Koty mieli i kochali tacy mężowie stanu jak: papież GrzegorzWielki, kardynałowie Armand Jean Richelieu i Thomas Wolsey, Piotr Wielki, George Waszyngton, Abraham Lincoln; kompozytorzy: Mauricy Ravel, Jules Massenet i Wolfgang Amadeus Mozart (zanim zdecydowałam się na imię Maurycy, rozważana bardzo poważnie była kandydatura :Amadeusz

i to imię mam zaklepane dla ewentualnego przyszłego kota męskiej - tak, ze zajęte!).
Uczeni, politycy i myśliciele: Isaac Newton, Jean Baptiste Colbert, Jean Jaqes Rousseau, Banjamin Disraeli, Georges Clemenceau i wielu innych
Francesco Petrarka swego ulubionego kota, o którym mówił jak o jedynym przyjacielu, zabalsamował po śmierci.
W pracy twórczej koty towarzyszyły również Marcinowi Lutrowi.
Anegdota:
Jeden z prezydentów Stanów Zjednoczonych Calvin Coolidge zaprosił gości do Boałego Domu. Goście dokładnie naśladowali prezydenta w ceremoniale. Prezydent po podaniu kawy odlałjej trochę na spodek, dodał cukru, śmietanki, goście powtórzyli to także, a Coolidge nachylił się i podał spodek ulubionemu kotu.
Wielkim miłośnikiem kotów był Hemingway. W 1960 r. kociarnia jego liczyła około 40 szt

niektóre jadały razem z nim przy stole.
Z kotami nie rozstawali się Honore de Balzac, Alexandre Dumas (syn), Mark Twain, Bernard Shaw a także Maria Skłodowska-Curie, Konstanty Ildefons Gałczyński, Gustaw Morcinek, Melchior Wańkowicz, Jarosław Iwaszkiewicz.
Winson Churchill cenił koty i tak się o nich wyrażał: "Kot choć słaby jest dobrym politykiem, potrafi ułożyć sobie wygodne życie". Jego ulubieńcem był kot "Kasper" - członek klubu, do którego należał razem ze swym panem, jadał z nim również, mając zawiązaną na szyi serwetkę.