Wieści weekendowe...
Wczoraj złapaliśmy Mirii ciemnego dymnego chłopczyka - braciszka Alienki
Złapała się też niełapalna zołza dymna

Od razu wyladowała na kastracji, bo oczywiście znowu w ciąży
Dowiedziałyśmy się też jak wyglada tatuś szylkretek

(zwróćcie uwagę na jego niebieskie oczy

)
Pojawił się też mój ulubiony pingwinek
...który jest mocno wyluzowany i zdecydowanie za żarełko gotów na prawie wszystko - tu próbuje włamu do plecaka po chrupki
Okazało się też, ze stołuje się tam też takie coś...
Ze złych wieści...
Braciszek Bambiego (obecny tymczas Anuk) nie doczekał łapanki. Wczoraj karmicielka znalazła go zagryzionego przez psa...
Miałam go łapać dziś
Przepraszam maluszku, że nie zdąrzyłam Ci pomóc
Tak wygladał kilka dni temu...
Karmicielka z bloku obok znalazła wczoraj rano 5 szt. ok. 2 tyg. kociaków.
Małe piszczały w piwnicy już w sobotę, ale zbyt cicho by dało się je zlokalizować. Wczoraj rano krzyczały już straszliwie:( Po południu p. Basia włamała się do piwnicy sąsiadów by kociaki spomiędzy gratów wyjąć. Matka najprawdopodobniej nie żyje, bo inaczej nie zostawiłaby kociąt na tak długo samych
Pani Basia za nic kociaków nie uśpi. Zdecydowała, że skoro wykarmiła jednego butelką (jej rezydent też znaleziony jako maluch) to da radę i 5 maluchom.
Oczywiście to emerytka, więc zostałam sponsorem mleka dla kociaków.
Maluszki cudowne... kolor nieokreślony jakiś ciemnoszaro-dymny...
