Weekend
Sobota południe – powrót z adopcji srebrnego Kaperka
Sobota wieczór – najpierw telefon od Miodalik, że jedzie do W-wy po trzy kociaki i mamę, i po powrocie prosi o asystę i pomoc w całodobowej lecznicy, potem ze Zbaraskiej, że złapał się trzeci kocio z trutego kompleciku - dwa w dt u Miodalik, ten ma dołączyć. Zadowolona, że akcja na Zbaraskiej skończona, że w lecznicy przekażę tego maluszka i nie będę go musiała daleko wozić, dzwonię do wracającej z W-wy Miodalik z tą radosną wiadomością i słyszę przerażony głos – wiozę osiem chorych kotów.
Zamurowało mnie. Dokładnie i kompletnie.
Spotykamy się w lecznicy, z przerażeniem oglądam kotkę i dwa mioty chorych kociąt z biegunką, oprócz nas zapłakana młoda para z niekastrowanym kocurkiem, wyskoczyl z 6go piętra, kręgosłup złamany w tych miejscach…
Skutek – burasia z białymi łapeczkami ląduje u mnie… Zdjęć jeszcze nie zrobiłam..
Niedziela późne popołudnie - jadę po małą chorą trikolorkę z Ziołowej, karmicielka w końcu ją złapała, oglądam dwa pozostałe chore maluszki, proszę o złapanie ich w najbliższym czasie, małą zabieram do lecznicy cała „szczęśliwa” z kolejnym tymczasem. Po drodze burza i telefon z rozpaczliwą prośbą o pomoc – na działkach przy Inowrocławskiej znaleziono takie coś
trzy ok.2,5 miesięczne zdrowiutkie śliczne domowe panienki..
Zabieram, chociaż do lecznicy, po drodze obdzwaniam całe miasto, Bordo znajduje dla nich tymczas, odwożę zaszczepione z odrobaczaczem w tubce…. Jest 22-ga..
Kolejny telefon, piwniczniak p.Mirki z Piotrkowskiej coś niewyraźny, trzeba by go złapać – klatkę po burasi ze Zbaraskiej mam w samochodzie, zawożę….
Poniedziałek wieczór – złapany kolejny chory z Ziołowej, na szczęście prawie jednocześnie łapie się ten chory z Piotrkowskiej, zgarniam całość, jedziemy do lecznicy, kolejka, czekamy, piwniczniaka zostawiamy w szpitaliku – ma ubytek języczka – pewnie martwoca po calici, straszny stan paszczy, wychudzony, futro zrudziałe, nie rokuje dobrze, panie Mirka płacze. Mało dziki ten kot – spokojnie pozwolił się zbadac i pobrać krew.
Mam dwa kolejne tymczasy, trzeci w łapaniu:
Na szczęście Agal-lodge wspólnie z Olek73 wyadoptowaały obie deszczowe szylkretki, Olek73 te Ziołowe kociaki przejmie po weekendzie.
Po weekendzie, bo Olek73 ratuje kruszynkę – maleńkiego rudego kociaka, który ma trzy tygodnie a dopiero otwiera oczka, jest mniejszy od naszych jednodniowych Spartan i tak naprawdę, to cud, że Olek73 zdołała go utrzymać przy życiu - więcej o nim i o walce Olek73 o życie maluszka napiszę jutro.
Teraz po prostu najwyższe wyrazy uznania.