Dziewczyny trzymajcie kciuki za Bonza co? Zachorował nam na całego
Od tygodnia był niewyraźny, wydawało nam się że mniej je bo chudnąć zaczął (wydawało się bo miski były puste a to Maciunio wszystko wciągał). W niedziele było najgorzej (wiadomo święto, wtedy najlepiej choruje się dzieciom i kotom), wymiotował nawet intestinalem. W poniedziałek pojechaliśmy od razu do weta, dostal kroplówki, antybiotyk i miał wziętą krew na badania. Dziś rano był wynik - nerki

ma bardzo podwyższoną keratyninę i przekroczony mocznik. Przez tydzień codziennie jeździmy do weta na zastrzyki i kroplówki plus kroplówki w domu plus tabletki (Aga ratunku jak podać skutecznie Bonzowi tabletkę żeby nie stracić rąk?!). Chodzi w kołnierzu, bo oczywiście wenflon to jego wróg. Na szczęście zasmakowały mu saszetki royala te nerkowe, na nieszczęście oczywiście wybrał najdroższą rzecz do jedzenia z obecnie dostępnych dla niego.
Mam straszne wyrzuty sumienia że zareagowaliśmy tak późno. Ale ponieważ pogoda była kosmiczna, na nią zwalaliśmy samopoczucie kotów. Aż do soboty myśleliśmy, że samo przejdzie, że to jakas chwilowa niedyspozycja
Bardzo się boję o niego... A Maciek czując zapachy weterynaryjne ucieka i też nie chce jeść...
Ps: jakby co to nie mam gg chwilowo, może jutro będzie.