Byłysmy dzisiaj z Zuzia w schronie na miziankach. Są tam dwa przecudne koty, których mi okropnie żal. Jeden rudy Feniks, przypomina mi Rudisia. Tez jest wielki, rudy, tylko nie ma skarpetek i sliniaka. Nie chce jeść i jest przerażony. Siedzi cały czas w koszyku , pozwala sie głaskać, ale baaardzo sie boi. Ma takie wielkie, piękne przerażone ślepka

Drugim kotkiem jest czarna Mogłaj, która jest miziakiem nie z tej ziemi. Figury robi przy mizianiu niewiarygodne, aby tylko ją głaskać. Jak wychodziłyśmy widziałam jak Mała dyskutowała z dwoma facetami, którzy chcieli zabrać kociaka ze schronu, bo ich dorosła juz kotka uciekła, zamieszkała w piwnicy i oni nie będą jej szukać

Poza tym była niekastrowana, więc juz jest w ciąży

No więc panowie przyszli sobie po nowego kociaka, a co! Wyszłam z tamtąd, bo miałam ochotę tak z półobrotu przysadzić dziadowi jednemu z drugim

Mała ma świętą cierpliwość, ja bym z takim baranem nawet nie gadała, tylko bym wykopała i koniec. Oczywiscie kota nie dostali, ale ile nerwów Mała zjadła to tylko ona wie.
