Renka i Rudego/Kazara/Kozera.
Niżej bezczelnie kopiuję mój wpis z wątku Renka o tym, jak pierwsza doba upływa:
Noc przeszła gładko - dla kotów. Renio szybko odkrył, że się pewniej czuje w domu niż Rudy i zaczął to wykorzystywać.Rudy wydostał się z kryjówki pod łóżkiem i przeniósł do szafy - wynieśliśmy część rzeczy, wnieśliśmy jego kocyk i się chłopak zadomowił. A Renek był wkurzony, że nie może mu przylać. Co się zbliżał do Rudego i syczał na niego ten patrzył tylko wielkimi oczami i nic. Później zaczął nieco sykać, ale do łapoczynów nie doszło. Zasnęłam koło północy, pobudkę zgotował mi TŻ, który czuwał - okazało się, że koty syczą i zapowiada się na rozróbę, więc mam interweniować. Po pyskach się nie sprali jednak - Renio chyba się boi, trochę zaczepia Rudego, ale nie zaatakuje raz a dobrze. A Rudy ma to głęboko w poważaniu.
Kolejna pobudka to godzina 3 - Renio bawi się piłeczką. Super. Wykorzystuję okazję i zasuwam do łazienki na siku i odkrywam Renkowego qupala w kuwetce. No proszę, więc wiemy gdzie co trzeba zrobić. A ja przed snem kanapę zabezpieczałam brezentem, aby nie było niespodzianek, na wpół śpiąca notuję w pamięci by ściągnąć zabezpieczenie z kanapy. Rano w kuwetce znajdziemy także Renkowe sioo, ale nie wyprzedajmy fatów.
Około czwartej Renio włazi na łózko i śpi z nami - po stronie TŻ, który nieopatrznie miał rozsunięte stopy na odległość około metra, co Renio skrzętnie wykorzystał. TŻ dzielnie spał z Renkiem między nogami
W tak zwanym międzyczasie miałam pobudki chrupane - czyli Renio wcinał suche z miseczek. I swojej i Rudego, którą umieściliśmy koło szafy. I to miał być kot, który je mało i o określonych porach?

Renio w łazience domaga się puszczenia mu wody z kranu z bidetu, jak go podnoszę i ustawiam na umywalce protestuje pomiaukiwaniem.
Rano Renio umiejscowił się miedzy nami i żądał myziania, pieszczenia i ogólnych zachwytów nad kotem. Mruczał. A potem się mył. Sukces.
Po stwierdzeniu, że Renek chyba jest zadowolony z nas, zdjęłam rano brezent z kanapy. Pół dnia spędziliśmy a trójkę w łózku - Duzi czytają, Renesh śpi. Rudy siedzi w szafie, ale kontrolnie zaglądamy do niego, zagaduję, próbuję go wyciągnąć - pokazuję pokoje, łazienkę, kuwetkę. Zresztą w łazience to juz Rudy był, bo TŻ go w nocy na parapecie zdybał. Koło południa Rudy wypuszcza się na zwiad, słyszę drapanie łapką. Siku na podłodze, jak nic. Ale poszukiwania za meblami i w kątach nie dają efektu. Siku było na kanapie, tej z której chwilę wcześniej zdjęłam brezent. Zmyte, zasypane sodą. Rudemu jest trochę głupio - schował się pod łóżko. Dwa razy zawitał do niego kurczakowy katering - zjadł wszystko. Leży rozciągnięty.
W tej chwili słyszę jak sie myje. Jednak skubany nie wyjdzie. Ma czas. Renio śpi na swoim posłaniu.
I tak minęła pierwsza wspólna doba.