Dziękujemy za propozycje. Nie ukrywam - to na B bardzo mnie ciekawi

.
Choć nowe imię już nadane. Zarówno pomysłodawcą, jak i ostatecznym decydentem był nowy Pan. Ulf jest już od piątku Milo (czyt. Mailo). Jak nowy Pan do niego mówi, to brzmi prawie, jak "my love"

.
Nocujemy już całą gromadą (2 duzi i 3 koty) w jednej sypialni

. Rezydenci odnosza się jeszcze do "nowego" z pewna rezerwą, ale stosunki zdecydowanie się ociepliły. Dzisiaj w dzień 3 koty spały w jednym łóżku (choć rezydenci na kocyku, Milo pod nim).
O dziwo (!) mój wspaniały i mądry Timon dużo lepiej znosi przybycie "nowego". Pozwala mu już lezeć blisko siebie i nawet czasem powąchać swoje ucho. Lucy natomiast jest jeszcze ciężko obrazona, i choć juz toleruje "nowego", to na jego niesmiałe zaczepki reaguje sykaniem (nigdy wcześniej nie widziałam jej sykającej!). Cóż - to kobieta - nie można tak sobie dać na wstepie nawyklinac, a potem udawać, że sie nic nie stało. Ciche dni musza być!
Milo ma też nowa przyjaciółkę - "ciotkę-szczotkę". Uwielbia ze mną zamiatać. Je pieknie, bardzo porządnie korzysta z kuwetki. Ideał, nie kot!
Milo rozkochuje w sobie wszystkich. Nas ma juz "pod pazurkiem", a kolejni goście wychodza zakochani! Czeka go jeszcze spotkanie z najważniejszym ludziem - "małym dużym"... Junior wraca z wakacji pod koniec sierpnia. Już nie mogę się doczekać!