» Śro wrz 02, 2009 15:23
Re: Cosia,Czitka,Balbi,Mić-wakacje. Brak wakacji.
Dzisiaj mi wolno pisać, to parę słów chociaż.
Hipciu, to pamiętasz jeszcze ten dół zwany rowem strategicznym? Przydał się w międzyczasie, aczkolwiek podobno międzyczasu nie ma i jest tylko przeszłość i oczekiwanie...
Siedzę we własnej klatce i oczekuję.
Czekam na luty, bo to już koniec zimy, a bliżej wiosny. Wtedy zima nie podskoczy. A tu koniec wątku, koniec setnej strony.
W ogrodzie, jak mi koty donoszą, dziwnie tak. Jesiennie chyba, rano rosa, wieczorem łapki wilgotne, trawy wysychają, marcinki kwitną, gruszki spadają i dojrzewają winogrona.
Dochodzą mnie tu wieści z akcji Kostrzyn i bardzo się martwię o umierające maluszki i te duże koty, które dobre dusze z Fundacji KOT zabrały do Torunia, ważą, mierzą, leczą i sterylizują, a za tydzień co, powrót do tego kostrzyńskiego piekła?
Dużo mam tu czasu na myślenie, podobno nie boli.
Komarów dużo. Nie wspominając o tym, że na Litwie much dużo.
Z ciekawostek, to podobno kilka dni temu, Tuta się znarkotyzowała, ktoś do mojej zostawionej torebki włożył pęczek świeżej kocimiętki i kota mi zwariowała totalnie. Bo ona nigdy nie tego, no nie tego...no...Dwa dni ją trzymało, to nie jest zabawa, głupie pomysły. Szuka do dzisiaj.
Ogród bym zajeżyła, ale nie mam teraz jak. Kompot bym zgotowała, albo szarlotkę upiekła.
Takie trawy kolorowe kupiłam do wsadzenia, jedna pomarańczowa, a druga kremowa, ładne. Baterie siadają. Wysyłam.
