Wczorajszy dzień potoczył się zupełnie nieoczekiwanie.
EwKo odwiedziła nas prawie planowo. Co prawda chciałyśmy z Libią bardziej ugościć cioteczkę, ale się nie dała, bo Bytom okazał się bardziej skomplikowany niż myślałam. Nie zaliczyłyśmy strychu, gdzie kotów do obfocenia dopiero dostatek
Gościna przeniosła się do azylu co już dokładnie Ewa opisała. Bardzo dziękujemy za tak miłe odwiedziny, prezenty i miło spędzony czas
Popołudniu byłyśmy umówione na szczepienia u weta z kotami. Kotów do szczepień było 13. Niestety nie mogła być zaszczepiona Pepsi, bo ma dolegliwości jelitowe i męczą ją biegunki. Możliwe, że jest alergikiem, bo z badań nic nie wynikło.
Doszczepione zostały pozostałe maluchy + Luizjana i Colinss. Colinss jak już pisałam jest u p. Ali, która kotów ma duuuuuużo i jeszcze w tym roku ratowała kociaki , które miały trafić do bytomskiego schronu /wiadomo jaki los by je tam czekał/ . P. Ali nie stać na szczepienia zarówno swoich jak i tymczasowych kotów. Wspomagamy ją od jakiegoś czasu karmą dla dziczków, bo ma jeszcze stado podwórkowców do karmienia. Teraz nas niestety przy takiej ilości kotów, które mamy na większą pomoc nie stać. 5 maluszków mimo iż p. Ala stara się je dobrze karmić podjadają z misek dorosłych kotów, gdzie nie zawsze jest karma odpowiednia dla kociaków. Wczoraj męczyła je biegunka, bo się właśnie czegoś najadły. Na pewno nie mają takiej odporności jak kociaki, które wychowały się przy matce, p. Ala wykarmiła je od 2 tyg. ich życia. Potrzebują dobrej karmy, wzmocnienia odporności i …....szczepień. Mimo sytuacji jaka mamy zabrałyśmy kociaki na szczepienia i wylądowały u Adrii, która pewnie teraz siedzi i wyciera im tyłeczki
Po całej akcji szczepień i roszady z kociętami, poszłam łapać kolejnego ….......syjama. Ja wiem, to jest po prostu niemożliwe. Nie wiem skąd w Bytomiu tyle wolno żyjących syjamów. Ten akurat okazał się syjamiątkiem w 100 % w typie rasy w wieku ok. 3-4 miesięcy. Nie jest dzikusem, był trochę wystraszony, ale spokojnie dał się wziąć na ręce i na głaski też był chętny. Pani, która poprosiła mnie o złapanie kociątka ma nadzieję, że weźmie go syn jak wróci z wczasów. Kociak w jakiś nieodgadniony sposób znalazł się na dachu garaży dwa tygodnie temu i był od tego czasu przez tą panią karmiony. Jednak na dach nie potrafiła wejść, żeby go złapać, na kraju kładła jedynie miseczki z jedzeniem i wodą. Kociak jest w świetnej kondycji. Na razie czeka u pani na powrót syna. Jeżeli syn się nie zgodzi go zabrać trudno będzie go nie przygarnąć, bo ten przynajmniej od zaraz nadaje się do adopcji, a po tym co się dzieje z telefonami o Colinssa to chętnych na pewno nie będzie brakować.
Tak to właśnie wczoraj wyszło, że planowanie jest głupie i w tym „interesie” nic zaplanować się nie da

Możemy jedynie bardzo starać się być rozsądne.
Efekt tego jest jednak taki, że CK zaczęło pochłaniać w coraz to większych kwotach nasze prywatne środki finansowe, bo niestety konto jest prawie ciągle puste. Co wpłynie, idzie na zaległości u weta , czy faktury w hurtowni. Utrzymanie jednego kota miesięcznie kosztuje 50 zł, bez kosztów leczenia czy szczepień. Liczyłyśmy to na różne sposoby, ale w dzisiejszych cenach karmy inaczej się nie da. Jeżeli kot ma szczęście posiadania wirtualnego opiekuna to ta część nam w utrzymaniu odpada. Jednak przy tej ilości kotów z wirtualnych adopcji na konto miesięcznie powinno wpływać ponad 5 tys. zł., ale......... Nie każdy kot ma wirtualnego opiekuna. Nie wszyscy wirtualnie opiekunowie co miesiąc wywiązują się z deklaracji. Wpływów mamy ok. 2-3 tys. miesięcznie . Pieniążki z 1 % jeszcze nie dotarły i niestety to może jeszcze potrwać.
Już jest źle, a jak nie ruszą adopcje to może być tragicznie.
Bardzo potrzebujemy wirtualnych opiekunów dla wszystkich kotów.
Mimo tego wszystkiego koty nie odczuwają „kryzysu”, jakość opieki się nie zmieniła, tylko jak długo damy radę .
Imiona nowych maluszków poda Adria i fotki pewnie też wstawi .