Dziś jak wracałam z pracy, udało mi się namierzyć Dixi - siedziała na dachu baraku i bardzo kombinowała, jak zejść (bo dałam Pixi jedzonko). Stałam, wołałam i w końcu się doczekałam - Dixi zeszła, trochę wystraszona - PO DRABINCE! Po tej specjalnej drabince, która prowadzi na dach barau, a którą zamówiłam, jak zwaliło się drzewo, po którym przez lata koty dostawały się na ten dach. Ależ się ucieszyłam! Raz, że Dixi się znalazła (Pixi była w siódmym niebie

), a dwa - że odkryła drabinkę, jako drogę na dach i z dachu. Ten dach, z jednej strony oparty o budynek oficyny, w którym jest bank (okna banku wychodzą własnie na dach), z drugiej przylegający do drugiego "baraku", a z 2 stron "otwarty", umozliwiający zejście po drabince albo ewentualnie po grubym drzewie (zejść i wejśc można, ale trochę to zbyt pionowe drzewo, jak dla kotów) - to jest naprawdę fajne miejsce dla kotów zwłazcza latem. Na razie wchodzi tam tylko Malutki - jak Pixi i Dixi się nauczą korzystać z drabinki, będą bezpieczniejsze, bo to dobra droga ucieczki przed jamnikami.