Kciuki dalej łapiemy i obkładamy nimi Bestię.
podusia nie wiem czy wypali, ale Nualla jak coś mogłabym od Ciebie pożyczyć? Będziesz w Przechyłach może dzisiaj?
Noc minęła spokojnie, Przekot spał ze mną. To znaczy spał w nogach na swoim kocyku, który przed snem próbował ugniatać. Niestety nie miał na to sił

ale próba była podjęta! Wylinialec dalej jest przerażająco słabiutki. Jak próbuje gdzieś iść to zatacza się, ale jest w stanie sam wskoczyć na łóżko, serce boli jak się na to patrzy.
Dzisiaj rano było jakby lepiej. Z mordki troszkę ropy popłynęło ale prawie całkowicie bez krwi. Poleniliśmy się wspólnie, położyłam Go sobie na brzuchu, poodpoczywaliśmy, Bestia przysypial. Później niestety przeszliśmy do tych mniej przyjemnych rzeczy. Wyczyściliśmy paszczę nadmanganianem potasu, nie wiem czy dobrze ale tak jak umiałam. Później były leki, a na sam koniec magiczna mikstura - żółtko, Lakcid, Biogen, Alusal, Conv, kropla oliwy. Bestia wydawał się niezbyt zadowolony, nawet troszkę protestował, ale w końcu położył się na kocyku na odpoczynek. Miałam już wstawać kiedy usłyszałam niepokojący dźwięk. Taki lekko chrapliwy, bojąc się zapeszać nie wierzyłam, że to może być mruczenie. Przysłuchałam się uważniej przykładając ucho do kota i gładząc pozlepiane futerko. Mruczenie nabrało siły i chociaż cichutkie nie dało się z niczym pomylić. A teraz zagadka - jak bardzo spóźniłam się do pracy
Dziewczyny nie macie może Balsamu Szustakowskiego, czy jakoś tak On się nazywa. Niestety już Go nie ma w hurtowniach, ale może ktoś ma jakieś zapasy magiczne.