Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 17, 2009 10:59

Lesguartesik pisze: Jestem świeżym nabytkiem forum (mam koteczkę znajdę od 2 m-cy), jestem na etapie przyswajania wiedzy o meandrach kociej egzystencji....


I bardzo dobrze, że tu trafiłaś. :) Dobrze, że się zastanawiasz.

Wiele wypadków wynika z niewiedzy.
Piszesz, że masz koteczkę od 2 miesięcy. To jeszcze krótko, naprawdę.

A siatek w oknach nie widać zbyt dobrze, może dlatego nie widzisz, montowane są dyskretnie, są cienkie. Siatki a tak zrobione, że praktycznie nie widać ich na zewnątrz (szczególnie z dołu nie widać siatek montowanych na wysokich piętrach), trzeba naprawdę dobrze się przyglądać.

ja tez mieszkam w dużym wojewódzkim mieście :wink: I widzę co raz więcej siatek - co mnie cieszy.

Hej, przedpiścy - nikt nie odpowiedział na moje pytanie. No to może wyślę Wam moje pytanie na priv :twisted:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon sie 17, 2009 11:52

Lesguartesik, zapraszam do łódzkiego schroniska. Czy do jakiegokolwiek zresztą.
Kotów po urazach spowodowanych wypadnięciem z okna czy balkonu widziałam tam przez dwa i pół roku do wyboru do koloru - połamane łapy, miednice, kręgosłupy, urazy neurologiczne sprawiające, że kot kiwa głową jak przy Parkinsonie, chodzi zataczając się itp. itd
Nie ma niemal tygodnia, żeby w schronisku nie pojawił się ktoś, kto zrozpaczony szuka kota, który mu wyskoczył czy wypadł z okna i zaginął bez wieści. Schroniskowa tablica ogłoszeń aż puchnie od ogłoszeń typu: " dnia takiego i takiego wyskoczył/wypadł/ zaginął kot ...".
W tej chwili kuruję na DT czteromiesięcznego kota z połamaną miednicą i złamaną kością udową - jest już po operacji. Troskliwi opiekunowie zdematerializowali się jak kamfora, kot trafił do schroniska.
Nie zdziwiałabym się jakby mieli już nowego, nie "popsutego" :(.

Szkoda, że wiele osób ma podejście typu - jeśli mnie (i rodzinie, znajomym etc.) się coś nie zdarzyło to się nie zdarzy w ogóle. Niestety, na co dzień zdarza się wiele rzeczy, które w naszym dotychczasowym doświadczeniu się nie mieszczą. Nie rozumiem jak ludzie skądinąnd inteligentni, w większości tematów myślący, posiadający niezbędną do życia (i przeżycia) wyobraźnię naglę w jakiejś sprawie dostają klapek i ani rusz dalej. Skoro inni nie mają to ja też nie założę. Inni może nie mają takiej wiedzy - Ty już masz i szkoda, że nie robisz z niej żadnego pożytku :(.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sie 17, 2009 12:08

Lesguartesik pisze:I znów o balkonach i zabezpieczeniach. Jestem świeżym nabytkiem forum (mam koteczkę znajdę od 2 m-cy), jestem na etapie przyswajania wiedzy o meandrach kociej egzystencji, ale.... Mam EWIDENTNIE nie zabezpieczony dom, fakt-balkonu nie posiadam, mieszkam wysoko. Dla zobrazowania sytuacji powiem,iz mieszkam w duzym wojewódzkim mieście, na osiedlu ok. 17-to tysięcznym (to ilośc ludzi nie mieszkan) i wiecie co - na CAŁYM osiedlu (znam je na pamiec, mieszkam tu 39 lat) w ZADNYM oknie nie ma założonej siatki, a balkony zabezpieczone mozna policzyc na palcach rąk. Ludzka głupota? Lecz kierując się wytycznymi forum - na osiedlu powinno byc max. 10 DS a mysle ze mieszka tu spokojnie, strzelam.... ok. 1000 kotów, sadząc po ilości psów i ewentualnych proporcjach kocio-psich. I będe bronić racji, iż pewne ograniczenia stawiane DS są na wyrost. Wystarczy - nudzę dalej o oknach - mieć swiadomość, iż od tej pory masz w mieszkaniu zwierzaka. W tej chwili żaden z domowników nie otworzy juz okna na przestrzał tylko opcja uchylna górna, otwieram je bez oraniczen tylko wowaczas kiedy wiem ze kicia spi w innym pokoju za zamknietymi drzwiami. Pojawia się-a ja, jak ten piesek Pawłowa- akcja reakcja :-) Kiedy rano opuszczamy dom i wychodzimy do pracy/szkoły, okna sa zamykane. Bezwzględnie i nie ma że boli i ze upał. Godze się świadomie na pewne niewygody na rzecz nowego domownika. Nie bedę sie oceniała (we wczesniejszych postach były oceny na 6, 5 ewentualnie od biedy 4) - bo to musiałaby zrobic moja mała, a 5-cio miesięczne kotki jeszczejak wiadomo przewaznie nie opanowały klawiatury w stopniu wystarczającym. Reasumując - uważam, że kwestia zabezpieczen na umowie adopcyjnej jako jedno z podstawowych kryteriów jest nazbyt demonizowana. ALE ZAPEWNE za chwile otrzymam cietą riposte....


podkreślenie moje...
a ja sie dziwie że ludzie się godzą na pewne niewygody..zaduch w mieszkaniu, ciagle uwazanie gdzie jest kot (tak jak pisze Lesguartesik)...kiedy jest bardzo wygodna alternatywa czyli osiatkowanie okien.
Widzę same plusy i dla własciciela i dla kota.
Uchylanie okien nigdy nie zapewni takiej cyrkulacji powietrza jak otwarte na oścież osiatkowe okno. Nie mogę nie wspomnieć tu o wypadkach zwizanych z uchylnym oknem nawet w obecnosci opiekuna, kiedy kot "tylko" wsadził łapę w uchył.

Podobnie jak Pisiokot nie mogę zrozumieć czemu w kwestia siatek, nawet ludzie swiadomi niebezpieczeństw, są tak odporni na argumenty. Odkąd u mnie Milko miał wypadek i zawiesił się na uchylnym oknie nikomu nie życzę zeby to samo spotkało jego kota. Tylko jak dotrzeć do takich ludzi...
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon sie 17, 2009 12:39

Na poczatek chciałam podziekować Maryli za dogłębną analizę mojej psyche (a myslałam, iz to forum o kotach!?). Na marginiesie - zauwazyłam, iż ten kto ma inne zdanie to tutaj na forum zło wcielone. I Ignorant do potęgi. Tu sie kaję akurat - bom ignorantka, jak juz rzekłam w kocim temacie, całkowita.
Dziewczyny - ja jestem pełna podziwu i szacunku dla tego co robicie i nieraz ryczałam jak bóbr, czytając historię tego czy innego kociaka. Macie stosunek iście matczyny do tych odratowanych istotek, stąd nie każdy godzien... ble ble... (jak matka która córeńki byle jakiemu zięciowi nie odda, sprawdzi do trzech pokolen wstecz). Rozumiem. Moje pytanie było raczej w kontekście : skoro ludzie nie zabezpieczają okien nawet w wypadku własnych ludzkich niemowlaków, to ilu z tych ludzi, poczyni pewne kroki celem zaordynowania bezpieczeństwa kota? Posłuzyłam się statystyką, choć być może, istotnie te zabezpieczenia są tak dyskretne, iz z pozycji ulicy, ich zwyczajnie nie widać. Ale juz nie chcę wrzucac więcej kamyczków do ogródka, więc na tym poprzestanę. Idę dojrzewać i przyswajać kociolubna wiedzę. :-)

Lesguartesik

 
Posty: 2
Od: Nie lip 26, 2009 18:47

Post » Pon sie 17, 2009 13:20

Gdy słyszę o dziecku, które wypadło z balkonu / okna, lub o trzylatce wysłanej przez rodziców wieczorem do sklepu, sześciolatku, który utopił się w rzeczce, budzą się takie same emocje, gdy wtedy, gdy słyszę o kocie, który 'wyskoczył z 8 piętra'. Czy to znaczy, że mamy równać w dół? Że tak powinno być? Chyba nie...

Moi znajomi weterynarze, często ratujący połamanców nazywają lato nie bez kozery ponurym sezonem 'latających kotow' - lub 'spadachroniarzy'. Bo wtedy zdarza się najwięcej wypadków.
W poczekalni widziałam kilkakrotnie zapłakanych opieknuów przynoszących do lecznicy umierającego w cierpieniach i bolu kota, ktory mógł żyć długo i szczęśliwie... gdyby balkon / okno było zabezpieczone. :roll: :roll:

Lesguartesik, zabezpieczanie okien / balkonów to już naprawdę nie dziwactwo praktykowane przez bandę meganawiedzonych kociarzy, lecz, w co raz większym zakresie, norma - stosowana równiez przez fundacje pomagające zwierzętom znaleźć domy itp.
Wrzuc w google ten temat, pojawią się linki, odniesienia. Poczytaj fachowe i dobre publikacje książkowe dotyczące opieki nad kotami, jeżeli uważasz, żeśmy jakieś straszne, ortodoksyjne radykały :wink:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon sie 17, 2009 13:53

Lesguartesik pisze:. Na marginiesie - zauwazyłam, iż ten kto ma inne zdanie to tutaj na forum zło wcielone. I Ignorant do potęgi.


Nieprawda.

Lesguartesik pisze:.
Macie stosunek iście matczyny do tych odratowanych istotek, stąd nie każdy godzien... ble ble... (jak matka która córeńki byle jakiemu zięciowi nie odda, sprawdzi do trzech pokolen wstecz). Rozumiem.


Mam stosunek zdroworozsądkowy, wręcz ekonomiczny.
Jeśli przygarnęłam jakiegoś biedaka żeby go wyleczyć, odchuchać, poświęcić mu wiele czasu i pieniędzy to chcę żeby się inwestycja zwróciła. Czyli żeby żył długo, zdrowo i bezpiecznie.
Faktycznie z grubsza można to porównać to stosunku matczynego - priorytety podobne.
Zachodzę w głowę co dziwnego i niezrozumiałego w tym, że nie powierzę zwierzęcia komuś, dla kogo owo bezpieczeństwo nie ma znaczenia ? Nie mogę - mimo najszczerszych chęci - zrozumieć, że takie podejście budzi w Tobie kąśliwość i wyzłośliwianie się. Przykro mi i smuci mnie bardzo, iż to, że ktoś stara się być odpowiedzialny i uczy się na błędach, których efektem była śmierć czy cierpienie zwierzęcia jest dla kogoś powodem do wyśmiewania się :roll:.

Lesguartesik pisze:.
Skoro ludzie nie zabezpieczają okien nawet w wypadku własnych ludzkich niemowlaków, to ilu z tych ludzi, poczyni pewne kroki celem zaordynowania bezpieczeństwa kota?


Nie znam zbyt wielu osób z niemowlakami, znam bardzo wiele (choćby z racji adopcji moich tymczasów i adopcji kotów schroniskowych) ludzi, którzy "poczynili kroki celem zaordynowania bezpieczeństwa kota".
Zdziwiłabyś się jak wiele ich jest. Nr telefonu do zaprzyjaźnionego fachowca robiącego profesjonalne zabezpieczenia okien jest rozchwytywany.
Coraz więcej osób, kóre przychodzą do schroniska po kota od razu mówią - "tak, wiemy, wiemy, już mamy kupioną siatkę na balkon" (kolejny przykład z wczoraj). Oni, podobnie jak Ty, też biorą pod uwagę statystykę, tyle, że inny jej aspekt - ten dotyczący wypadków, a nie tego, ilu sąsiadów ma takie zabezpieczenie.
I chwała im za to, że nie jest wyznacznikiem dla nich "średnia krajowa", tylko własna wyobraźnia, zdrowy rozsądek i poczucie odpowiedzialności za zwierzę, które przygarnęli. To, że stu zakoconych sąsiadów nie ma zabezpieczeń nie jest dla nich dowodem na to, że takie zabezpieczenia są niepotrzebne i stanowią wymysł nawiedzonych, niezrealizowanych rodzicielsko frustratek :wink:. Dzięki Bogu nie uważają, że stu pozbawionych wyobraźni Kowalskich jest mądrzejszych od jednego Nowaka tylko dlatego, że jest ich więcej.
Ale zawsze łatwiej "podpiąć się" pod powszechnie panujące przekonanie, to jednak duża wygoda w kontaktach miedzyludzkich. Wszyscy tak robią, to ja też - w końcu głupio tak odstawać, jeszcze człowieka zaliczą do grona nawiedzonych kociar, a fe.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sie 17, 2009 14:53

Troche OT, ale.... Miałam przez 5 lat kota na 9 piętrze z niezabezpieczonym balkonem. Dostałam go od osoby z miau. Wymogu zabezpieczenia balkonu nie było, był tylko wymóg odpowiedzialnego zajęcia się kotem. Co tez uczyniłam. teraz mam balkony zabezpieczone, choć to parter i pierwsze piętro ( z powodów sąsiedzkich:evil: , a nie bezpieczeństwa ). I widze teraz, o ile wtedy byłoby mi łatwiej, gdybym balkon zabezpieczyła. Pięc lat pilnowania kota jest jednak męczące :wink:

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 17, 2009 15:59

najpierw siatka, potem kot, przy czym kota zawozimy na miejsce sami, nie ma czegoś takiego, że ktoś przychodzi do fundacji i wychodzi z kotem

wiele osób odpada zaraz po rozmowie na temat zabezpieczeń, niektórzy deklarują, że zabezpieczenia założą, ale kontakt się urywa, jak się okazuje, że kota przywozimy sami

debilizm ostaniego tygodnia: "ja nie chcę mieć siatek w oknach, ale mi kot nie wypadnie, bo ja nie chcę żeby wypadł" 8O

Lesguartesik, pilnowanie okien i drzwi kiedy ma się kota, to może i jest jakieś wyjście, ale jak dla mnie bardzo uciążliwe, w domu chcę mieć swobodnie, ale jednocześnie bezpieczeństwo moich podopiecznych jest najważniejsze; nie wierzę rownież w to, że każdy potencjalny domek, który deklaruje, że będzie uważał, faktycznie będzie to robił, poza tym, musieliby uważać wszyscy domownicy, wiele tragicznych historii wydarzyło się też przez gości
uważasz, że przesadzamy? ile widziałaś kotów powypadkowych? byłaś z nimi podczas leczenia? przechodziłaś z nimi ich ból, cierpienie, patrzałaś potem na ich kalectwo?
ludzie sobie zakładają moskitiery, żeby ich, za przeproszeniem, komar w dupsko nie ukłuł, a zwierzę potrafią skazać na cierpienie po wypadku

koty do fundacji nie trafiają bez przyczyny, zawsze są to zwierzęta w jakiś sposób potrzebujące i nie po to bierzemy je pod opiekę, żeby trafiły z deszczu pod rynnę

z drugiej strony - coraz więcej osób daje się przekonać do siatek

ogólnie w temacie zabezpieczeń, mam wrażenie, że to też kwestia takiej mentalności jak przy sterylizacji: sterylizacja to krzywda, ale umieranie kociąt z głodu itp. to już nie, siatka po co - to normalne, że koty wypadają z okien
na szczęście nie musimy wydawać naszych kotów osobom o tym typie "wrażliwości", szkoda tylko innych, które sobie wezmą "bez łaski"

Fundacja KOT

 
Posty: 1165
Od: Sob cze 28, 2008 13:41
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sie 17, 2009 17:22

Fundacja KOT pisze:(...) szkoda tylko innych, które sobie wezmą "bez łaski"


Na potwierdzenie: moja pewna pożal się Boże znajoma (z Krakowa) interesowała się kiedyś kotem z Waszej fundacji (konkretną kotką, której wątek zresztą pamiętam, chyba z ogłoszenia na allegro) . Zrezygnowała właśnie na skutek pierwszej rozmowy, opowiadała mi potem zbulwersowana, jak to ona chciała pomóc biednemu kotkowi, który się męczy w fundacji, a te ..... (tu wstawcie sobie inwektywy pod Waszym adresem) mają jakieś chore wymagania. A przecież u niej miałby jak w raju. No to ona "bez łaski".

Dwa koty "bez łaski" dostała z krakowskiego schronu. Jakiś czas się nie widziałyśmy, przy ostatnim spotkaniu okazało się, że żadnego z tych z kotów już nie ma. Przeprowadziła się pod Kraków, do własnego domu - i jedna kotka "zdziczała i poszła sobie gdzieś do sąsiadów, czasem się pokazuje", a druga "zniknęła, może ją zjadły sowy, bo tu latają" ...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon sie 17, 2009 18:41

Nordstjerna pisze:- i jedna kotka "zdziczała i poszła sobie gdzieś do sąsiadów, czasem się pokazuje", a druga "zniknęła, może ją zjadły sowy, bo tu latają" ...


A my własnie probujemy uniknąć adopcji do takich 'super-domów'. Brrr... Stąd ten wątek, przemyslenia, dzielenie się doświadczeniami i wiedzą. A temat jest trudny, grunt niepewny, wątpliwości i emocji jest bardzo dużo - to wie każdy, kto zmierzył się z tego typu działalnością i musiał podejmować tego rodzaju decyzje.

Ale jest również ogromna satysfakcja i wzruszenie, gdy uratowany zwierzak znajdzie kochających opiekunów. I może dlatego ta 'działka' tak wciąga 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto sie 18, 2009 11:46

Uchlone od góry okna zabijają. Było o tym sporo na forum, wystarczy poczyta.

Ja nigdy nie zapomnę rozmowy z dziewczyną, która pierwszego kota straciła właśnie przez uchylone okno - zmiażdżone narządy wewnętrzne, po trzech dniach ratowania przez wetów kot umarł cierpiąc. Ta dziewczyna miała ogromny żal, że nikt nie powiedział jej, kiedy brała kota, jak niebezpieczne są uchylone okna...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro sie 19, 2009 11:34

ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro sie 19, 2009 12:35

Musze przyznać że też nie rozumiem oporu niektórych przed zabezpieczaniem okien :?

nie czekałam aż mój kot wypadnie przez okno żeby zdecydować się na zabezpieczenie.
Wystarczyła mi lektura forum.
Odkad są koty nie uchylam okien. Też wystarczyła lektura forum. I trochę wyobraźni.

Jedyna przeszkodą jaką widzę może byc kwestia finansowa.

Co do tego czy oddawać koty do domów bez zabezpieczenia.
Nie wiem.
Z wiedzą jaką mam teraz nie oddałabym.
z drugiej strony mnie wyadoptowano kota kiedy jeszcze nie miałam zabezpieczonych okien.
Okazałam sie domem odpowiedzialnym. Inny dom może sie taki nie okazać mimo zapewnień.
Jak to wyczuć?
Trudna sprawa.

piccolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 5799
Od: Czw kwi 03, 2008 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 19, 2009 13:10

Ja też oddaławam tymczasy do domów bez zabezpieczeń. Rozumieliśmy z TŻ-em, że z jakichś powodów teraz lub w ogóle nie mogą ich zrobić i słuchaliśmy, co proponują w kwestii bezpieczeństwa zwierzaka. Ci z kolei, którzy obiecali zrobić zabezpieczenia, prędzej czy później - zrobili :wink:. Wg mnie wystarczy zabezpieczyć chociaż balkon, na oknach założyć ograniczniki i już śpi się spokojnie. Nikt nikomu nie każe osiatkowywać całego mieszkania, zwłaszcza jak jest kilkupokojowe. Duzi jednego z moich tymczasów osiatkowali np. tylko drzwi balkonowe (bez balkonu, są takie wynalazki) w dużym pokoju i okno w sypialni. W dwóch pozostałych pokojach i kuchni okna są tylko uchylane podczas ich obecności w domu i to pod kontrolą.
Nikogo nie zmuszam, żeby się okratowywał się od podłogi do sufitu w każdym pomieszczeniu !
Ale kilka metrów półprzezroczystej rybackiej siatki na balkon ..., plus ograniczniki na okna, czy to taki problem ... :roll:.

Jak wyczuć ? ... Na pewno nie podejmę decyzji o adopcji po pięciu minutach telefonicznej rozmowy. Podstawą jest dłuuuga rozmowa u mnie w domu, czasem niejedna, z herbatką, ciastem i okazją do słuchania co człowiek (czy najczęściej pary) mówią o sobie, życiu, kotach itp. Że ktoś jest naprawdę sensowny i odpowiedzialny to widać, naprawdę "widać, słychać i czuć".
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 19, 2009 14:13

pisiokot pisze:Ale kilka metrów półprzezroczystej rybackiej siatki na balkon ..., plus ograniczniki na okna, czy to taki problem ... :roll:.



Nie tak dawno moi znajomi zapłacili 800 zł za zabezpieczenie balkonu na Nowodworach- to jednak znaczna kwota dla wielu osób.

ewela75

 
Posty: 73
Od: Pon lip 21, 2008 18:14
Lokalizacja: Wawa, okolice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 155 gości