Kroplówki podskórne u nerkowców - istotne pytania

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 18, 2009 17:01

W wyższych temperaturach mogą zachodzić jakieś chemiczne niepożądane reakcje.
I tyle.

Jeśli Ci o to chodziło PcimOlki.
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto sie 18, 2009 17:37

Wiecie z tą temepraturą chodziło o to, że wet mnie poinstruował, iż płyn ma mieć temperaturę ciała kota. Jeśli jest za zimny powoduje duży dyskomfort dla zwierzaka, obkurczanie się naczyń krwionośnych w trakcie podawania i gorsze wchłanianie.

Na moich butelkach (Baxter) też nie ma nic o podgrzewaniu, ale jest o nie przechowywaniu w temp. powyżej 25stopni C, a w mieszkaniu mam 28, bo generalnie takie mam właśnie uwarunkowania lokalowe, że ostatnie piętro, stropodach i się nagrzewa :evil:

Samo podgrzewanie płynu to także nie wkładanie do garnka tylko do większego pojemnika z wodą o temperaturze ok 39-40 stopni, na zasadzie stopniowego przejmowania ciepła.

Dzięki za wszystkie uwagi.

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Wto sie 18, 2009 17:55

kristinbb pisze:W wyższych temperaturach mogą zachodzić jakieś chemiczne niepożądane reakcje.
I tyle.

Jeśli Ci o to chodziło PcimOlki.

Jakie niepożądane reakcje chemiczne moga zachodzić w roztworze NaCL obudowanym w plastik w temp. 36C?

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 18, 2009 18:03

PcimOlki pisze:
kristinbb pisze:W wyższych temperaturach mogą zachodzić jakieś chemiczne niepożądane reakcje.
I tyle.

Jeśli Ci o to chodziło PcimOlki.

Jakie niepożądane reakcje chemiczne moga zachodzić w roztworze NaCL obudowanym w plastik w temp. 36C?


Zadne... :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sie 18, 2009 18:10

Koconku, ja nigdy nie odpowietrzałam igłą. Moi weci tego nie lubią i nie stosują, no chyba że do kroplówki dodaje się jakiś preparat. Wtedy igłę trzeba wbić. Nawet z plastikowymi butelkami nie miałam żadnego problemu. Wystarczyło otwarcie zaworu odpowietrzającego na szpikulcu wężyka i kroplówka bardzo ładnie leciała.

Miejsca przed wbiciem (włożeniem) wężyka nigdy nie dezynfekowałam, bo jest sterylnie zabezpieczone. W każdym razie tylko takie butelki są u nas w aptekach. Zawsze spuszczałam płyn tak długo, dopóki nie pozbyłam się pęcherzyków powietrza w wężyku. Nie jest to wprawdzie bardzo niebezpieczne, jeśli dostanie się odrobina powietrza pod skórę, ale lepiej nie zostawiać go w wężyku. Inaczej jest z kroplówkami dożylnymi, przy których powietrze z wężyka należy koniecznie dokładnie usunąć.

Jednego pojemnika używałam przez kilka dni, nawet do tygodnia, jak miałam butelki 1000 ml. Kroplówka z wężykiem wisiała przez cały czas na haku. Zmieniałam tylko każdorazowo igły.

Na koniec najpierw odłączyłam węzyk, a potem wyjęłam igłę z kota, tak, jak robił to wet, więc inaczej niż zaprezentowano na filmiku. Ale to chyba nie problem?

Ja też tak robiłam. Zamykałam najpierw dopływ płynu, a potem wyjmowałam igłę z kotki. Na filmiku jest taka sama kolejność. Ta pani z czarnym kotem najpierw zamknęła zawór (tłoczek) na wężyku, a potem wyjęła igłę.

Jeśli chodzi o igły, to używałam zawsze motylków. Wydawały mi się najbezpieczniejsze, bo wiedziałam, że nie wbiję się za głęboko. Później się tak do nich przyzwyczaiłam, że nie chciałam próbować z długaśnymi igłami. Ale każdy ma chyba inne preferencje.

Moje motylki wyglądały tak:

Obrazek

Po zrobieniu kroplówki robi się zawsze kulka, która potem właściwie dosyć szybko się wchłania. Można ją, jak napisała Ivette, ostrożnie rozmasować. Ja bym raczej napisała bardzo delikatnie, bo nie chodzi tu tylko o to, że płyn może wycieknąć w razie ucisku, lecz też o to, że to miejsce przy silniejszym masowaniu bardzo boli.

Koconku, musisz jeszcze tylko pamiętać, żeby nie podawać następnej kroplówki, jeśli ta poprzednia się jeszcze nie wchłonęła.

Powodzenia!

PS: Nie spotkałam się z żadną wzmianką, że ogrzewanie kroplówek mogłoby doprowadzić do nieporządanych reakcji chemicznych. Nie wiem, ale Helen też o tym nic nie pisze. Proponuje jedynie, żeby wypróbować, jaką temperaturę kroplówek kot odczuwa za przyjemną. Jedne koty wolą temperaturę pokojową, inne temperaturę ciała.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Wto sie 18, 2009 18:30

Tinka baaaaaaaaaaaaardzo dziękuję :love:
Jesteś nieoceniona!!!!
I futerko także bardzo dziękuje!

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Wto sie 18, 2009 18:32

Tinka07 pisze:
Miejsca przed wbiciem (włożeniem) wężyka nigdy nie dezynfekowałam, bo jest sterylnie zabezpieczone. W każdym razie tylko takie butelki są u nas w aptekach. Zawsze spuszczałam płyn tak długo, dopóki nie pozbyłam się pęcherzyków powietrza w wężyku. Nie jest to wprawdzie bardzo niebezpieczne, jeśli dostanie się odrobina powietrza pod skórę, ale lepiej nie zostawiać go w wężyku. Inaczej jest z kroplówkami dożylnymi, przy których powietrze z wężyka należy koniecznie dokładnie usunąć.

Jednego pojemnika używałam przez kilka dni, nawet do tygodnia, jak miałam butelki 1000 ml. Kroplówka z wężykiem wisiała przez cały czas na haku. Zmieniałam tylko każdorazowo igły.



Koconku, musisz jeszcze tylko pamiętać, żeby nie podawać następnej kroplówki, jeśli ta poprzednia się jeszcze nie wchłonęła.

Powodzenia!

PS: Nie spotkałam się z żadną wzmianką, że ogrzewanie kroplówek mogłoby doprowadzić do niepożądanych reakcji chemicznych. Nie wiem, ale Helen też o tym nic nie pisze. Proponuje jedynie, żeby wypróbować, jaką temperaturę kroplówek kot odczuwa za przyjemną. Jedne koty wolą temperaturę pokojową, inne temperaturę ciała.



Ja tak samo robiłam, widziałam, jak kroplówka jest dla kota przyjemna, jak nie bardzo, mój kot dawał mi znać od razu...
Z reguły, jak na dworze było zimno to podgrzewałam leciutko, jak bardzo ciepło. a kroplówka wisiała na haku w pokoju i dostawał od razu z marszu, bez podgrzewania.
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sie 18, 2009 22:21 Re: Kroplówki podskórne u nerkowców - istotne pytania

koconek pisze:2. Przed podaniem ogrzewałam płyn wstawiając butelkę do pojemnika z ciepłą wodą a po wyjęciu mierzyłam temeperaturę termometrem paskowym. Czy taka metoda jest miarodajna i wiarygodna?
3. Czy płyn musi osiągnąć temperaturę dokładnie 38stopni, czy może być bez dyskomfortu dla kota również 37? Boję się, że przegrzeję płyn i nie wiem, jakie to może mieć konsekwencje dla zawartości (podajemy PWE zamiennie z NaCL) - oczywiście nie podam kotu, jeśli tem. będzie wyższa niż 38.

wężyk od kroplówki działa jak chłodnica, więc jeśli ogrzejesz płyn do 38 stopni, do kota i tak dotrze chłodniejszy :roll:

jeśli chodzi o używanie tego samego pojemnika, to nie powinno się tego robić przy kroplówkach z glukoza, która jest pożywką dla bakterii.

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Śro sie 19, 2009 12:33

Jak ważna jednak jest temperatura płynu przekonałam się dzisiaj, gdy kot dwukrotnie mi się zerwał z igły, a temperaturę płynu miałam 36stopni :(

Czy NaCl Baxtera ( dla ludzi) 9% podajecie/podawaliście zawsze z glukozą, czy również sam?

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Śro sie 19, 2009 12:36

Ja nie podawałam glukozy przy chorych nerkach :roll:
Jedynie sam nacl...
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sie 19, 2009 16:15

Ja także bez, ale od weta wiem, że podaje się glukozę także gdy kot jest bardzo wyniszczony wymiotami i niejedzeniem.
Także niektóre koty są bardzo wrażliwe na samo NaCl - "szczypie" i wtedy trzeba włączyć odrobinę glukozy.

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Śro sie 19, 2009 17:11

Tinka07 pisze:Koconku, musisz jeszcze tylko pamiętać, żeby nie podawać następnej kroplówki, jeśli ta poprzednia się jeszcze nie wchłonęła.

Ja bym tu jeszcze dodała, że zniknięcie bąbla w miejscu podania kroplówki nie zawsze jest wyznacznikiem wchłonięcia płynu.
Mam takiego kota, któremu kroplówka dawana w okolicach karku, prawie zawsze spływa pod skórą w okolice "przyczepienia" przedniej łapy. A na karku ani śladu po płynie.
Nie wiem czemu on tak ma, być może to wina dość luźnej skóry na kocie (Antek ma jej jakby ciut za dużo, inaczej niż pozostałe ;) )
Dlatego zawsze dokładnie obmacywałam Antkowi przód przed podaniem drugiej kroplówki.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 19, 2009 22:41

koconek pisze:Jak ważna jednak jest temperatura płynu przekonałam się dzisiaj, gdy kot dwukrotnie mi się zerwał z igły, a temperaturę płynu miałam 36stopni :(

Mój się zrywa przy niewłaściwym wkłuciu, lub płacze bardzo. Przy 36 nie odczuje różnicy temperatur.

koconek pisze:Czy NaCl Baxtera ( dla ludzi) 9% podajecie/podawaliście zawsze z glukozą, czy również sam?

Z glukozą, to ja podawałem 4,5 % roztwór. Tera daję 9% bez glukozy.

anna57 pisze:
PcimOlki pisze:
kristinbb pisze:W wyższych temperaturach mogą zachodzić jakieś chemiczne niepożądane reakcje.
I tyle.

Jeśli Ci o to chodziło PcimOlki.

Jakie niepożądane reakcje chemiczne moga zachodzić w roztworze NaCL obudowanym w plastik w temp. 36C?


Zadne... :wink:

No właśnie - w rosole (taka zupa) nie zachodzą przy wyższych, czemu tu by miały.

Ivette pisze:...
wężyk od kroplówki działa jak chłodnica, więc jeśli ogrzejesz płyn do 38 stopni, do kota i tak dotrze chłodniejszy ...

Oczywiście, ale zmiana temperatury podczas podawania płynu jest minimalna. Chyba, że podajesz z prędkością 100ml/h - wówczas może się wychłodzić. Natomiast zawsze w wężyku, na początku podawania temp. jest bliska otoczeniu i płyn wchodzi za zimny. Niewiele można z tym zrobić. Myślałem nad przepływowym podgrzewaniem płynu w wężyku, umieszczonym blisko kota, ale konieczność zachowania sterylności, silnie utrudnia kontrolę temperatury wylotowej z takiej grzałki, więc dałem sobie spokój. Kocur przyzwyczaił sie na tyle, że wyłącznie skopane wkłucie wywołuje protest. Jeśli igła jest za płytko (za blisko wkłucia), wówczas piecze. Masakra jest, kiedy się nie przebije skóry - to naprawdę boli.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 23, 2009 7:04

Tinka07 pisze: mam nadzieję, że przyda Ci się ten filmik: Subcutaneous Fluid Therapy

http://partnersah.vet.cornell.edu/Cat-O ... id-Therapy

przydało się bardzo, dziękuję
człowiek nawewt nie wie jaki jest niedouczony
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon sie 24, 2009 17:39

Płyn w wężyku można podgrzać wkładając część wężyka do naczynia z gorącą wodą.

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 189 gości