Ja wcale nie chciałem uciekać na długo, tylko tak sobie po prostu troszkę pozwiedzać

Ale macie rację, nie warto zwiewać od Dużych, bo zawsze można trafić gorzej, i jak tak sobie myślę, to nie podobało by mi się być zupełnie samemu

Bez mojego Pafnucego, kocyka, miseczek i Rudolfa
Duża jest chyba najbardziej zła o to, że jak przyjechała i się dowiedziała, że mnie nie ma, to w panice udała się na poszukiwania kiciając po całym osiedlu, nadal w stroju jeździeckim, woniejąca i przykurzona, wzbudzając powszechne zainteresowanie swoim niecodziennym wyglądem i zapachem. W międzyczasie Babcia lat 50+9 wykonała skok przez płot do sąsiadów, skutkiem czego zlokalizowała mnie w ogrodzie innych sąsiadów. Duża poinformowana za pomocą gadającego pudełka natychmiast stawiła się pod płotem do sąsiadów celem wydostania mnie z ich ogródka. Ponieważ w związku z ich nieobecnością tak banalne rozwiązanie jak zadzownienie do sąsiadów i poproszenie o wydanie kotka nie wchodziło w grę, Duża przystąpiła do forsowania płotu. Coś przy tym marudziła o sąsiadach, których chyba popier.........., żeby z domu robić twierdzę i owijać płot drutem kolczastym oraz najeżyć kolcami. Próby pokonania płotu spełzły niestety na niczym

W międzyczasie przybył kolejny sąsiad zaintrygowany poczynaniami Dużej i widząc jej wyczyny poleciał po drabinę. Niestety, jak Duża stanęła na drabinie to okazało się, że jedyną alternatywą, żeby z niej zejść jest skok na główkę w jałowce, co okazało się być perspektywą mało kuszącą. Ja w tym czasie nadal grzecznie wąchałem kwiatki
Duża w końcu odpuściła i gdzieś zniknęła. Pojawiła się ponownie po jakimś czasie z drugiej strony płotu, gdzie wydłubała w siatce dziurę, żebym mógł przejść i się oddaliła. Ponieważ zaczynałem być głodny to udałem się w drogę powrotnę i spotkałem Dużą w ogrodzie drugich sąsiadów, koło ich przyczepy campingowej. Na wszelki wypadek schowałem się pod przyczepę, ale mnie Duża stamtąd wygarnęła

Dobrze, że ta przyczepa na nią nie spadła, bo chybotliwa dość była. Potem przeżyłem jeszcze chwile grozy, jak Duża przechodziła ze mną na rękach przez płot od bezpoźrednich sąsiadów (mieszkamy w szeregowcu), ale oni są na szczęście normalni i maja niski, standardowy płotek, tak że jego sforsowanie przy pomocy taczki i wiadra nie był dla Dużej problemem (na szczęście ma dobrą równowagę)
I już byłem w domu

Ale więcej chyba nie będę uciekał, bo dziś za karę spałem w naszej kociej sypialni, a Rudolf z Dużą na łóżeczku

Czekam aż Duży wróci z delegacji, to mu się poskarżę
Cyryl, uwierz mi, Duzi są fajni tak samo jak Duże, a może nawet bardziej, bo tak nad nami nie kwękają i kot więcej ma swobody

A poza tym mają większe (czytaj: wygodniejsze) kolana
Będę teraz bardzo grzeczny, co by mnie Duża do Ciebie puściła
Miau!
Mir
ps. Mirmił zapomniał napisać, że jeszcze do tego strasznie mnie pogryzły komary
Duża