leżąco.
A ja skapitulowałam i go w końcu ostrzygłam, a w zasadzie od wczoraj go strzygę, bo nie chę robic nic na siłę, a jego chyba denerwuje dźwięk obcinanej siersci( a może dotyk nożyczek) i czasem powarkuje albo kłapie paszczą. Ta siersć nigdy nie przestawała śmierdziec moczem, a to co było ostatnio, to naprawdę dla amatorów silnych wrażeń

.
Więc teraz mam rosyjskiego niebieskiego z pyskiem czarnego persa
Pani doktor bardzo luźno rozważała opcje operacji kręgosłupa, ale jest tyle przeciwwskazań i niewiadomych, że chyba nie ma to sensu. Ja ciagle nie wiem, czy on nie cierpi, bo w tej chwili tylko od tego powinno zalezeć, czy go utrzymywać przy życiu.