hejka, wielkie przeprosiny za dlugie milczenie. dzieje sie cos na okraglo.
glownie u anki, jak koci finiszuja choroby to dziecka zaczynaja. karolina zafundowala sobie krwiomocz (ona ma cigale klopoty z nerkami) wiec wesolo nie jest. badania oczywiscie prywatnie, bo na panstwowe to czekac trzeb: najpierwa na wizyte u lekarza, potem na wyniki badania a tu dzialac nalezy szybko. wyszly struwity, bakterie i wszystko co nie powinno tam byc.
a na dokladke poczatek roku szkolnego. trzeba przyznac, ze nerki karoli wyczekaly na najbardziej nieodpowiedni moment z podziwu godna cierpliwoscia.
koci powoli wychodza na prosta, anka juz nie jezdzi do weta niemal codziennie z kilkorgiem kotow. jednak o calkowitej ciszy nie ma mowy.
w miedzy czasie wyszlo macius kilka razy sie dusil. wiec zrobiono badania krwi i potas z sodem byly niemal zerowe. wiec teraz do tego co juz zazywa doszly tabletki z potasem, a sod dostaje w postaci soli fizjologicznej. przestal sie dusic. sam macius jest drobniutki, slodki i juz bardzo udomowiony. dal mi sie poglaskac. widzialam jak chodz, swietnie balansuje cialkiem, a wszystko dzieki temu, ze anka calymi godzinami masowala i gimnastykowala te druga lapke.
wczoraj odbylam sesje zdjeciowa, troszke sie przestraszyl jak mu swiecilam lampa po pyszczku. jak tylko obrobie foty to natychmiast podam linka.
misio, wierny przyjaciel maciusia, zaliczyl pogorszenie stanu zdrowia. trzustka mu znow siadla, brzusio ma jak pileczke. no i to co wydala powoduje, ze w pomieszczeniu jest jak komorze gazowej. wiec kuwety sa sprzatane natychmiast po jego wizycie. leczenie wdrozone, teraz czekamy na wyniki.
pani majeczka laskawie zezwolila na zdjecia dopiero gdy ja wypiescilam i wyglaskalam. wczesniej patrzyla na mnie takim wzrokiem, ze gdyby byla bazyliszkiem to juz bym nie zyla. ona to ma charakterrek

) babunie majunie czeka zabieg usuwania zebiszczy dwoch. z tego co wiem, operacja ma sie odbyc we czwartek. ona nieswiadoma, wiec spi spokojnie, wprost przeciwnie do anki.
za to sfinksio byl mocno rozespany, i na zdjeciach wyszedl jak cpunek. wciaz bardzo nie lubi maciusia. moim zdaniem boi sie go i dlatego fuczy gdy maciek znajdzie sie za blisko niego.
pozostale koty bez zmian, czyli wszystkie, ktore maja jakies stale dolegliwosci sa na lekach, ale wirusowe cos juz chyba odpuscilo.
poza tym koszatniczki znow sie rozmnozyly. anka nie zdazyla rozdzielic parki zajeta leczeniem pandemii paskudztwa wsrod kotow a gdy to zrobila okazalo sie, ze jest juz za pozno. tym razem malenstw jest 5. jedno wczoraj obfocilam bo nic, a nic sie balo.
moze ktos z was zechce wziac sobie takie male cudenko?
a u mnie bobeczkowy cycuszek powiekszyl sie do ziarnka groszku zielonego, malo tego symetrycznie po drugiej stronie tez sie powiekszyl. juz jestemy umowieni na biopsje i badanie histopatologiczne pobranego wycinka bo inaczej nie bedzie wiadomo co sie tam dzieje. za szybko to rosnie. od pierwszego momentu gdy 'guzka' wyczulam pod palcami mija nieco ponad trzy tygodnie.
no to juz chyba wszystko w wielkim skrocie.
usciski