Wczoraj dołączył do nas 4 miesieczny kocurek i się zaczęło: fuczenie, burczenie, warczenie. Koty nie podchodzą do siebie na odległość mniejszą jak 2 metry - tylko był bliższy sparing i lekkie rękoczyny przy domku do którego zakradł się "nowy". Ramzes jest na mnie obrażony ostentacyjnie odchodzi i odpycha się łapkami ode mnie, cały czas go faworyzuję, ale też chcę żeby nowy poczuł sie dobrze, widać ze jest bardzo ciekawski i też domaga się pieszczot. Poradźcie jak je pogodzić.
Zanim zdecydowałam sie na 2-go kota nasz jedynak miał kontakt z kotem koleżanki (są równolatkami 1,5 roku) i tam zgranie sie trwało pół godziny. Płakać mi się chce jak widzę obrażonego Ramzesa ostetacyjnei wchodzącego do szafy, kiedy i czy wogóle sie chłopaki dogadają??
