Boo77 pisze:Prążku, cóż mam powiedzieć?
Mogę powiedzieć, że też mi przykro bo od trzech lat walczę w schronie i nikt o tym nie wie. A jak ponad rok miotałam się w sumie sama też chętnych nie było.
Nie wiem czemu w Opolu "kociarze" nie jednoczą się? Wydawało mi się, że internet jest teraz najlepszym medium do gromadzenia ludzi - od 2006 roku opolskie schronisko prężnie działa na forum miau, ogłasza koty po całym internecie, od tego roku ma, może nie oficjalną, ale prawie oficjalną stronę. Mimo całej tej działalności nikt się nie zgłosił z chęcią pomocy.
ja też nie wiem dlaczego się nie jednoczą, jestem w tozie, niektórzy utopili by się w łyżce wody, zmęczona jestem współpracą z "kociarzami", brakuje osób rozsądnych, może młodych?
takich wariatów jak ja nie znam, wszystkie osoby prowadzące dt są na emeryturze. jestem młoda, pracuję, mam dom, prowadzę życie tow., mam koty, prowadzę dt, leczę na swoje konto lub na toz, sterylizuję, szukam domów, odwiedzam potem, wspomagam... ale tak długo sie nie da samej...
Boo77 pisze:Tak jak Viola napisała, nie jestem i nie mogę być domem tymczasowym.
Nie wiem co masz na myśli pisząc o współpracy schroniska z DT. Czy schronisko wie, ze są w Opolu DT?
Proponowałam współpracę w pozyskiwaniu ds dla moich kociaków a ja "w zamian" będę brała chore, wymagające opieki, nie było ochoty na współpracę...
Boo77 pisze:Co do nagłaśniania w mediach, wydaje mi się, że Dorota dość często "pojawia" się w gazetach, lokalnej TV. Mówi o ciężkiej sytuacji zwierząt w schronisku.
Ja robię już maksimum tego, co mogę robić. Więcej nie dam rady. Z resztą i tak wciąż prosimy o pomoc.
Nie wiem co mogę Ci napisać

Nie wiem, czego oczekujesz. Ja bardzo bym chciała by ludzi pomagających kotom w Opolu było więcej. Mądrze pomagających. Bo taka pomoc kotom jak jest na Romera czy była kiedyś na Ligudy, to nie jest pomoc, wręcz przeciwnie...
czy ja czegoś oczekuję? nie wiem sama. jestem teraz przytłoczona nadmiarem zajęć...
nie mam swojego wątku, bo nie mam na to czasu?
czasem lepiej jak ktoś nie wie ile kto ma...
mam 12 kotów na dt(nie piszę o swoich), 7 pokoi zajęte, bo niektóre muszą siedzieć same, bo się zagryzą, w tym trzy brudasy, każdy pokój umyć, bo śmierdzi bo dwa z tych trzech nie są kastrowane... bo mogą na wziewnej tylko(chore nerki), a wziewna bedzie za miesiąc w opolu, mogła bym do wrocławia bo tam na mnie znajomy prawie że czeka ale nie mam na to czasu...
teraz mogła bym rozwinąć historię każdego z tych 12, jazdy na badania, leczenie, codzienne podawanie tabl., specjalistycznej karmy,
większość leczę na swój koszt, karma też na swój...
wieczorem dokarmiam koty na miescie... tak z przyzwyczajenia...
chyba każda z nas osiągneła zenit swoich możliwości...
są możliwości pozyskiwania pomocy ale na trzeba czasu,
może powinnaś zapisać sie do tozu i inne opolanki też, bo ta organizacja kiedyś umrze bo nie ma młodych, poza tym organizację lepiej postrzegają niż samotnych jeźdźców...
byłysmy w mieście od razu inne nastawienie urzędników jak nas zobaczono, chęć pomocy, podpowiedzi...
Romera nie jest taki zły, trzeba tylko powoli drążyć...
gorzej jest na chabrach w deskowcach i tuż obok policji stamtąd macie dużo kociaków, bo tam panie niereformowalne, tyle już prób i podchodów, póki co się nie poddaję...
te panie znaja jakąś dziewczynę ze schroniska, bardzo wychwalają, może ona by coś wskórała?
co jeszcze jest ważne domy które po sterylce przetrzymały by kociaki, przez to też nie są one robione...
pomoc w łapaniu...
pomoc w wożeniu na sterylizacje...
chciała bym aby powstały dt specjalizujące się w danych chorobach...
mój znajomy opracował program edukacji humanitarnej do szkół i nie tylko, chcemy to teraz przez toz realizować ale na to też trzeba osób...
może ta młoda dziennikarka z gw coś pomoże...
chciała bym więcej napisać ale zaległa praca czeka na biurku...
może trzeba się spotkać i coś wymyślić, jakiś front działania?