Lordzik najchętniej jadłby wszystko co ludzie. Łącznie z majonezem
Dzisiaj był z Satyrem u weta. Jest poprawa. Prawie nie kicha, nie kaszle, gorączki brak, kwarantanna do końca tygodnia i antybiotyk w tabletkach dopyszkowo. Ogólnie czuje się dobrze - ma apetyt, dopisuje mu humor. Jest dużym pieszczochem - najbardziej lubi mizianie po brzuszku i całowanie po łebku i szyi. Rozgadał się. Szczególnie jak się przychodzi. Wtedy gada tak radośnie, ze choćby nie wiem jak ciężki dzień w pracy był, od razu robi się ciepło na duszy
Próbuje się zaznajomić z królikami, ale ich bezpośredność nadal wywołuje w nim nieśmiałość i niezdecydowanie. Ale nie wykazuje wobec nich agresywnych zachowań
Z niedzieli:
Z dzisiaj. Rozłożona na krześle parasolka nie zrobiła na nim większego wrażenia. Ot ciekawe miejsce, żeby się pod nią położyć
I na koniec Pchełka, nie bardzo szczęśliwa, bo ma wielką ochotę pomęczyć Lorda (co czasami jej się udaje), a niestety musi czekać. Potrafi w środku nocy urządzić dziki koncert pod drzwiami pokoju Lorda
