Tadam, tadam
Mimo lekkiego pokichiwania (zimne noce, po szalonej zabawie kociak kichał) dziś Szarek został zaszczepiony.
Czwóreczką.
Bardzo był dzielny, choć jak się rozpłynęłam nad kotkiem, jak to ani pisnął i bohaterem jest, pan doktor z kącika cicho westchnął: a jak ja świetnie zastrzyk zrobiłem, to nikt nie powie
No więc ofiacjalnie napiszę, że pan dr Janik zrobił kotu zastrzyk tak, że kot nawet nie poczuł. Miszcz.
Szary ma niestety coś bardzo dziwnego na brodzie - łysy prostokąt, jakby wygolony, nie drapie tego, ale za cholerę nie wiemy co to.
Obserwujemy i przemywamy Vagothylem.
W ogóle, po drugim odrobaczeniu kociaka odmieniło, kostki pokryły sie ciałem, brzuszek wielki, kot wesoły i brykajacy. WIdać, ze życie wewnętrzne strasznie go męczyło, mam nadzieję, że teraz już bedzie rósł i zdrowiał w oczach.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.