Echhh, no i stało się, podjęłam jedyną słuszna decyzję.
Szkoda tylko, że nie kazałam zrobić badań wcześniej, wtedy na pewno jeszcze by żyła

.
Rak postępował , ale nie tak szybko.
No i zaoszczędziłabym jej bólu, tym bardziej,że znalazłam w necie o tym raku info, i to były właśnie takie objawy:(
Był to rak: gruczołów woszczynowych i dokąłdnie te same objawy opisane są turaj:
http://www.vetpol.org.pl/ZW2005/2005_04 ... _skory.pdfKropka w kropkę: wygląda jak polip, ropieje, kotka trzepie głową, rozdrapuje, powiększa, się atakuje więzy chłonne, żuchwę, a do tego atakuje starsze kotki itd..
W nocy z piątku na sobotę, wzięłam ją do siebie na noc, spała spokojnie, tak jak by była zdrowa, nawet mruczała, dawała się pogłaskać, rano niestety z sikała się na pościel i uciekła pod kaloryfer.
Rano w sobotę nie wyszła na śniadanie, wyciągnęłam ją na siłę, ucho wyglądało strasznie, gorzej niż dzień wcześniej do tego ropa, , mnóstwo ropy,jej stan pogarszał się z godziny na godzinę.
Dałam jej mięsko, nie jadła, wzięłam latarkę spojrzałam do środka, ucho było całe zawalone ropą i tkanką, zrobiłam zdjęcie i wysłałam do Małej, dostałam sms, że powinnam pozwolić jej odejść.
Myślałam,dokładnie tak samo, nie mogłam pozwolić ,aby cierpiała, jej życie sie skończyło, dla niej to była wegetacja.
W tym samym, czasie Chudus szalał z piórkami i łobuzował, właśnie tak zachowuje się zdrowy , szczęśliwy kot.
Kiarunia w tym samym czasie, leżała na stole, obudziłam męża i powiedziałam że to już koniec, nie wolno tak ,tego się nie robi kochanemu zwierzęciu.
Pojechaliśmy, miałam ja na kolanach, nie dałam ją do kontenerka, chciałam te ostatnie minuty być przy niej czuć ją ,przede wszystkim zachować ja w pamięci, w końcu ,już się nie zobaczymy, posikała się ze strachu biedulka, weszłam do weta, dał jej środek nasenny, tuliłam ją cały czas, zwymiotowała pokarmem z dnia poprzedniego,.
Wet wziął ją ode mnie i zaniósł do drugiego pomieszczenia, zapytał czy ,chce być przy tym, powiedziałam że do końca, dostała zastrzyk, tuliłam ją ,słyszałam jej oddech coraz słabszy, słabszy, aż do ostatniego tchnienia.
Pocałowałam ją, jeszcze pachniała:)
zawieźliśmy ją na ogródek, gdy zaczęliśmy kopać, zaczął padać deszcz, niebo zaczęło płakać.
Teraz śpi, spokojnie, a mi brakuje tych pięknych oczu , wielkich okrągłych jak u sówki
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fae ... 97181.htmlhttp://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/eca ... adb88.htmlspij spokojnie malutka[i]