Prosiaczek z podwórka pojechał dziś do lecznicy.
Karmicielki wczoraj mi zgłosiły, że nie chce jeść, ani pić, jest osowiały i nawet w czasie deszczu się nie chowa, tylko leży i moknie.
W lecznicy został obejrzany, pobrano krew na badania. Niestety, osocze które zebrało się nad krwią w probówce było żółte, chociaż sam kot nie jest zażółcony i nie wygląda na żółtaczkę.
No nic, poczekamy na wyniki.
Pani doktor osłuchała, obmacała, zaordynowała odpchlenie i wyczyściła uszy, bo tam kopalnia, i to chyba niestety grzybka

W uszach wobec tego Oridermyl.
Pod skórę za to kroplówka, bo odwodniony był okropnie - jak puściłam na chwilę skórę na karku, to tak została
Prosiaczek jest kochany, był niesamowicie grzeczny, dał się spokojnie zbadać, ja go tylko lekko za kark trzymałam. Przy uszach go swędziało, więc rowerkował, ale się nie wyrywał nawet. Ten kot najprawdopodobniej spokojnie dałby się oswoić.
Bardzo proszę o kciuki za te wyniki, żeby to nie było jakieś paskudztwo
