
EDIT: w mojej wsi pod Lublinem znalazłam właśnie mamusię z trzema podrostkami. Malce są półoswojone, jeden podchodzi, drugi się gapi z daleka a trzeci przebiegł koło mnie i siostry z ogonem na wiewiórkę, nie wiem co to miało znaczyć. Nie wyglądają na chore, a mamusia jest dość czysta, więc podejrzewam, że to "kot wychodzący"

Kotka gruba jak beczka. Nie wiem, czy nie zaciążona

W ogóle jest u nas kobieta, która w bloku na parterze trzyma kilkanaście kotów, oczywiście swobodnie wychodzących, ale nie o tym chciałam.
Malce trzeba pewnie zabrać na wczoraj, są do oswojenia. Inaczej skończą jako biegające półdzikie mnożące się bez końca wystrachane koty. Ja jako DT absolutnie odpadam, siostra ma galopującą alergię na koty, poza tym mamunia by mnie w trybie przyspieszonym wymeldowała

Ach, kouty prawdopodobnie kryją się w stercie desek albo którymś z niedokończonych, budowanych domów.
Co robić?

Teraz doszła do mnie burza, gdyby mi urwało internet pojawię się najszybciej jak się da sprawdzić, czy ktoś ma jakiś pomysł co z tym czworopakiem zrobić.